Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2011, 12:44   #499
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Teu był zaskoczony tym co się właśnie wydarzyło. Snuł plany o oswobodzeniu towarzyszy i zniszczeniu kotwicy podtrzymującej gospodę gdy... no właśnie, elf sam nie wiedział co miał o tym wszystkim sądzić. Najpierw Lilawander, teraz Revalion... każdego z nich spotkał straszny los, każdy z nich dołączył niedawno do grupy, każdy z nich miał w sobie elfią krew... mag cieni odczuł wielki smutek widząc jak kolejna osoba opuszcza jego drużynę w sposób w jaki nie powinna. Otchłań pochłonęła Revaliona, a wraz nim gospodę. Reszta wróciła... ale czy byli wciąż bezpieczni? Niedługo wrócą na plan materialny, trzeba było szybko snuć plan działania, ale podczas gdy elf myślał obficie nad ich opcjami to Roger pierwszy się odezwał.

- Na wszystkie demony... - Roger nie mógł uwierzyć własnym oczom. - Co to było? Co się stało z Revalionem?

Oczywiście widział przemianę, jako że nastąpiła na jego oczach, ale wolałby się dowiedzieć, co było jej przyczyną. I czy czasem pozostała trójka nie ma w swych planach podobnej przemiany. Jeśli tak, to wolałby to wiedzieć odpowiednio wcześnie.

Jednak większość trójki była w dużym szoku. Dru pochwyciła butelkę wina podaną jej przez Kaktusa i piła gwałtownymi haustami. Missy zaś przylepiła się do ciała kapłana, całując go i tuląc, zupełnie jej w tej chwili odbiło. Te dwie dziewczyny dopiero po dłuższej chwili doszły do siebie... i do rozumu.

- Rev... on... on został skaleczony czymś... i... - Missy pociągnęła nosem i otarła resztę łez. - I jego... ręce się zmieniły w macki... a później... jak sprałyśmy... takich tam gości... to... too... to otworzył się... portal... do Otchłani... Rev, zmienił się w... w demona - w szoku złodziejka z trudem znowu wydobyła z siebie głos. Uciszyła się, posmutniała, wręcz zasępiła się.

Magini wpatrywała się przez dłuższą chwilę w miejsce w którym znajdowała się jeszcze przed chwilą karczma, oraz co ważniejsze, Revallion. Utracili właśnie kolejnego towarzysza, przemienionego w jakieś okropne mackowe monstrum, które zniknęło przenosząc się do innego wymiaru. Przytknęła niedbale palec do ronda kapelusika, żegnając się z Półelfem... Spojrzała po sobie, spojrzała po towarzyszach, zarówno tych którzy przebywali z nią cały czas, jak i tych którzy im się "zapodziali" na parę godzin.

- Jest problem - W końcu się odezwała, wpatrując się teraz dla odmiany w swoją niedawno zranioną, lewą pierś. Dzięki magii leczniczej co prawda po ranie nie pozostało już ani śladu na skórze, te dziwne uczucie, jakby swędzenie, nie wróżyło jednak chyba nic dobrego. Rozcięty fragment sukienki odsłaniał w tej chwili odrobinkę więcej niż w normalnych okolicznościach, tym Sylphia sobie jednak nie zawracała głowy.

- Tak jak mówi Misty, Revalion został ranny i uległ na pewien czas jakiejś częściowej, plugawej transformacji. Wszyscy zaś widzieliśmy właśnie finał owej przemiany - Mówiła chłodnym głosem, lustrując towarzystwo, po momencie przerwy na przetrawienie owych informacji zaś dodała, przytykając dłoń do feralnego miejsca - My wszyscy... my również zostaliśmy w owej karczmie ranni.

- Chcesz powiedzieć - spytał po chwili Roger - że czekać was może ten sam los, co... - Spojrzał w stronę, gdzie zniknął Rev.
- Może ktoś z was wie, jak temu zaradzić? - zadał kolejne pytanie. - To klątwa czy coś innego? - Zwrócił się do Dru Wchechwiedzącej.
 
Qumi jest offline