Wolf zmierzył uważnie wychodzących z chat mężczyzn i kobietę. Dotarło do niego, że oni tu najzwyczajniej nie pasują. Szybko porzucił niepokojącą myśl, że może to łowcy nagród z upchanym gdzieś między tobołkami listem gończym na jego własną głowę. Musiałoby to być zwykłe zrządzenie losu. Podniósł do nich dłoń w geście powitania, ale nie odezwał się. Wciąż nasłuchiwał. Poruszenie między chatami mogło w każdej chwili sprowokować napastników czyhających w zasadzce... o ile ktokolwiek poza nimi jeszcze w okolicy jest. Doświadczenie podpowiadało mu jednak, że strzeżonego bogowie strzegą. |