Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2011, 00:56   #87
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Będąc już w hangarze, w pierwszej kolejności wszyscy podeszli do lądownika.
- Proszę nie dotykać bez potrzeby, panie Bel’shir, zanieczyści pan ślady.
Romulanin jedynie potaknął. Zastanawiał się jeszcze chwilę, po czym zacisnął dłoń i zabrał ją od klawiatury. Chwilę później wyjął własny tricorder i przeskanował ją w poszukiwaniu śladów innych, niż znalezione przedtem. Tricorder jednakże nie wykrył nic nowego.
.
- Najwięcej mikrośladów daktyloskopijnych znaleźliśmy na klawiszach: 1,2,3,5,8 i 0 - przypomniał Daren - Ciąg, który napisał Ivarowi Carter to: 7, 5, 8, 3, 2, 1, 4. Czyli mamy dwie dodatkowe cyfry - 7 i 4, natomiast brak 0.
- Ciąg Cartera? Kiedy mu to napisał i po co? - spytała Annika, po czym spojrzała na panel przy drzwiach. - Mój kod nie zadziałał - dodała. Jeśli Daren chciał odszyfrować odpowedni kod, po ostatnio naciskanych cyfrach, to mogła mu pomóc. Napisała w tricorderze swój kod, a następnie przepisała go zmieniając kolejność cyfr zapisując je od najmniejszej do największej. Skasowała pierwszą kombinację i pokazała wynik Darenowi: “1,3,4,7,8”. - Te cyfry są moje, więc... obawiam się, że na mikrośladach nie możemy zbytnio polegać - wyjaśniła.

- Dziękuję - Daren wziął padd. - Te cyfry pani wpisała, tak? To by wyjaśniało nadmiarową czwórkę i siódemkę. Ale nadal - Daren zwrócił się do wszystkich obecnych w hangarze - Carter mógł nas oszukać, zaprogramować komputer lądownika na auto wpisaniu 7583214; to technicznie wykonalne. Musimy się tylko zastanowić, po co miałby to robić? Kiedy podawał Ivarowi ten kod, wiedział, jaką dawkę wchłonął i że czeka go nieuchronna śmierć, samobójstwo było decyzją podjętą po chłodnej kalkulacji. Gdyby zależało mu na naszej śmierci, mógłby zabić nas od razu. Ale z drugiej strony: uważał nas za porywaczy, napisał program wyłączający podtrzymanie życia i skasował pamięć komputera. Nie chciał, żebyśmy gdziekolwiek brali Starlighta, ale może pozwala nam uciec porzucając okręt?
- A czy miał wówczas dostęp do lądownika? Takiej pułapki, nie da się chyba zrobić z mostka, prawda? - zastanowiła się Annika. - Zresztą łatwiej jest urządzić zasadzkę bez podpuchy. Po co w ogóle podawał te liczby? - dodała marszcząc nieco brwi.
- Miał dostęp na długo przed naszym przybyciem. A dlaczego je podał - tu, jak mówiłem, można przeciwstawić sobie Cartera życzliwego i Cartera chcącego nas zabić. Carter chcący nas zabić miał ku temu więcej okazji, jest mniej prawdpodobny. Ta’nar, co czułaś od niego kiedy wrócił do sali konferencyjnej, zreplikować sobie tubokurarynę? W jaki sposób nas postrzegał?
- Niewiele - Ta'nar pokręciła głową - blokował swoje myśli, to była jego główna motywacja. Tak jakby jego priorytetem było uniemożliwienie nam powstrzymania go. Poza tym złość i smutek.
- W sumie to dziwne...- zastanowiła się - samobójcy mają zwykle zawężone pole świadomości, widzą tylko niewielki wycinek rzeczywistości. Są jak rozbitkowie na morzu dostrzegający tylko rekina, a przegapiający ratowników w łódce i koło obok. Nie czułam tego u Cartera.
- Złość też nie pasuje... - powiedziała, jakby sama do siebie - chyba, że zakrywa coś innego. Strach. Tak, to by pasowało. Carter zaprzeczał, ale jestem prawie pewna, że ktoś go torturował. Bał się. To by pasowało. Przerażenie zakryte złością.
