- Szczerze mówiąc to nie zrozumiałem połowy tego o czym mówiliście... Trochę w tym za dużo nazw własnych i cudzysłowów.
Lob wzruszył ramionami i z wyraźnie zamyśloną twarzą popatrzył na Answera, który przed chwilą się do niego zwrócił. - Jeśli mam wam pomóc, to pod jednym warunkiem. Kiedy spotkamy Luthora nikt nie będzie mnie powstrzymywać, ani jęczeć o humanitarnych idiotyzmach... Poza tym potrzebuje broni i materiałów wybuchowych... W jaskini Batmana napewno znajdą się jakieś wyrzutnie rakietowe...
Przeniósł spojrzenie na Robina i zastanawiał co jeszcze mógłby dorzucić do listy, patrzył na niego jak na wychudzonego, Świętego Mikołaja. - Kiedyś oglądałem film, którego bohaterowie się rozdzielili, a następnie zostali pożarci przez żywe trupy... bez urazy Bones. Tak czy owak, zdążyłem już zauważyć, że mieszkańcy tej planety to w większości totalni kretyni, dlatego lepiej byłoby, gdyby ktoś taki jak ja... kto nie nabrał tutaj jeszcze złych nawyków...
Tu zawiesił spojrzenie na Misie, a konkretnie na okolicach jej biustu. - ... przejął dowodzenie. Jeśli szybko przejmiemy artefakty, wyrwiemy Luthorowi kręgosłup, a jego tajną bazę, razem z personelem wysadzimy w powietrze, to Joker i reszta bandy chyba nie powinni nas po tym ścigać. Chyba, że i oni mają skłonności samobójcze. Wtedy przybędą Luthorowi na odsiecz, a my zrobimy z nimi to samo co z ich szefem. Nie ma sensu komplikować sobie czegoś co jest banalnie proste w wykonaniu, musimy po prostu zabrać więcej amunicji. Macie cukier do tej herbaty?
Zmienił temat, uznając, że wszystko zostało dogadane ze szczegółami i zaczął rozglądać się za czymś czym możnaby wspomnianą wcześniej herbatę przegryźć.
Ostatnio edytowane przez Komiko : 17-08-2011 o 17:05.
|