Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2011, 21:27   #55
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Z pokładu potężnego morskiego statku szalejące przy wybrzeżu fale nie wyglądały aż tak imponująco. Ot i normalny pokaz wzburzonego mokrego żywiołu, który obserwować mogli za burtą niemal od momentu wypłynięcia z Dietershafen. Z perspektywy małej, rzucanej potężnymi falami łodzi wyglądało to jednak zupełnie inaczej. Cały świat zdawał się wirować, unosić się i opadać, niczym w szalonym samobójczym galopie. Z trudem dało się utrzymać równowagę i nie wypuścić z rąk trzymanych kurczowo wioseł. Rozpylona lodowata woda zdawała się być wszędzie. Na skórze, w powietrzu, w płucach, a nawet w odzieniu. Jej dotyk momentalnie wyziębiał spocone od morderczej walki ciała. A gdy wydawało się już, że organizm przyzwyczaja się do skrajnie wrogiego otoczenia, w delikatny szkielet łodzi z rykiem uderzały następne fale, niemal ogłuszając jej pasażerów. Towarzyszący Edgarowi doświadczeni marynarze walczyli ile mogli, jednak nawet oni nie byli w stanie przeciwstawić się rozszalałej potędze*. Łódź zeszła z kursu, ocierając się z upiornym jazgotem o pobliskie skały. Momentalnie zaczęła nabierać wody. Z każdą garścią mokrego żywiołu, który wsączył się do środka coraz ciężej było też nią manewrować. W końcu potężny spieniony bałwan wrzucił ich prosto na skały, w pobliżu łodzi rozbitków, których oni mieli ratować. Bosman obficie krwawił z rozciętego czoła, a czerwona plama na burcie nadal znaczyła miejsce gdzie wyrżnął głową. Najwyraźniej jednak nie pozbawiło go to zdolności trzeźwiej oceny sytuacji. Od razu skomentował bowiem otaczający ich burdel klnąc na czym świat stoi.


Rozpylona o skały wszędobylska wilgoć utrudniała im dokładne przyjrzenie się drugiej grupie rozbitków, toteż na chwiejnych nogach zeszli z łodzi, ostrożnie kierując się w ich kierunku. Szlachcianka o białej sukni wyraźnie ich zauważyła, dała bowiem znak dłonią i postąpiła w ich stronę na tyle, na ile pozwalał jej wrak podtopionej łodzi. Z tej odległości nie wiedzieli wiele... ale mogliby przysiąc, że na dolnej połowie jej twarzy gościł czarny... zarost! Nim Bosman zdążył wykrzyknąć ostrzegawcze "ZASADZKA!!!" domniemana niewiasta uniosła w ich stronę długą lufę syczącego iskrami muszkietu i odpaliła**! Huk był straszny, i wszyscy wnet poczęli macać swoje odzienie szukając śmiertelnej rany, jednak tej najwyraźniej u nikogo nie było. Jedno uderzenie serca później znaleźli się już za skalną osłoną, chroniącą ich od dalszego ostrzału. Bosman i dwóch innych rudowłosych marynarzy, których Edgar nie miał jeszcze okazji poznać wysunęło z pochew szable. Gdy usłyszeli bojowy ryk wydobywający się z trzech innych obcych gardeł z obu ich stron, wiedzieli, że nie wyjdą z tego bez walki. A walka, wśród mroźnej, oślepiającej mgiełki, na śliskich mokrych kamieniach mogła być nie lada wyzwaniem.


*Wiosłowanie 1k100: 73, 59
**US 1k100: 100
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 19-08-2011 o 08:29.
Tadeus jest offline