- Myślę, że powinniśmy spróbować - Daren spojrzał na Ivara.
Annika zmarszczyła brwi, usilnie się nad czymś zastanawiając.
Ivar milczał, słuchając rozmówców i obserwując ich uważnie. Nie komentował całej sytuacji. Doszli do całkiem logicznych wniosków i przypuszczeń sami. Carter działał w sposób, który jak na razie Ivar uznawał albo za wysoce podejrzliwy, albo niepoczytalny. Czas i realia pokażą, czy Carter miał jakiś plan w swej śmierci. Kiedy Daren spojrzał na niego, ten się odezwał:
- Jesteś w stanie obejść klawiaturę i wprowadzać cyfry bez jej użycia?
Sam natomiast przyjrzał się uważnie całemu zabezpieczeniu. Nie wyglądało na to, by dało radę zdjąć obudowę i zajrzeć do środka czy też podłączyć padd, ale Daren znał się prawdopodobnie lepiej na elektronice od Ivara. Wolkanin powrócił wzrokiem do swojego tricordera, spróbował nawiązać łączność zbezprzewodową.
- Nie sądzę. Bez hasła dostępu nie nawiążę połączenia bezprzewodowego. To nie jest federacyjny interfejs, nie jest w pełni kompatybilny; nie ma gniazda przewodowego. Żeby dostać się do elektroniki, trzeba by rozciąć poszycie. Odradzam - wskazał wzrokiem na obandażowaną nogę Ta’nar. - Myślę, że nie ma sensu, żeby cała nasza czwórka ryzykowała pozostanie tutaj. Do wpisania kodu wystarczy jedna osoba, każda następna w zasięgu potencjalnej eksplozji to niepotrzebne ryzyko.
Ivar przeciągle spojrzał na Darena i niemal wyraźnie się skrzywił.
- Ja to zrobię. Wyjdźcie z hangaru.
- Jest pan dowódcą, sir. Powinniśmy starać się uniknąć sytuacji, kiedy strata członka załogi jest jednocześnie stratą dowódcy. Kolejnego. Zgłaszam się na ochotnika.
Ivar znów rzucił długie, badawcze spojrzenie Darenowi.
- Wasza chęć do działania została odnotowana, chorąży Daren. A teraz zabierajcie się stąd.
“Dwie opcje - pomyślał Daren. Albo chce dać wyraz swojej odwagi i zbudować tak swój autorytet dowódczy (przy okazji robiąc wrażenie na Ta’nar - ewolucyjnie uwarunkowany rytułał manifestacji męskości), albo... Albo mi nie ufa”.
- Aye, sir. Bądźmy w kontakcie - Daren wskazał na komunikator.
Ktokolwiek miałby się narażać, na miejscu była pani doktor, która w razie czego zadba o życie rannego. Annika była zadowolona, że załoga podjęła pewne środki ostrożności.
- Będziemy tuż za drzwiami - powiedziała uspokajającym głosem patrząc na Ivara, aby dodać mu otuchy. Ponieważ nie dysponowali urządzeniem, dzięki któremu mogła by na bieżąco monitorować stan jego zdrowia, będą musieli polegać na utrzymaniu otwartego kanału komunikacji. Annika będzie działać, gdy pojawi się problem natury medycznej, a póki co powolnym krokiem udała się wraz z Ta’nar i Darenem w stronę wyjścia z hangaru.

Kiedy już wszyscy opuścili pomieszczenie, wpisał cyfry od Cartera, nie zmieniając ich kolejności. Drzwi promu przesunęły się chowając w poszyciu kadłuba, a niecałe dwie sekundy później trap dotknął posadzki hangaru. Wewnątrz prom wyglądał dość typowo, przynajmniej z tego co było widać z zewnątrz przez otwarte drzwi. Romulanin ostrożnie wszedł do środka i rozejrzał się uważnie.
=/\= Używasz kodu Adama Cartera, jednak twój wzorzec odbiega od zapisanego wcześniej wzorca tej osoby. Kim jesteś? - głos był męski, dość niski, jakby należący do starszej osoby. Słowa zostały wypowiedziane praktycznie bez akcentu gdy tylko Ivar znalazł się na pokładzie promu.
