Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2011, 15:06   #274
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Było ich w sumie cztery posągi - prawie tak jak mówił Grzybek. Jednak ich wyposażenie, czyli zbroje, miecze i tarcze były jak najbardziej prawdziwe. Ktoś po prostu przyodział posągi w zwykły ekwipunek.
Jakby tego było mało, zaraz za ożywionymi statuami wlało się do pokoju mnóstwo wody. I uformowało w kształt.


Żywiołak wody. Wielkie bydlę.
W międzyczasie Cogito wraz z Arneo byli już z powrotem na samej górze. Czarodziej rzucił na siebie zaklęcia obronne i czekał, jednak nic do niego nie przychodziło.
Nie czekając na cokolwiek Bared sięgnął po różdżkę. Miał nadzieję, że żywiołak ucieszy się z ognistej niespodzianki.
Oczywiście obie panny musiały się znaleźć między nim, a celem. Pozbycie się jednej czy drugiej byłoby o tyle problemem, że ilość osób, znajdujących się między nim a wrogiem nieco by się zmniejszyła.
Przeskoczył zatem przez pułapkę w podłodze, a potem posłał w stojący na przeciw niego posąg kulę ognia.
- Krysia, masz może jakieś małe czary-mary na użyczenie - rzuciła do Cristin mniszka pod postacią Bareda. - Umiesz zaklinać, dajmy na to, ogień w broń?
- Po ogień to się zgłoś do swojego kochasia, co zwiał na górę! - odparła czarnowłosa-niziołek. Jednakże rzuciła na mniszkę przydatne zaklęcie, dzięki któremu Cerre poczuła się lekka jak piórko i “zdolna góry przenosić”. - A teraz idź tam i dokop im!
- Tak jest - uśmiechnęła się zawadiacko. Teraz pozostało jedynie pewnie, a raczej szybko, podejść do żywiołaka i mu przyłożyć. W końcu lepszej broni przy sobie nie miała jak tą, którą... posiadała. Co też ostatecznie uczyniła.
Kula ognia wybuchła z hukiem tuż przed jednym z posągów pochłaniając na chwilę wszystkich przeciwników w płomieniach. Przez chwilę to wyglądało jakby ten jeden atak zakończył całą walkę. Gdzieżby tam! Prędko się okazało, że żywiołak został ledwo draśnięty przez płomienie, zaś posągi były zwyczajnie naturalnie odporne na wszelkiego rodzaju obrażenia, w tym ogień. W końcu były chodzącymi kamieniami.
W następnej kolejności Cerre, wsparta magią czarnowłosej-niziołka, zaatakowała brutalnie żywiołaka. I nie było to draśnięcie - ciecz z której składał się przybysz była twarda niczym głaz, zaś mniszka bezlitośnie ją przecięła wywołując tym lekki jęk bólu przeciwnika. Który nie zamierzał być dłużny - dwa wielkie łapska z wody uniosły się, by ukarać Cerre za jej zuchwalstwo. Tylko jedna trafiła, gdyż przeciwnik zrodzony z wody nie radził sobie zbyt dobrze na kamiennej posadzce. Niemniej... cios był wystarczająco silny, by mniszce pociemniało w oczach i prawdopodobnie połamało jej jakieś żebro.
Następnie do akcji wkroczył pierwszy z posągów omijając mniszkę i atakując kapłankę - jednakże zdołał ją jedynie drasnąć swoim mieczem.
I rozległ się potężny ryk - to Anteria wpadła w barbarzyński szał i natarła na niedoszłego ciemiężyciela Cristin - jej topór wbił się głęboko w posąg, jednak ciężko było stwierdzić czy go to zabolało... wszak nie potrafił nawet mówić.
Kolejna ożywiona statua wkroczyła do akcji, również przeciw Cristin - tym razem cios był celny, prawie śmiertelny w klatkę piersiową (krytyk!) i spowodował jęk bólu ze strony kapłanki.
