Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2011, 20:56   #30
Morfik
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Czym prędzej udać się jak najdalej od całego zamieszania. Taki był plan. Kolwen nie miał zamiaru ryzykować życia, tylko po to, aby pomagać obcym ludziom. Na dokładkę mordując potwory. Nie jest jakimś wiedźminem.

Labirynt zieleni był odpowiednim miejscem do ukrycia się... Przynajmniej na razie.

Noc była taka spokojna. Delikatne odgłosy przyrody. Lekki wiaterek. Kolwen spojrzał w górę na gwiaździste niebo. Na chwilę zapomniał o całym zamieszaniu. Widok gwiazd zawsze go uspokajał. Miał tak już od dziecka, gdy leżał na dachach chałup w Wyzimie. Gazowe kule oddalone o miliony mi zawsze mu towarzyszyły... One jedyne. Mógłby tak stać do rana.

Ciekawe gdzie jest Marianna? Miał nadzieję, że schowała się w bezpiecznym miejscu. Zakładając, że jutro zamierzał już wyjeżdżać, zostało mu niewiele czasu na jej odnalezienie.

Nagle zrobiło się ciemno. Poczuł lekkie ukłucie w żołądku, czyżby jednak ktoś go tu znalazł. Poczuł na twarzy chłodne dłonie.

- Zgadnij kto to... – usłyszał delikatny, kobiecy szept. Poczucie strachu musiało natychmiast ustąpić, nadciągającemu z duża prędkością uczuciu podniecenia.
- Ach to ty, kochanie - powiedział cicho Kolwen i odwrócił się, aby zobaczyć kto stał za nim. Tak, dzień nie mógł się lepiej kończyć. Był jednocześnie strasznie zadowolony, ale kompletnie nie spodziewał się tego spotkania. To co elf przerwał, zostanie za chwilę dokończone przez Kolwena Jastra.
- Mhm - mruknęła, zakładając ręce na szyję.
- Powiem szczerze wybrałaś ciekawe miejsce, zakładając to co się dzieje niedaleko - powiedział lekko zaskoczony całą sytuacją.
- To wszystko jest daleko. Przynajmniej teraz. Na razie ryboludy nie atakują Rajczewa, ale mówią, że to już długo nie potrwa - przygryzła dolną wargę.
- Skoro tak przedstawiasz sytuację - złapał ją mocno za pośladki. - Raczej nikt nas tu nie zauważy...
Powoli pokręciła głową, jeżdżąc palcem po piersi mężczyzny. Złapała Kolwena za rękę i pociągnęła go, prowadząc go do wewnątrz budynku od tyłu. Weszła do środka wypełnionego intensywnym, zwierzęcym zapachem.

Stajnia. Z figlarnym uśmiechem na twarzy wepchnęła go do pustego boksu, wchodząc tuż za nim. Drzwi zamknęły się z cichym kliknięciem.

Nie było to może wymarzone miejsce, ale lepsze to niż nic. Kolwen nie miał zamiaru czekać dłużej. Gdy tylko zamknęły się drzwi zaczął namiętnie całować dziewczynę. Po chwili leżeli już na ziemi. Jaster czuł jak całe ciało kobiety drży, zaczęła ona co raz bardziej głośniej oddychać. Przez jej koszulkę poczuł, jak twardnieją jej sutki. To była jego chwila i zamierzał ja w pełni wykorzystać.

***

Kolwen nie wiedział ile czasu zajęło mu zabawianie się z dziewczyną. Może godzinę, może kilka godzin. Czas mijał wtedy bardzo szybko. Leżeli właśnie, nadzy i przytuleni do siebie. Ktoś nieznający Jastra mógłby pomyśleć, że mężczyzna rzeczywiście się zakochał. Nic bardziej mylnego. Miał już wszystko zaplanowane. Poczeka, aż dziewczyna zaśnie, po cichu ubierze się, wyjdzie i poszuka swojego konia, aby jak najszybciej odjechać z tego przeklętego miejsca.

Światło księżyca padało przez niewielkie okienko. Kolwen wsłuchał się w oddech dziewczyny, tak aby wiedzieć kiedy zaśnie. Kiedy jej oddech zaczął zwalniać, wydarzyło się coś, czego Jaster nie zaplanował. Po kilku sekundach on też już spał.
 
Morfik jest offline