Po pytaniu rzuconym w przestrzeń nastąpiła chwila ciszy. Choć Frank wysilał swój bardzo dobry słuch, niczego nie udało mu się dosłyszeć. Kucnął wciąż przyklejony do ściany w razie gdyby ktoś zza ściany miał ochotę napakować go ołowiem. Dopiero po chwili głos odpowiedział: - A witam kolegę! Lata lecą, pamięć już nie ta, co dawniej - może łaskawie zechciałbyś przypomnieć gdzie razem whisky piliśmy? Frank mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Napięcie trochę opadło, jednak nauczony doświadczeniem ochroniarz pozostawał skoncentrowany. Już nie raz i nie dwa spotkał się z sytuacją kiedy zaufany człowiek, ba, najlepszy przyjaciel usypiał czyjąś czujność, żeby potem wpakować kulkę zdezorientowanemu, bezbronnemu facetowi. - No i gdzie podziewają się twoi kumple? I jeszcze jedno - co ty tu właściwie robisz?!
Po tych słowach Hornet był trochę zdziwiony, gdyż zazwyczaj działał w pojedynkę, lecz Rusty mógł mieć na myśli Cyryla, czy Kinga. Ostatnimi czasy Frank stał się jakby bardziej kontaktowy i skory do współpracy. Może to przez tę dziwną aurę wokół Sedony? Na odpowiedzi na dręczące go pytania przyjdzie jednak czas później, teraz trzeba dogadać się z tymi z za ściany.
- Whisky niestety nie było, ale mieliśmy przyjemność spotkać się w więzieniu w tym pieprzonym miasteczku. I chyba wdepnęliśmy wszyscy w tę samą kupę. - odpowiedział na pierwsze z pytań Frank. - Jeśli masz na myśli tych dwóch, których też poznałem tutaj, to jednego załatwiła dziwna choroba właśnie stąd, a drugi jest gdzieś pod nami i walczy z maszyną. Po co tu jestem? Myślę, że po to samo co Ty i inni, żeby rozwikłać zagadkę Sedony. W innym przypadku już dawno by nas tutaj nie było. Proponuję współpracę, co wy na to? Zawieszenie broni? |