Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2011, 16:48   #115
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Wprawna kurtyzana potrafi ze wszystkiego uczynić pokusę. A sztuka miłosna była jednym z talentów opanowanych przez łowczynię.


Okrywszy się przed światłem księżyca parasolką Leiko ubierała się, w wyjątkowo zmysłowy sposób. Każdy ruch jej ciała był wyrafinowany, każdemu zasłonięciu kuszących krągłości, towarzyszyło wymowne spojrzenie jej oczu i figlarny uśmiech. Jej odziewanie się było lubieżnym acz subtelnym przedstawieniem, przeznaczonym dla oczu kochanka.

Kusiła go swymi działaniami. Igrała z jego pożądaniem, ukrywając swoje wdzięki powoli i zmysłowo, za warstwami materiału. Igrała kusząc obietnicami kolejnych rozkoszy, przy następnym spotkaniu.
Igrała z jego pożądaniem... ale i ze swoim, pozwalając mu pomagać w ubieraniu się. Igrała z własną siłą woli i zdyscyplinowaniem. Bo czyż nie pozwalała mu dotykiem pieścić, jeszcze tych odkrytych skrawków skóry? Bo czyż nie uciekała zwinnie od jego ust?
Igrała z własnymi pragnieniami, igrała z własnym poczuciem obowiązku wychodząc z uczuciami poza własne zasady. Ale czyż to jej wina, że ów zakazany owoc okazał się tak rozkosznie słodki.
A wspólne boje tak zajmujące?

Płomień i Yasuro byli tylko zabawkami. Mogli dostarczyć Leiko cielesnych rozkoszy, rozbawić swą podatnością na jej manipulację i kobiece sztuczki.
Ale Kojiro był inny... i dlatego powodował uczucia, na które nie powinna sobie pozwolić. Uczucia które dodawały całej tej misji, dodatkowej słodyczy.
Ale, czyż nie była kobietą? Czyż nie lubiła słodkości? Zwłaszcza tak wyrafinowanych?
Musiała się jednak strzec, by nie ulec kolejnemu dotykowi jego palców, by nie zatonąć w kolejnym pocałunku, by nie skusić się na jeszcze jedną godzinkę w jego ramionach. Pocieszającym faktem, więc było to, że przez następne dni, on będzie w pobliżu. Że będzie czaił się jak tygrys w zaroślach, pilnując jej z ukrycia.
I polował na kolejne wspólne chwile.

Cichy dźwięk...

Oboje zamarli nagle, przytuleni do siebie. Lecz w tym bezruchu nie było czułości, ni pożądania. Co najwyżej w obejmujących ramionach ronina była najstarsza potrzeba ochrony swej kobiety.
Oboje zamarli wsłuchując się w szelesty dochodzące spoza budynku. Cisi i skupieni, gotowi w każdej chwili ruszyć do działania.
Oboje bowiem nie zapominali o czujności.
Kroki... uderzenia stóp o ziemię i gałęzie drzew. Bardzo ciche kroki. Ale oboje usłyszeli.
Kojiro wskazał gestem na siebie, na katanę, potem na drzwi.
Zamierzał wybiec i ściągnąć na siebie uwagę ewentualnych ciekawskich, jeśli zajdzie . Było to o tyle wygodne, że oboje wiedzieli, kim są osoby przekradające się przez ciemność. Ninja.
Bushi robią znacznie więcej hałasu.

Kojiro nie zdołał się jeszcze do końca ubrać. Haori leżało na podłodze budynku, a tasiemka nadal tkwiła na nadgarstku Leiko niczym trofeum. Przez co rozpuszczone włosy otulały z obu stron oblicze Sasaki. Niemniej w dłoni ronin tkwiła już katana pozbawiona tsuby, nadal wciąż w saya.


W oczach zaś było zdecydowanie. Dłonie zaciskały się na orężu czekając.
Kojiro przybliżał się do drzwi powoli nasłuchując. Nie było wszak powodu, by ujawniać obcym swej obecność. A nuż ominą ich przytulną chatkę i spokojny zakątek, nie wiedząc o obecności dwojga kochanków w zapomnianej chatce?

Dziki ryk przerwał ciszę, ryk zwierzęcia o potężnej sile. Ryk tygrysa. A potem krzyk agonii i bólu. Ninja może poruszali się w ciszy, ale ci tutaj... umierali bardzo głośno.
A Kojiro czuwał, przy drzwiach.

Nie musiał czuwać długo, szelest rozsuwanych drzwi, dźwięk ostrza przecinającego powietrze i ciało, krzyk ból i agonii pojawiły się niemal jednocześnie. Ledwo bowiem drzwi zaczęły się odsuwać, Kojiro wykonał zamaszyste cięcie wyciągając ostrze swej katany. Broń zatoczyła pionowy łuk rozcinając papierowe drzwi i odrąbując rękę w przed ramieniu. Krzycząc z ból ninja patrzył jak odcięta dłoń upada na ziemi, jak z brutalnie skróconej kończyny tryska posoka tłoczona przez tętnice.
Oszołomiony bólem i szokiem ninja, nie zwrócił uwagi na ostrze pędzące w kierunku jego serca.
Więc jedno pchnięcie mieczem Kojiro zakończył żywot tego osobnika. Poczekał aż ciało opadnie an podłogę i ruszył do przodu przebijając papierową zaporę....
Wybiegł na środek cmentarza rzucając wyzwanie wrogom. I część wrogów to wyzwanie przyjęło. Sześciu z dwunastu zamaskowanych postaci ruszyło, na szykującego się do walki Kojiro.
Pozostali bowiem zmagali się z bestią.


Białym tygrysem półtora raza większym od normalnych przedstawicieli tego gatunku. I dwóch ninja przepłaciło już te łowy śmiercią. Mimo to osaczyli bestię i próbowali ubić.
Poza tymi, którzy wybrali pozornie łatwiejszą ofiarę. Czekającego na nich... Kojiro.


Sięgnęli po miecze i osaczyli ronina podobnie jak bestię. I podobnie jak ona, mężczyzna nie był łatwym kąskiem do upolowania.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=AAiypc2wsOA[/media]

Atakowali sforą... wszyscy na raz, z kilku kierunków, pewni, że ronin nie zdoła odeprzeć ich ataków.
I nie próbował. Leiko wiedziała, że nie na tym polega spokojny styl Sasakiego. W ostatniej chwili osuwał się z drogi ostrzy ich mieczy, w ostatniej chwili katana jego ożywała, by nagle uderzyć. Błyskawicznie przeciąć ze świstem powietrze. I „ukąsić” wroga z morderczą skutecznością.
Głowa jednego z zabójców ninja potoczyła się po ziemi cmentarnej. Z rozprutego brzucha drugiego wylewała się krew i wnętrzności.
Ronin okazał się zwierzyną, równie groźną co tygrys. Tymczasem uwagę Leiko zwrócił uwagę subtelny szelest. Dwójka ninja próbowała się wślizgnąć do chatki Kojiro, gdy ten był zajęty masakrowaniem zabójców. Co ich mogło skusić? Ciekawość? A może były inne powody?
Nieważne.
Leiko nie miała żadnego interesu, by wypuścić ich żywych z cmentarza.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 18-08-2011 o 19:27.
abishai jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem