Magnus z uwagą patrzył na postacie wychodzące z chaty. Podeszło do niego dwóch mężczyzn, dziecko i kobieta, przedstawiająca się jako liderka grupki. Widząc ich zaczęło do niego docierać, że raczej wrogami nie są, ą już na pewno nie wyglądali na ludzi ze skał, zwolnił mocny uchwyt zaciśnięty na kilofie i oparł swą broń o ramię.
Elyn, jak się przedstawiła powiedziała, że chłopczyk tu mieszka. Zaciekawiło go to, ponieważ w trakcie jego pobytu w wiosce nie słyszał, o zaginionym chłopcu, tylko o dziewczynce. Zerknął na mężczyznę stojącego koło niego z zamiarem zaobserwowania reakcji na widok chłopca. - Ja, jak już wspomniałem Magnus – odpowiedziałem – Wraz z tu zebranymi osobami, jesteśmy, że tak powiem grupą ratowniczą. Otóż mieszkańców tej wioski spotkało nieszczęście, Skalni ludzie ich napadli. Teraz żyją na uboczu, kilka kilometrów, pozbawieni swych domów. Płaczą i cierpią. – kontynuowałem opowieść próbując nieco naświetlić sytuację, nowo poznanym osobom.
- Tak, kilof w sam raz na skały, wiem to doświadczenia – rzekłem do Bertiego uśmiechając się lekko |