Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2011, 21:28   #54
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Bogini była po jego stronie, negując moc plugawych demonów i nieprzychylnych bogów, pokroju Maanana. Wszystko układało się po myśli Edgara. Był w stanie znosić nawet nieco denerwujące towarzystwo Cichego. Zwłaszcza, gdy okazało się, że ów nie do końca normalny człowieczek, dysponuje złodziejskimi umiejętnościami o wiele lepszymi niż Edgar. W innych okolicznościach Albiończyk mógłby się od niego wiele nauczyć, a tak zdobył tylko wytrych i znikomą wiedzę w dziedzinie otwierania mechanicznych skobli i kłódek.

Gdy na krótką chwilę zaglądnął do środka kajuty, zdziwił się nie na żarty. Wewnątrz spał ten sam człowiek, którego Edgar starał się śledzić w mieście. Młodzieniec wpadł na pomysł, aby przydusić nieco śpiącego, wycisnąć z niego informacje o rodakach. Nim jednak zdążył swój plan wprowadzić w życie, ni stąd ni zowąd, pojawili się pozostali szaleni kompanioni Edgara. Posypały się pytania, oskarżenia, groźby i propozycje. Edgar musiał się wycofać, porzucić myśl o przepytaniu śpiącego. Teraz zmierzali do ładowni, gdzie, jak współtowarzysze Albiończyka podejrzewali, musiał znajdować się jakiś skarb albo coś drogocennego. Bogini! Cóż za oporne umysły. Edgar nie miał sił po raz kolejny tłumaczyć o co chodzi.

Krótka lekcja manipulacji przy zamkach, jaką chwilę wcześniej Edgar otrzymał, teraz okazała się niezwykle przydatna. Jednak młodzieniec spocił się przy owej czynności niemiłosiernie, aż gruba koszula przywarła mu do pleców, a na czoło wystąpił perlisty pot. Jednak udało się otworzyć kłódkę i droga do ładowni stała otworem.

Edgar chciał krzyczeć z radości. Bogini! Dzięki Ci, o dzięki! Zobaczył Johna, a tam gdzie był sługa, tam musieli być i inni. Odnalazł ich. Udało mu się, teraz musiał tylko znaleźć sposób aby wszystkich wydostać. Musiał zawładnąć okrętem, zawrócić i płynąć... ale gdzie? Ale jak? Co z kapitanem? Wracać do Albionu? Nim w głowie się wszystko poukładało, znowu musiał się wycofać. Dał tylko znak staremu słudze, że jest w pobliżu i że wszystko będzie dobrze.

- Fucking hell – zaklął pod nosem, widząc wskazujący go palec kapitana. Że też akurat musiało paść na niego? Nie mógł sobie stary pryk wybrać kogo innego. O Bogini, czemuż tak sobie ze mnie zadrwiłaś w tym momencie radości? Edgar jednak nie miał wyjścia, musiał wykonać polecenie Granda, w przeciwnym razie jego pobyt na Hrabinie mógł się zakończyć. I to w niezbyt przyjemnych okolicznościach.

Szybko, rozczarowanie i wściekłość wyładowując na linach, którymi szalupa była przymocowana do pokładu, zabrał się wraz z innymi do akcji ratowniczej. Im szybciej załatwią problem, tym szybciej będzie mógł wrócić do planowania uwolnienia rodziny. Tymczasem łódź została spuszczona na wzburzoną wodę i Edgar chwycił za jedno z wioseł. Zalewany litrami słonej wody, które przewalały się przez łupinę, kołysaną na falach, rozpoczął miarowe, w rytm krzyków bosmana wiosłowanie, w kierunku tonącej łodzi. Raz! Raz! Kurwa, równo! Raz!
 
xeper jest offline