Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2011, 20:07   #13
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
- Owszem. Dziś prezent, jutro kołek, pojutrze ostateczna śmierć... Strzeż się.

Wyjaśnienie Angeli, było aż nad to wymowne. Książę miał zapewne jakiś problem, stąd propozycja, a raczej nieformalny rozkaz stawienia się w Elizjum. Władca Domeny nie należał do tych, co powtarzają dwa razy. Nie zamierzał sobie więcej zaprzątać głowy powodami zaproszenia. Nie miał na to wpływu a także zwyczaju martwić się czymś, czego nie mógł zmienić.
Noc dopiero się zaczynała, nie mógł jej zmarnować na czcze dywagacje.

Spojrzał jeszcze raz na swoją towarzyszkę. Przyznał z satysfakcją, że Primogen klanu Bruhaj był obiektem o wiele bardziej wartym uwagi, niż zaproszenie i prezent od Księcia. Płonąca intensywną czerwienią, atłasowa sukienka podkreślała figurę Kainitki, a spory dekolt odsłaniał tajemniczo intrygującą krągłość piersi. Wysokie szpilki, idealnie dobrane do reszty ubiory podkreślały długie i smukłe nogi. Kuszące, lśniące czerwienią szminki usta, lekko otwarte zapraszały do pocałunku. Była świadoma swojej urody i potrafiła to doskonale wykorzystać.




Piękno… Adrien zawsze to doceniał, nie zmieniło się to również po przemianie. Zawsze był estetą, harmonia i smak, wrażenia zapachowe i wizualne chłonął całym sobą, jak na prawdziwego Torreadora przystało. Lubił drogie, luksusowe marki i wyjątkowe kobiety. Miał charakter kolekcjonera, nie mógł przepuścić okazji, żeby nie dorzucić do swojej kolekcji tak wyjątkowego okazu.

- Mówiłaś, coś o rozkoszowaniu się tym ciepłym wieczorem w moim towarzystwie? – celowo sparafrazował jej wcześniejszą wypowiedź, dodając do tego tajemniczy uśmiech.
- Masz jakąś propozycję? – czarne oczy, podkreślone ostrzejszym makijażem , zabłysły na chwilkę przy tym pytaniu.
- Znam bardzo przyjemne miejsce, gdzie możemy się rozerwać i zabawić.
Ujęła ponownie jego ramię, a uśmiech i złożone w nim ponętne usta wystarczyły za odpowiedź. Poprowadził ją na parking. Jego czarny Range Rover zamrugał w półmroku światłami, kiedy uruchomił zdalnie centralny zamek. Otwarł jej drzwi i zaprosił do wnętrza. Skórzana tapicerka siedzeń, przyjemnie zaszeleściła, kiedy Angela wsiadała. Uruchomił silnik i ruszyli w nocne ulice Ottawy.

Osiem potężnych cylindrów silnika Supercharged V8 wprawiało w ruch czarnego Range Rovera. Zapewniało odpowiedni zapas mocy i komfort w każdej sytuacji na drodze. Czarna karoseria luksusowej terenówki błyszczała w świetle lamp ulicznych i mijanych przez właściciela klubów dyskotekowych.

Oboje podczas drogi milczeli, od czasu do czasu spoglądając na siebie. Gdzieś na granicy swojej świadomości, Adrien czuł jakieś dziwne sygnały… pojawiły się w momencie spotkania atrakcyjnej Brujah. Miał przedziwne wrażenie, że kobieta próbowała jakichś sztuczek na jego umyśle, ale robiła to bardzo subtelnie i z wyczuciem. Był wystarczająco skoncentrowany, by jej to utrudnić. Zresztą tego wieczoru zamierzał jej dać tyle przyjemności, że nie będzie miała czasu na takie zabawy.

*****

Emanujące czerwienią, neony klubu Pozition, były z daleka widoczne. To było jedno z nielicznych miejsc, które sobie upodobał w nowym miejscu. Klub był sporych rozmiarów, zawsze pękający w szwach, wypełniony muzyką i z parkietem wypełnionym rozgrzanymi ciałami tańczących. Dużym plusem dla niego, była staranna selekcja prowadzona przez postawnych ochroniarzy, którzy jego zdaniem, w kwestii urody kobiecej wykazywali się gustem.

Przed bramką wejściową, była dość dużą kolejka. Ujął Angelę pod ramię i ruszył wprost do wejścia, znał tu ochronę, a banknot o sporym nominale wystarczająco dobrze przemawiał do mężczyzn pilnujących wejścia. Gdzieś za swoimi plecami słyszał gwałtowne protesty, na które nie zwrócił uwagi, a które zostały szybko zagłuszone przez wibrującą w uszach muzykę.