Ivar nie był zdziwiony. Można było spodziewać się jakiejś dodatkowej formy zabezpieczeń w każdym aspekcie Starlighta. Nawet w lądowniku.
- Chorąży Ivar Bel’shir, dowódca załogi Starlight. - odparł twardo i zaraz potem podał swój kod identyfikacyjny, po czym uzasadnił swą obecność w pojeździe - Adam Carter nie żyje z powodu wystawienia na promieniowanie gamma. Otrzymał śmiertelną dawkę i przekazał mi kod do tego pojazdu przed swoim zgonem.
=/\= Jednostka vT43B2 “Denebris”, status: w pełni sprawny, gotowy do lotu. Ostatnie wejście na pokład miało miejsce 19 godzin, 12 minut i 21 sekund temu; wchodzącym był Adam Carter. Od tego czasu odnotowano: jedną próbę nieautoryzowanego dostępu do jednostki i jeden atak na jednostkę. Intruz zgodnie z procedurą Y-211-3 sekcja 6 został odstraszony. W zaistniałej sytuacji przyznaję panu chorząży Bel’shir uprawnienia do używania i pilotowania tego statku. Może pan używać przypisanego obecnie do pana kodu wejściowego komandora podporucznika Cartera lub ustalić własny. Szkoda, że Adam nie żyje; lubiłem z nim rozmawiać...
Romulanin spalił się z mieszaniny gniewu i wstydu, pochodzących z kilku szczegółów wypowiedzi komputera. Tak czy inaczej, był zadowolony. Przynajmniej jedna rzecz na tej krypie na tą chwilę nie sprawiała problemów.
Daren, stojąc na korytarzu przed hangarem, sprawdził czas. Ivar powinien był już się odezwać. Wymienił zaniepokojone spojrzenie z Anniką i Ta’nar. Annika też zdawała się być zaniepokojona przedłużającą się ciszą. Chcąc dowiedzieć się wreszcie, co sie dzieje, Daren nacisnął swój komunikator.
=/\= Panie Bel’shir, wszystko w porządku? Czy komputer przyjął kod?
=/\= Kod pasował. Czysto w środku. - zaraportował reszcie przez komunikator, po czym zaczął przeszukiwać pojazd. Po przetrząśnięciu części transportowej, zabrał się za kokpit. W obu miejscach nie znalazł niczego ciekawego.
=/\= Przyjąłem. Zaraz tam będziemy - odpowiedział Daren.
Wraz z Anniką i Ta’nar weszli do hangaru i ruszyli w stronę lądownika. Kiedy znaleźli się w środku, Daren podszedł do Ivara i półgłosem (żeby panie go nie słyszały) odezwał się:
- Ustaliliśmy, że ze względów bezpieczeństwa nie będziemy się rozdzielać bez potrzeby. Spodziewałem się raczej, że po przyjęciu kodu raczej poczeka pan na nas, niż zacznie samodzielnie eksplorować wnętrze. Coś mogło się panu stać.
- Więc w razie eksplozji promu, która mogła nastąpić po zaprogramowanym, krótkim czasie lub po wejściu na pokład - Ivar odpowiedział trochę głośniej - wolelibyście śmierć całej załogi?
- Eksplozji należałoby się spodziewać raczej zaraz po wpisaniu kodu. Kiedy komputer autoryzował już pański dostęp, zostałby pan poinformowany o zaprogramowanej autodestrukcji i mógłby ją odwołać. Można by to obejść, ale konieczna byłaby ingerencja w podprogramy interfejsu dialogicznego, ominięcie protokołów bezpieczeństwa... było by o wiele trudniej. Nakład czasu na programowanie wszystkiego od nowa przekraczałby ewentualne, znikome korzyści. Wykluczyłem to jako mało prawdopodobne: wybuchu należałoby się spodziewać zaraz po wpisaniu kodu.
Daren rozejrzał się dookoła.
- Prom jest sprawny?
