Drzwi Karczmy “Pod pieczonym Cocatryksem” zostały otwarte z rozmachem, w nich zaś ukazała się zbrojna kobieta w napierśniku i z mieczem przy pasie, w lewej ręce trzymała z kolei tarczę z dużym symbolem Pana Poranku. Szatynka owa mogła mieć dwadzieścia-parę wiosen, z samego wyglądu zaś prezentowała się dosyć sympatycznie.
-
Pochwalony w imię Lathandera! - Zakrzyknęła wesoło nieznajoma pakując się do środka dziarskim krokiem, rozglądając po przebywających w przybytku osobach.
-
Karczmarzu piwko poproszę! - Kobieta będąc jeszcze wiele metrów od właściciela “Cocatryksa” zamówiła już z wielkim uśmiechem na twarzyczce złocisty napój -
I powiedz no, gdzie to też przebywa niejaki Tarnus Swerdagon?.
Pojawienie się wojowniczki, nawet ładnej, nie wywołało wielkiego zamieszania. W końcu to Skaliste Ziemie, nie miejsce dla wychuchanych panienek. Także i
Tarnus nie zdziwił się jej pojawieniem. W końcu takich osób szukał, ludzi i nawet nie-ludzi, którzy potrafią machać mieczem w imię dobra, lub magią w tym samym imieniu.
-
Witam panie Swerdagon, zwę się Corella Swordhand, Paladynka Lathandera - Pozdrowiła go z dobrych trzech kroków -
Przybyłam by wesprzeć was w wyprawie!. I nie, że samowolnie, kler Pana Poranka z chęcią pomoże w kłopotach, toteż mnie przysłano.
- Macie jakieś... listy uwierzytelniające?- spytał Tarnus zaskoczony słowami kobiety. Nie spodziewał się reakcji żadnej świątyni na tak typowo wojskową misję. Czyżby wiedzieli więcej niż on?.
-
No ba - Ponownie na jej gębuli zagościł wielgachny uśmiech, sama Corella wyciągnęła zaś z...rękawa rulon pergaminu, siadając do stołu. Podczas gdy Tarnus czytał z kolei pismo, ona uraczyła się w końcu obficie przyniesionym piwem, którego pianę starła sobie po chwili z nosa.
-
No tak... niejasne i złowrogie wizja...kroczący w mroku. - mruczał pod nosem dowódzca czytając. Po czym schował pismo za pas i spytał.-
To ilu ludzi panno... pani prowadzisz ze sobą?.
- Ludzi? - zdziwiła się wielce -
Sama jestem!. Taki jakby zwiad... - Uśmiechnęła się drwiąco - Zobaczyć o co chodzi, zameldować, i wtedy dopiero podejmą dalsze decyzje.
-
Acha... a jakie ma panna doświadczenia w tej materii. To jest w kwestii wojskowej?- spytał Tarnus.-
To jednak jest spory kawałek drogi od Gwarch.
- Oj panie Tarnus, nie panna, tylko Corella, Corella Swordhand, nie bądźmy tacy sztywni! - Mrugnęła do niego -
W siodle sobie radzę całkiem dobrze, podobnie jak i w trakcie bitki, leczyć umiem, choróbsko usunąć i przed złem ochronić, pogłówkować czasem też się zdarzy - Napiła się ponownie piwa.
-
Acha... a w kwestiach taktycznych?. Dowodziłaś czymś Corello?- spytał po chwili namysłu Tarnus.
-
Jeszcze mi się nie zdarzyło - Odparła i wydęła usta -
Ale z musztrą to obeznanie jako takie mam!.
- Bo widzisz....mam dwóch dziesiętników pod sobą. Ale nie mam dowódcy dla najemnych - rzekł w odpowiedzi Tarnus.
-
Noooo cóż... to i najemnikami przyjdzie ci dowodzić? - Spojrzała na niego wesołym wzrokiem -
Zastępcy więc trza!. Tylko czy awanturnicy zaakceptują kogoś spoza Purpurowych?.
- Zastępcę mam. Jednego z dziesiętników - odparł mężczyzna. Potarł czoło i spytał -
Konia masz własnego?. Droga co prawda dość długa, ale wygodna. Na nogach tam oddziały dojdą.
- Jasne że mam rumaka, do tego tarczę, miecz i nawet włócznię!. Pełne wyposażenie jak się widzi, a chęci jeszcze więcej! - Trzasnęła wymownie opróżnionym właśnie kuflem o blat stołu, po czym ściszyła już w końcu głos -
Na pewno wiesz coś konkretnego o misji, dowiem się i ja?.
- Nie mogę tego mówić tutaj, bo misja jest tajna....- odparł równie cichym głosem rycerz. Po czym nachylił się do paladynki i szepnął -
Ale rad bym cię widzieć na wieczornych naradach dowódców. Wtedy to będę mógł rzec więcej.
- To się zjawię - Odparła, po czym podrapała się po nosie i dodała z rozbrajającą miną -
A ogólnie to jakaś zapłata za wyprawę będzie prawda?. Nie że ja dla siebie, na świątynię pójdzie... - Roześmiała się.
-
Dla tych co wrócą. Stawka najemnika 5 sztuk złota za dzień służby i premia za trudy sięgająca 100 sztuk złota za bitwę. Dwieście i opieka medyczna w przypadku zranienia.- odpowiedział rycerz.Podrapał się za uchem dodając.-
To będzie jakieś 210 sztuk złota jeśli nic ciekawego się nie wydarzy. I około półtora tysiąca jeśli przyjdzie nam się bić z jakimiś wrogami. Rozliczymy się po powrocie.
- Rozumiem - Powiedziała-
I więcej pytań jak na razie nie mam. Teraz zaś zajrzę jak to też się moim rumakiem stajenni zajęli, potem coś przekąszę, zobaczymy się więc później. Więc tymczasem! - Wstała od stołu i ruszyła do wyjścia.
-
Do zobaczenia - Odpowiedział Tarnus.