Wysączył lekko pianisty łyk piwa. Grzmot nie cechował się może najlepszym smakiem, ale zawierał dobre procenty, a wyciszenie było mu bardzo potrzebne. Mimowolnie pomyślał o tabletkach Brainspeedu i ogarnął go zimny dreszcz, kochane pigułki leżały w jego wystawionym na pastwę ulicznych śmieci firmowym Mercedesie. Spojrzał się na Vagnera z głodem w oczach. Ten, zanim Stanley zdołał coś wypowiedzieć odgadł jego pragnienia wiedząc o konieczności uruchomienia kompana do życia.
- Koleś widzę co cię trapi- uśmiechnął się lekko- Zaraz wykombinuję trochę mety, da ci należnego kopa.
- Nieźle mnie wyjebie, ale chyba to potrzebne.- mówił czując ulgę, teraz mógł działać dalej, więc sprostował wypowiedź do głównego tematu- To dość dobry pomysł, choć nie jestem pewien. Unitra dała nam to cacko nie bez powodu, nie powinno kisić się w melinie- by twoi koleżcy mogli go ukraść - Jego moc może być nam potrzebna, a ja nie uważam zawiedzenie Unitry za najlepsze pierwsze wrażenie. Twoi znajomi kochają auta, na pewno macie tu coś do malowania. To pozwoli nam stać się Incognito. W czasie roboty zaleczę zwała i przygotujemy się. Choć szczerze mówiąc mogę jechać od razu, zarzucę tylko działkę. Decydujcie.
Stanley postarał się postawić sprawę jasno. Spojrzał na swoich nowych towarzyszy. |