- Tak. - odparł oficer ochrypłym głosem - Ale spójrz na stery. Denebris, to są chorąży Ta’nar, chorąży Daren i porucznik Annika Ryan. Są członkami mojej załogi. Przedstaw nam informacje dotyczące sposobu pilotowania. Nie jest to standard federacyjny ani romulański.
=/\= Miło mi poznać pani porucznik Ryan. Pozostali państwo - chorąży Ta’nar i chorąży Daren - mogą przebywać na pokładzie tylko i wyłącznie pod opieką innego członka załogi. Nie mają oni żadnych uprawnień do obsługi promu i mają zakaz przebywania w kokpicie. - jeden z ekranów w części pasażerskiej wyświetlił zapis - prawdopodobnie z kamery promu - pokazujący Ta’nar strzelającą w lądownik i stojącego obok niej Darena. Została wyświetlona cała sekwencja zdarzenia, łącznie z “odpowiedzią” lądownika.
Ivar z zaciętą miną obejrzał cały “spektakl” i spojrzał dziwnym wzrokiem na parę chorążych.
Annika z zaciekawieniem oglądała to co pokazał im komputer lądownika. Pokręciła głową z rezygnacją. Ta’nar i jej karabin.
- Zupełnie niepotrzebnie strzelaliście do lądownika. Cieszcie się, że strzelił tylko raniąc, bo mogło być znacznie gorzej. Co wam strzeliło do głowy, żeby strzelać? - powiedziała Annika, spoglądając głównie na Ta’nar. Mimo wszystko, jakoś tak dobrała słowa, że nawet zwrócenie uwagi mogło rozluźnić atmosferę.
- Pani doktor, nie teraz. - Daren pokręcił głową. - Dokonaliśmy ataku sądząc, że prom jest uszkodzony - odpowiedział interfejsowi dialogicznemu komputera pokładowego. - Próbowaliśmy dostać się do środka. Panie Ivar, mógłby nadać nam pan różnorzędny status? Zaoszczędzi nam to problemów w przyszłości.
=/\= Jednostki serii vT43B2 przystosowane są do w pełni automatycznego wykonywania swoich zadań. Pilotaż polega więc na określeniu celu lub zadania jakie jednostka ma wykonać. Zlecone zadanie jest oceniane pod względem formalnym i wstępnie pod względem technicznym. Ocena przedstawiona jest zlecającemu, który potwierdza lub zmienia zadanie. Pomimo tego, iż jednostka może być pilotowana ręcznie nie ma możliwości ominięcia podstawowych protokołów bezpieczeństwa.
Bel’shir coraz mocniej krzywił się, wysłuchując słów komputera. Miał nadzieję na normalny, porządny lądownik którym mógłby sterować według swojej woli. Nie ufał sztucznej inteligencji w sprawach bezpośrednio tyczących się życia jego i podwładnych - a tą był autopilot oraz zatwierdzanie każdego szczegółu przez widzimisię konstruktorów oraz baranów od BHP i całej sterty papierologii. Protokoły były w porządku, póki za ich wykonywaniem stawali żywi, sprawni oficerowie floty a nie sztuczna imitacja życia. Miał głęboką nadzieję, że Denebris był na tyle zaawansowany, by poradzić sobie w sytuacji zagrożenia.
- Jaki zasięg osiąga prom? - zapytał Daren - Jaki rodzaj napędu wykorzystuje? Dysponujemy warp? Czy na pokładzie są replikatory? Pamięć komputera zawiera standardową bazę wzorców molekularnych? Artykuły spożywcze, medyczne, części zamienne? Jest tu jakiś skład uzbrojenia? Broń fazowa etc.
Seria pytań Darena zawisła w przestrzeni i pozostała bez jakiejkolwiek reakcji, czy odpowiedzi. Po kilku chwilach, Bel’shir dodał:
- Denebris, potraktuj te pytania jakbym ja je zadał.