Pozostałe dwa posągi wspomagały żywiołaka w walce z mniszką - Cerre szybko stwierdziła, że jest flankowana i raczej długo nie wytrzyma w takiej pozycji. Niemniej żaden z jej dwóch nowych przeciwników nie zdołał jeszcze wyrządzić jej krzywdy.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o zastosowanie broni masowego rażenia, pomyślał Bared. Błyskawicznie zamienił różdżkę na kuszę i przesunął się tak, by stanąć w otwartych drzwiach. Potem uniósł kuszę i strzelił do posągu stojącego naprzeciw kapłanki-niziołka.
Trzech przeciwników na raz... nie ważne, czy duzi czy mali, Cerre nie zamierzała się aż tak ryzykownie bawić. Zwłaszcza, że chwilę temu nieźle się jej oberwało. Zdecydowała się wycofać, zanim przeciwnicy otoczą ją tak, że nie zdoła się obronić. Swoją skórę ceniła aż za bardzo, a kolejnego żebra szkoda jej było łamać. Szczęśliwie, ominęła dwa ataki, żywiołaka i najbliżej stojącego niego ożywionego posągu. Zdecydowała się przywalić porządnie figurze, która stała przed Cristin.
Bełt napełniony elektrycznością pomknął w kierunku jednego z posągów wbijając się prosto w głowę. U normalnej osoby oznaczałoby to śmierć na miejscu, jednak ożywiony przedmiot trudno uznać za normalną osobę.
Cerre natomiast musiała czym prędzej się oddalić od przeciwników - dzięki wrodzonej zwinności i wieloletniemu doświadczeniu udało jej się to bez żadnych dodatkowych obrażeń ze strony adwersarzy. Zraniła nawet jednego z nich w ten zakuty, kamienny łeb!
W tym czasie kapłanka Cyrica również uznała, że czas się zmywać i rzuciła na siebie zaklęcie niewidzialności, uważając jednocześnie by nie narazić się na dodatkowe uszczerbki na zdrowiu od przeciwników. I zniknęła.
Następnie żywiołak wody ryknął wściekle coś w niezrozumiałym dla nikogo języku - prawdopodobnie chodziło o to, że jego ożywione pachołki blokowały mu drogę i nie mógł nic zrobić.
Skutek jego komendy był natychmiastowy - jeden z posągów czym prędzej ruszył na Bareda, skutecznie omijając po drodze topór Anterii. Wymierzył w łotrzyka niezwykle celne cięcie przez klatkę piersiową, zakrwawiając tym samym jego tors (krytyk!).
Wojowniczka też nie próżnowała i zamierzała wykończyć innego przeciwnika, który stał przed nią - bestialskie cięcie toporem niemal rozłupało statuę na dwie części, jednak... wciąż tam stała.
Następnie pozostałe trzy posągi dokonywały roszady, żeby umożliwić swojemu “panu” dojście do towarzyszy - jeden przesunął się na środek i ciął wojowniczkę w uda, drugi podszedł do Cerre i wbił miecz w jej ramię, zaś trzeci przemknął między kobietami by celnie zaatakować Anterię, wskutek czego został trafiony przez mniszkę w kamienną nogę.

Bared z zadowoleniem stwierdził, że mimo celnego ciosu był żywy, chociaż posąg, który go zaatakował, stał nieprzyjemnie blisko. Oczywiście przedstawiciele jego klasy nie powinni walczyć w pierwszej linii, ale skoro już do tego doszło Bared nie zamierzał od razu uciekać.
Błyskawicznie zamienił kuszę na dwa rapiery i zaatakował stojący obok niego posąg.
To się zaczęło dziać. Walka toczyła się dalej, a Cerre nie zamierzała nadal siedzieć spokojnie i grzecznie. Wszak przynajmniej dwie rzeczy koło niej prosiły się o porządny łomot. Mniszka rozważała, czy jest lepiej dobić posąg po jej prawicy czy ten znajdujący się w centrum. Zdecydowała, że lepiej rozwalić ten po prawicy, może szybciej padnie.
 
Kerm jest offline