Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2011, 19:27   #17
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Na pytanie o kondycję głównego kamerdynera i jednocześnie najlepszego przyjaciela, Phileas odparł wesołym tonem głosu.-Drogi Passepartout ma się świetnie. Mimo mijających lat, jego kondycja jest bez zarzutu.
-Tak jak i twoja kochanie.-
rzekła ciepłym głosem hinduska do swego męża, po czym dodała.- A co do Williama. Ostatni telegram jaki od niego otrzymaliśmy, był zaproszeniem na jesień do jego rezydencji. Wygląda na to, że w tym roku William nie może nas odwiedzić.
Podczas gdy Aouda zatopiła się w rozmowie z córką, Phileas wypytywał Roberta, czy podobnie jak ojciec ma dobrego przyjaciela, który pomaga w rozwiązywaniu spraw. Oraz jak dobrze zna się z jego córką. A młody Holmes próbował się wywinąć z sieci jego pytań.
Aouda zaś zaproponowała córce.-A może być tak odwiedziła wujka Williama w jego domu w południowoafrykańskich koloniach. Wszak zawsze byłaś jego ulubioną bratanicą.
I jedyną bratanicą, ale to mało ważny detal.
- Tak... zapewne tak zrobię, mamusiu.-
Tyle, że południowa afryka była jej obecnie, trochę nie po drodze. Niemniej nie wiedząc o planowanej przez Arabellę podróży, Aouda kontynuowała.-Może na jesieni wyruszysz? Wyślemy telegram do wuja w tej sprawie.
- Dobrze, może być w październiku, mamo. Czy to prawda jednak, że ktoś wam wysyłał listy z pogróżkami?
-Drobiazg kochanie. Nic czym warto się przejmować. -odpowiedziała Aouda. Po czym dodała ciszej.-Nie wszyscy pochwalają angażowanie się kobiet w politykę. Mamy siedzieć w domach i parzyć herbatkę. Przestarzałe poglądy.
- A więc polityka weszła w grę. Mogłabym wiedzieć, mamo, w co tym razem się wpakowałaś?
-Nic poważnego kochanie. Naprawdę, nie ma się czym martwić.-odparła wymijająco hinduska.
- Ach, mam się nie martwić tym, że ktoś może cię zabić?
-To tylko infantylne próby zastraszenia mnie. Niektórym się wydaje, że nadal tkwimy w szesnastym wieku.- odparła żartobliwym tonem matka Arabelli.
- Mamo, ja się boję, że mogą ci zrobić gorszą krzywdę jak w szesnastym wieku - Arabella spojrzała matce prosto w oczy. - Proszę Cię, matuś. Pokazałabyś te liściki? Ale... nie na widoku, może nie w tym miejscu.
-No dobrze. Niech ci będzie.- Aouda wstała z miejsca i ruszyła powoli mówiąc.-Zostawmy chłopców niech pogadają ze sobą.
- Ależ o nich nie trzeba się martwić, mamuś.
Gdy szły w kierunku domostwa spytała.- To wpadł ci już jakiś amant w oczko, moja droga? Myślisz już nad ustatkowaniem się?
- Ustatkowaniem się? - jęknęła i wywróciła ostentacyjnie oczami. - Och, mamuś, jeszcze mam inne sprawy na głowie. Ale ale... możliwe że ktoś mi wpadł w oczko... i jak śliwka w kompot - te ostatnie słowa powiedziała już tylko do siebie.
-Te... inne sprawy?-spytała zaciekawiona matka, gdy szły korytarzem w kierunku gabinetu matki.

Rozmowa jakoś niespecjalnie się kleiła pomiędzy matką a córką. Obie miały swe tajemnice i sekrety. Obie niechętnie chciały je poruszać. Obie nie chciały martwić swoich bliskich. Obie były do siebie podobne.
Czasami to właśnie może być największym problemem.
Auoda Fogg i Arabella Fogg przemierzały kolejne pokoje posiadłości. A Bella stwierdziła, że w sumie niewiele się tu zmieniło. Wystrój wnętrz był subtelny i gustowny.


Dobrze poukrywane manipulatory deus ex machiny i dyskretnie działające czujniki sprawiały, że obecność Simona była niezauważalna.
Ale przede wszystkim to był dom rodzinny. Każdy kąt wzbudzał w Arabelli tyle wspomnień z dzieciństwa. Tam rozbiła wazę winę zrzucając na brata, tam odstrzeliła popiersiu pradziadka nos, a tam... bawiła się z wujem w polowanie na lwy.

W końcu dotarły do gabinetu Auody, umieszczonego w odosobnionej części domu, ukrytej za drzwiami niczym się wyróżniającymi od ściennych paneli korytarza. O istnieniu i położeniu tego pokoju wiedziała cała rodzina Foggów i ich zaufany sługa. Ale nikt więcej.
Gabinet urządzony był w dość chaotycznym hindusko- angielskim stylu.
Oprócz wygodnych mebli, stylowego sekretarzyka, portretu miłościwie panującej królowej angielskiej, były też kolorowe poduszki do siedzenia oraz kadzidełka do medytacji.
Był też posąg Ganeśy.


Bo choć Auoda przeszła na anglikanizm, to nadal darzyła sympatią to bóstwo. I czuła nostalgię do swych korzeni. Hinduska podeszła do sekretarzyka i wyjęła z niego kilka listów.
Po czym podała je Belli.


Były napisane odręcznie i podpisane... A. Jamsberg.
Nazwisko nie wątpliwie fałszywe. Tematyka ich była podobna. Przedstawiano jej dowody antyimperialnej działalności i grzecznie sugerowano, że to jest nieżyciowa postawa.

„Wypadki chodzą po ludziach, a angażowanie się w wywrotową działalność bywa groźne.”

Te i inne pogróżki nie sugerowały konkretnych zagrożeń. Nic bezpośredniego. Za to wiele można było wyczytać pomiędzy wierszami. Ten A.Jamsberg doskonale wiedział, gdzie kiedy ... i z kim się Auoda spotykała. I wiedział, też że nie mógłby ją oskarżyć otwarcie o cokolwiek.
Secesjonistyczne poglądy matki Belli nie były bowiem podstawą do oskarżeń, a jej publiczna działalność polityczna również nie wykraczała poza prawo.
Wielu polityków uważało, że koloniom należy dać więcej autonomii, lub lepiej zadbać o ich rozwój. Same poglądy więc nie były powodem powstania listów z pogróżkami. A raczej sukcesów Auody w przekonywaniu do swych poglądów innych.
Ktoś chciał ją uciszyć... próbując ją zastraszyć. Na razie tylko w ten sposób. Na razie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline