Tłuste opasłe metalowe świnie. Zbliżały się do jego (polubił tę maszynę) auta.
Miał zamiar odczekać chwilę i ruszyć jeśli sytuacja zrobi się tak gorąca na jaką się zapowiadała. Patrzył w ich stronę starając się kontrolować nieokreślone emocję krążące w miękkiej masie pod kościaną kopułą jego czaszki. W momencie kiedy już zdobył tą pewną równowagę, mężczyzna którego, (teraz był pewien), znał od mechanika, chyba reporter, spojrzał pytająco. Kiwnął głową, był zgodny co do potrzeby spieprzenia z tego miejsca. Cichy dźwięk odbicia wraz z lekkim bzykiem zadźwięczał na wzmacnianych blachach pojazdu. Strzałki elektryczne; jeśli szybko się zawiną nie uszkodzą elektroniki, pomyślał Stanley. Wyjechał spod metalowej wiaty i spytał się, czy w melinie nomada jest garaż. Niech tylko nie zobaczą nas z nieba i te tłuste puszki nas nie zmielą a będę w raju. Amfetaminowym raju.
Ostatnio edytowane przez Pinn : 21-08-2011 o 12:18.
|