Melodia wibrująca w powietrzu zatłoczonego klubu, wysyłana przez kilkadziesiąt przemyślnie ukrytych głośników, była rytmiczna i prosta. Klub był wypełniony po brzegi, ludzie stali przy barze, parkiet także był solidnie zatłoczony. Wydawać by się mogło, że panuje tu jeden wielki chaos. Dla zwykłego śmiertelnika może tak, ale nie dla Adriena. Jego wyczulone zmysły wyłapywały prawie każdy detal. Ruszył w kierunku baru, skąd miałby lepszy widok na parkiet. W końcu musiał coś sobie dzisiaj wybrać, a czasu miał co raz mniej. Czuł na sobie spojrzenia wielu bawiących się w klubie kobiet. Wywołało to lekki uśmieszek na jego twarzy. Zdawał sobie sprawę, że jest atrakcyjny, wysoki, ciemny brunet, o muskularnych barkach. To działało na kobiety, w życiu śmiertelnym wykorzystywał to wiele razy. Jednak nie zwracał na żadną uwagi. Przynajmniej otwarcie, wiedział, że to zawsze wywołuje w nich zirytowanie i ciekawość. A to już prawie otwarte drzwi… do ciepła ich ciał i smaku słodkiej vitae.

Dzisiaj miał już jednak towarzyszkę do zabawy, nachylił się do niej i zapytał: - Byłaś już tu kiedyś?
- Nie, ale jak widzę, to bardzo przyjemnie miejsce – ostatnie słowa wręcz wymruczała mu do ucha, wspierając się na jego ramieniu. – Może coś upolujemy – zaproponowała.
- Już myślałem, że nie zaproponujesz – zażartował.
- Mam tutaj wynajęty na stałe wynajęty apartament na specjalne okazje – wsunął jej kartę magnetyczną w dłoń - poczekasz tam na mnie… ja się zatroszczę o odrobinę rozrywki dla nas.
Ruszył w stronę baru, zostawiając ją samą w tłumie. Wiedział, że ją zaintrygował i że ciekawość weźmie w niej górę. Musiał teraz znaleźć odpowiedni obiekt, który zadowoliłby ich parę. Bacznym wzrokiem lustrował parkiet i okolicę.

Zamówił drinka – whisky z lodem, wręczając barmance solidny napiwek. Drink był tylko rekwizytem, bo z racji swej natury i tak nie mógł go spożyć, choć bardzo tego żałował. Przed przemianą to był jego ulubiony napój wyskokowy. Ballantine's Gold Seal – dwunastoletni trunek, koloru ciemnego bursztynu, z lekko ziołowo – dębowym posmakiem, dodatkowo wzmacnianym przez chłód kryształowych kostek lodu. Teraz to były tylko wspomnienia.

Wreszcie wypatrzył odpowiedni cel łowów. Około trzydziesto letnią blondynkę, w seksownej podkreślającą figurę czarnej sukience, opiętej z przodu i na zaokrąglonych pośladkach. Sięgała powyżej kolan, na dole byle rozkloszowana, miała całe odsłonięte plecy aż do miejsca w którym zaczyna się pupa. Sukienka trzymała się z tyłu na plecach na dwóch skrzyżowanych, wąziutkich czarnych sznureczkach oraz na cieniutkich ramiączkach które zawiązywane były na karku na kokardkę niczym niektóre modele strojów kąpielowych. Duży dekolt, głęboko wycięty więcej chyba odsłaniał jak zakrywał, zarówno po bokach jak i od wewnętrznej strony dekoltu spora część biustu była widoczna. Złoty łańcuszek, bransoletka na nodze, delikatne szpilki, równa brązowa opalenizna i wyzywający makijaż. Kręciła się zmysłowo na parkiecie w rytm frenetycznej transowej muzyki. Bawiła się już od dłuższego czasu, na jej skórze, lśniły delikatne kropelki potu, nadając jej jeszcze bardziej pociągający blask. Kobieta chyba złowiła w tańcu jego wzrok, od dłuższej chwili bowiem, wpatrywał się w nią prowokująco. To zawsze działało…

*****

Puścił ją przodem, przepuszczając ją do windy. Miał w tym, prócz oczywistej grzeczności swój cel, chciał się dokładnie przyjrzeć jej ciału, czuł w nozdrzach słodki zapach jej rozgrzanej skóry, drażniący Bestię w środku. Kiedy tylko drzwi zamknęły się za nimi, pociągnął ją do siebie, zanurzył dłoń jej włosach, delikatnie pieszcząc jej szyję. Wypite drinki i intensywna zabawa, sprawiły, że upolowanie zdobyczy, było dziś łatwiejsze niż zwykle.

Jego dłonie wędrowały po jej nagich, odsłoniętych plecach, zatrzymując się póki co na krawędzi materiału opinającego jej pośladki. Jego zimy dotyk sprawił, że na chwilę zamarła, ale był to tylko ułamek sekundy niepewności. Wyczuwał jej podniecenie i żałował, że pewnych rzeczy nie potrafi już odczuwać po przemianie jak kiedyś… nieżycie miało też swoje wady.
Poprowadził ją pewnie do drzwi od wynajętego apartamentu. Wnętrze było pogrążone w kameralnym półmroku, tworzonym przez przemyślnie zaprojektowane oświetlenie. Szeroka, obita białą skórą kanapa była zwieńczeniem minimalistycznego wykończenia wnętrza. Szerokie okna, ukazywały panoramę nocnego miasta, iskrzącego się różnokolorowymi światłami samochodów, neonów i reklam.

- Mam dla Ciebie niespodziankę – szepnął swojej ofierze do ucha, delikatnie przygryzając gorący płatek. Zamruczała z zadowoleniem.

Podprowadził ją do sofy, sięgnął po jedwabną, czarną opaskę, wiszącą na poręczy. Stanął tyłem do niej, mówiąc: - Nie bój się… odpręż się – zawiązywał pasek materiału na jej oczach. Czuł, że lekko drży, żądza brała w niej górę całkowicie.

Wtedy dał znak Angeli, z lubieżnym uśmiechem na twarzy, kobieta Brujah wyszła z drugiego pomieszczenia.

*****

Kilka godzin później opuszczali klub, zostawiając za sobą zgiełk muzyki. Światła nocnego miasta przemykały tworząc zawiłe refleksy na lśniącym czarnym lakierze karoserii. Spędzili kilka przyjemnych godzin, kosztując Vitae z chętnego, młodego ciała kobiety. Zostawili ją tam śpiącą, jak się obudzi, będzie ją potwornie boleć głowa. Adrien wątpił, czy w ogóle będzie pamiętać jak się znalazła w tamtym miejscu. Przeczuwał, że Angela próbowała na ich zabawce jakichś swoich sztuczek. Wyczuł coś, lecz nie potrafił dokładnie zidentyfikować umiejętności Kainitki.

Odwiózł ją pod wskazany adres, kiedy otwarł jej drzwi z charakterystycznym dla siebie uśmiechem i spojrzeniem czarnych oczu powiedziała: - Nie pomyliłam się co do ciebie… świetnie się bawiłam – westchnęła.
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy? – odparł swobodnie.
- Może – zaśmiała się i odeszła, stukając obcasami wysokich, czerwonych szpilek.


*****

Jego schronieniem był sporego metrażu, obszerny loft, umieszczony na ostatnim piętrze budynków po starej fabryce włókienniczej. Mieszkanie wynajął oczywiście za pośrednictwem Primogenu klanu Toreador. Musiał przyznać, że bardzo przypadło mu do gustu. Dokonał kilku modyfikacji, by dostosować je do swoich potrzeb.

Założył solidne, ciężkie rolety, które raczej nie przed włamaniami miały go chronić. Mieszkanie urządził tak jak lubił, prosto i minimalistycznie. Jedynymi ozdobami były wiszące na kilku ścianach obszernego salonu, rzadkie oazy broni białej. To była jedna z jego słabostek – kolekcjonował kunsztownie wykonane ostrza. Obok japońskich katan, kawaleryjskich szabli, wisiały egzotyczne kukri, jatagany i sztylety. Większością z nich umiał się doskonale posługiwać.

Inną kolekcję, znacznie bardziej funkcjonalną, skrywał w szafie pancernej, przemyślnie ukrytej w ścianie. Zabezpieczeniem był cyfrowy zamek. W środku trzymał swoje narzędzia pracy, kilkanaście sztuk broni palnej, wraz z akcesoriami i amunicją różnego rodzaju. Od pistoletów, przez pistolety maszynowe, karabiny szturmowe, na dwóch karabinach wyborowych kończąc. Tak zarabiał na swoje utrzymanie… zabijał. Zarówno dla Księcia, jak i dla ludzkich zleceniodawców. Parał się tym, już przed przemianą, teraz jego umiejętności tylko wzrosły… nie każdego było na nie stać.

*****

W poczekalni budynku Elizjum, gdzie skierował go jeden z ghuli służący Księciu, było już kilku Kainitów, niektórych znał z widzenia, jednak nikogo szczególnie. Skinął głową na powitanie towarzystwu. Teraz pozostało tylko czekać na władcę Domeny.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 17-08-2011 o 20:30.
merill jest offline