Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2011, 19:11   #201
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Czy Grief zanadto ufał swym magicznym umiejętnościom i zlekceważył przeciwnika? A może przesycone magia i własnym gniewem słowa Myszy przemówiły do jego miłości własnej? Może poruszyły ten fragment duszy, która wierzyła że matka zawsze będzie kochać swoje dziecko, niezależnie od tego jakich czynów się ono dopuści? Może także na tyle bardzo zależało mu na zdobyciu kryształów, że był skłonny zaryzykować konfrontację? Może zakładał, że jego urok osobisty i niezwykły głos poradzą sobie z tropiącą go grupą ludzi? Z cała pewnością nie spotkał nigdy Wulfa, albo kogoś podobnego do niego. Kogoś, kto rusza do ataku, bez całej technicznie idealnie rozegranej gry wstępnej. Kogoś wyposażonego w magiczną ochronę całkowicie uodparniająca go na uroki oraz istotę z natury całkowicie na nie odporną.
Teraz już nikt nie zgadnie co kierowało w tamtych chwilach czynami Griefa of Blanca, faktem jednak pozostaje, że niespodziewanie pojawił się on na niewielkiej polanie, na którą zaprowadził ich Robert, wsłuchany w wewnętrzny głos, będący odbiciem bodźców odbieranych przez, niewielką białą sówkę.

Gdy zorientował się w fatalnej pomyłce, co do swych założeń było już za późno. Kolejny portal zneutralizowany przez Alto, uderzenie kamiennego golema wytraciło go z równowagi, a nadziak kapłana spadający na nieokrytą niczym głowę szybko dokończył dzieła.
Zbyt prosto, niespodziewanie szybko, być może z nutą rozczarowania, bez satysfakcji...
Dla wędrowców w czasie śmierć ta jednak miała jeden ważny wydźwięk:
Możliwość jak najszybszego powrotu do domu.
Zanim zdążyli się dobrze zastanowić w lesie pojawiła się postać, której z pewnością mogli się spodziewać.
Joy bez słowa podeszła do leżącego Griefa i pochyliła się nad ciałem martwego syna. Jej biała dłoń dotknęła rany, a potem zamknęła rozwarte w wyrazie ostatecznego zaskoczenia oczy. Otoczyła ją biała mgła, a gdy się rozwiała ani po kobiecie ani po nieżywym mężczyźnie nie było już ani śladu.

- Co tu się do cholery dzieje? - Powtórzył po raz kolejny Garet i znowu nikt nie udzielił mu odpowiedzi. Nagły wir przeniósł ich w rozjaśnione magicznym blaskiem wnętrze groty smoka:
- Niektóre śmierci poruszają nićmi wszechświata – Odezwał się ogromny gad spoglądając na nich z góry – Skoro wam się powiodło nie ma chyba sensu byście dłużej zakłócali tę linię czasową.
Potem jego wzrok przeniósł się na przyszłego króla Damary:
- Aaaaa to nasz Smokobójca, może powinniśmy poznać się lepiej? Ale to później kiedy już załatwimy sprawę z kryształami.

Kierując się instrukcjami magicznego stwora i z pomocą Marie, Megarze i Aramisowi udało się przygotować magiczny rytuał, dzięki któremu powrócili do własnych czasów.
Potem gdy rozliczyli się ze smokiem powrócili na płaszczyznę na której oczekiwał na nich gnom.
Według jego słów nie było ich zaledwie kilka godzin. Sam Bombotoster zdziwił się oczywiście, że zamiast lorda Brana jest z nimi jasnowłose dziewczę, ale widząc rany na twarzy tropiciela i kikut zamiast dłoni u Alto, powstrzymał się od komentarzy. Bez większych problemów zaniósł ich z powrotem. Prosto do Elandone.
 
Eleanor jest offline