Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2011, 13:00   #65
Smoqu
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Księga, którą wyciągnął z plecaka Sylvius była dziwnie znajoma dla Khemorina. Gdy nachylił się nad mapą, był pewien, że już ją widział. Wiedział nawet gdzie i kiedy. Więc miał rację decydując się na tę wyprawę. Jedynym problemem było to, że księgę miał Ważniak. Najwyraźniej nie przeczytał jej, a najpewniej nawet nie zajrzał do niej, bo pewnie nie pokazywałby jej tak beztrosko. Gdzieś na stronicach tej księgi były zapewne zapisane niektóre zaklęcia Ravena. A w czasie ich ostatniego i jedynego spotkania Khemorin miał okazję się przekonać, jakiej one są mocy. Aż bał się pomyśleć, jak zacznie się zachowywać ten młodzik, gdy w końcu odkryje, jaką wiedzę ma pod ręką i jaką potęgą może dysponować. Nic więc nie dał po sobie poznać i tylko przytaknąwszy, że już zapoznał się z mapą, poprawił spory plecak na barkach i był całkowicie gotowy do wyruszenia.

Pomimo upału, normalnego w czasie lata, krasnolud był całkowicie uzbrojony. Nad skórzanymi sandałami z grubą, twardą podeszwą miał założone nagolennice, zaś spod płaszcza widać było napierśnik, pod którym dźwięczała kolczuga opadająca aż do połowy ud. Jedynie na głowie miał zwykłą chustę zawiązaną wokół czoła i opadającą na kark, zaś hełm był przytroczony do plecaka. Za pasem zatknięte były dwa bojowe topory. Każdy inny w takim ubiorze zemdlałby najdalej w pół godziny przy tej pogodzie, ale Khemorin był najwyraźniej przyzwyczajony do takich warunków, bo nawet nie spocił się.

Na wzmiankę Emily o prowiancie dodał mrukliwie:

- Aha, tylko dlaczego to ja mam większość tego jedzenia w plecaku? Na najbliższym popasie rozdzielimy go bardziej równomiernie. - Popatrzył przy tym znacząco na Assanara, którego plecak wydał mu się niedostatecznie wypchany.

Uśmiechnął się złośliwie widząc Sylviusa ruszającego na początku, ale nie miał zamiaru go odwodzić od tego niezbyt dobrego, jego zdaniem, pomysłu.

- Idź za nim. - kiwnął głową w kierunku wojownika, który stał obok niego. - Panie pozwolą przodem. - Kiwnął tylko głową w kierunku Emily i Lothel. Ukłon z pełnym plecakiem nie był lekki. Mógłby oczywiście to zrobić, ale nie widział takiej potrzeby. Sam zamykał ich pochód.

W końcu ruszyli. Nie wiedział, co go czeka w trakcie tej podróży, ale teraz wiedział na pewno, że musiał na nią wyruszyć. Odwrócił się jeszcze w stronę karczmy i pomachał do stojących w drzwiach przyjaciół.

- Pilnujcie interesu i oczekujcie mnie najdalej za miesiąc! - zawołał po krasnoludzku.

Po chwili dreptał wytrwale za resztą ...
 
Smoqu jest offline