=/\= W normalnych warunkach zasięg skuteczny jednostki - bez międzylądowania - wynosi 25,9 roku świetlnego, przy wykorzystaniu maksymalnej prędkości 6,5 WARP lub 15 lat świetlnych przy wykorzystaniu prędkości ucieczki 9,999 WARP. Rodzaj napędu nie może zostać podany - stanowi tajemnicę chronioną sekcją 17 dyrektywy V-252. Na pokładzie jednostki znajdują się dwa replikatory osobiste i replikator techniczny. Pamięć komputera nie zawiera standardowej bazy wzorców molekularnych. Skład uzbrojenia znajduje się na statku, wyposażenie jest niejawne - chronione dyrektywą V-252 sekcja 21.
- Rozumiem. Jest możliwość nadania statusu załogantów moim ludziom? - Bel’shir zmienił temat.
=/\= Taka możliwość istnieje w przypadku porucznik Ryan.
- Dobre i to. Zrób tak. Natomiast co do Darena i Ta’nar... w jakiej sytuacji możliwe będzie przyznanie im rzeczonego statusu?
=/\= Uprawnienia porucznik Ryan zostały nadane. W przypadku chorążych Ta’nar i Darena nadanie uprawnień będzie możliwe po zakończeniu postępowania rozpoczętego z paragrafu 23 sekcji 2 dyrektywy R-2265 oraz kilku innych przepisów karnych. - Na tym samym monitorze co poprzednio został wyświetlony cały zapis z działań Darena i Ta’nar z lądownikiem łącznie z zapisem logów wewnętrznych komputera jednostki - Jak widać po próbie przełamania zabezpieczeń nie podjęto żadnych innych działań poza próbą siłowego wejścia na pokład. Nie podano żadnych kodów identyfikacyjnych. Nie próbowano nawiązać typowej łączności z jednostką. Nie było jakichklolwiek podstaw do przypuszczeń, że jednostka jest niesprawna, w jakikolwiek sposób uszkodzona, bądź nie akceptuje kodów wywoławczych. Jednostka Denebris jest jedynym sprawnym lądownikiem na pokładzie statku macierzystego Starlight - więc próbę uszkodzenia lub zniszczenia należy zakwalifikować jako próbę sabotażu.
- Z całym szacunkiem, Denebris, nie dysponujesz zapisami sensorów z pokładu Starlighta. Nie możesz stwierdzić, że nie mieliśmy podstaw do przypuszczeć, że jednostka jest niesprawna. Wykonywaliśmy rozkaz przełożonego.
=/\= Mam dostęp do sensorów Starlight, a nawet do zapisu logów statku macierzystego. Oto lista wszystkich operacji wykonanych przez wszystkich członków załogi w stosunku do promu. Jak widać nie dokonano żadnych operacji, ani sprawdzeń. Coś jeszcze chorąży Daren?
- W takim razie wiesz, że działaliśmy z rozkazu chorążego Milesa, pełniącego obowiązki dowódcy. Na pokładzie Starlight realizujemy misję powierzoną przez Dowództwo Gwiezdnej Floty.
=/\= Rozumiem, że odpowiedzialność za swoje akcje usiłuje pan zrzucić na swojego dowódcę? Nieistotne. Niemniej nie potwierdza to pańskiej tezy o działaniu na podstawie informacji o uszkodzeniu promu, ani próby sabotażu. Rozmowę z panem uważam za zakończoną.
- Jeszcze jej nie zakończyłem. Nie wiedzieliśmy, że Denebris jest zarządzany przez autonomiczną AI. Nie ujawniłeś się, kiedy próbowaliśmy dostać się do środka. Sądziliśmy, że prom nie dysponuje programem o takiej swobodzie decyzyjnej. Dlatego nie nawiązywaliśmy łączności.
=/\= Panie Bel’shir będzie pan łaskaw przypomnieć swoim podwładnym o procedurze C-76 stanowiacej podstawę funkcjonowania załogantów na statkach kosmicznych. Procedura ta w punkcie 17 precyzuje dokładnie sposób postępowania w takich przypadkach. Najwidoczniej pańscy ludzie jej nie pamiętają, chciałbym uniknąć słowa “nie znają” - dodał dalej beznamiętnym głosem, jednak z wyraźną kpiną w doborze słów.
Daren wzruszył ramionami. “To nie ma sensu”, pomyślał.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline