Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-08-2011, 10:37   #101
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Odczekał chwilę, ignorując zamieszanie w korzytarzu. Dziwny kolo w cylindrze gdzieś prysnął, ktoś inny, najprawdopodobniej Angus, przytulił się do ściany udając, że go wcale tutaj nie ma. Jedynie Echo zachowała spokój i obserwowała omiatany snopem latarki Rusty'ego korytarz.

- Narwana ta dzisiejsza młodzież... - wymamrotał, kwitując nieuzasadnione, jego zdaniem, reakcje. Fakt - na przysłowiowe "run for your life" mieli chyba jeszcze trochę czasu.

Angus w coś wdepnął - Rusty miał nadzieję, że nikt tu pułapek nie pozostawił. Było to mało prawdopodobne, bo dotąd nie natknęli się nic takiego, ale licho nie śpi.
Jakby w odpowiedzi na hałas, którego sprawcą był Angus, w głębi korytarza rozległ się trzask, po czym dało się słyszeć autora tegoż, pomstującego na wredny los. Rusty zachichotał pod wąsem, jednak spoważniał, kiedy ktoś zawołał:

- Rusty? To Ty?

Wywołany do tablicy zasępił się i gorączkowo myślał, skąd tutaj, w cholernych podziemiach, gdzieś w ciemnościach za zakrętem siedzi sobie ktoś, kto go skądś zna.

- Żeby cię... - zmełł w ustach przekleństwo. Nic to - trzeba zrobić dobrą minę do złej gry. W sumie jednak to lepiej, że najpierw gada, a nie strzela.

- A witam kolegę! - zawołał do wciąż nieznanej mu osoby. Coś mu świtało we łbie, ale dalej nie trybił.

- Lata lecą, pamięć już nie ta, co dawniej - może łaskawie zechciałbyś przypomnieć gdzie razem whisky piliśmy? - zapytał, licząc na długo wyczekiwane olśnienie. - No i gdzie podziewają się twoi kumple? - dodał, chociaż nie miał pojęcia, czy ów potencjalny znajomek bywał w towarzystwie, czy był samotnym strzelcem. Zresztą przyzwyczajenia się zmieniają w zależności od okoliczności - wystarczy spojrzeć na Rusty'ego i ekipę zawiązaną w celu eksploracji obiecującego obszaru, zbyt niebezpiecznego dla samotnego działania.

- I jeszcze jedno - co ty tu właściwie robisz?!
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 21-08-2011, 22:32   #102
 
Latin's Avatar
 
Reputacja: 1 Latin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znany
Po pytaniu rzuconym w przestrzeń nastąpiła chwila ciszy. Choć Frank wysilał swój bardzo dobry słuch, niczego nie udało mu się dosłyszeć. Kucnął wciąż przyklejony do ściany w razie gdyby ktoś zza ściany miał ochotę napakować go ołowiem. Dopiero po chwili głos odpowiedział:

- A witam kolegę! Lata lecą, pamięć już nie ta, co dawniej - może łaskawie zechciałbyś przypomnieć gdzie razem whisky piliśmy?

Frank mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Napięcie trochę opadło, jednak nauczony doświadczeniem ochroniarz pozostawał skoncentrowany. Już nie raz i nie dwa spotkał się z sytuacją kiedy zaufany człowiek, ba, najlepszy przyjaciel usypiał czyjąś czujność, żeby potem wpakować kulkę zdezorientowanemu, bezbronnemu facetowi.

- No i gdzie podziewają się twoi kumple? I jeszcze jedno - co ty tu właściwie robisz?!

Po tych słowach Hornet był trochę zdziwiony, gdyż zazwyczaj działał w pojedynkę, lecz Rusty mógł mieć na myśli Cyryla, czy Kinga. Ostatnimi czasy Frank stał się jakby bardziej kontaktowy i skory do współpracy. Może to przez tę dziwną aurę wokół Sedony? Na odpowiedzi na dręczące go pytania przyjdzie jednak czas później, teraz trzeba dogadać się z tymi z za ściany.

- Whisky niestety nie było, ale mieliśmy przyjemność spotkać się w więzieniu w tym pieprzonym miasteczku. I chyba wdepnęliśmy wszyscy w tę samą kupę.
- odpowiedział na pierwsze z pytań Frank. - Jeśli masz na myśli tych dwóch, których też poznałem tutaj, to jednego załatwiła dziwna choroba właśnie stąd, a drugi jest gdzieś pod nami i walczy z maszyną. Po co tu jestem? Myślę, że po to samo co Ty i inni, żeby rozwikłać zagadkę Sedony. W innym przypadku już dawno by nas tutaj nie było. Proponuję współpracę, co wy na to? Zawieszenie broni?
 
Latin jest offline  
Stary 23-08-2011, 13:40   #103
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
Po okrzyku Rusty’ego na korytarzu trochę się zakotłowało. Dwaj mężczyźni zachowali się jak totalne króliki chowając się do pierwszej lepszej dziury. Tchórze, przecież tutaj nie było gdzie się schować! Leciutki uśmieszek wykrzywił jej usta, gdy usłyszała komentarz starszego mężczyzny.
- Widać wolą chować się za plecami kobiety – szepnęła cicho, stając bliżej.
Skrzywiła się paskudnie, gdy usłyszała chrobot kruszonego pod naporem czyjegoś ciężaru szkła, ale wolała skupić się na tym, co było przed nią. Uniosła lekko broń, gotowa do strzału i śledziła uważnie snop światła latarki. Jakaś cześć jej uwagi poświęcała rozważaniu ważkich kwestii dotyczących ich położenia. W tym co mówił Rusty była jakaś prawda i ona sama też zauważyła, że coś jest nie tak. Przyzwyczajona przez matkę-lekarkę do uważnego słuchania bodźców płynących z jej własnego organizmu.

Gdy głos z naprzeciwka zaczął wołać Rusty’ego, Echo odwróciła głowę w jego stronę jakby chciała coś wyczytać z jego twarzy. Zmarszczyła brwi gdy nadeszła odpowiedź.
- Lepiej się pokaż z rękoma uniesionymi wysoko tak byśmy je widzieli – odpowiedziała za Rusty’ego – nie będziemy strzelać, obiecuję.
- Skąd on wie, że masz towarzystwo? – szepnęła do staruszka. – Każdy może powiedzieć, że siedział tam z nami. Poznajesz go po głosie?
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)
Penny jest offline  
Stary 24-08-2011, 21:32   #104
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Angus stał z wycelowanym w korytarz pistoletem i czekał aż gościu wyjdzie zza rogu. Pewności nie miał czy to wróg, czy nie. W każdym bądź razie wolał być przygotowanym na najgorsze. Spokoju nie dawał mu też zapach z rozdeptanej strzykawki, za cholerę nie mógł sobie przypomnieć nazwy kwiatów, które wydzielały woń podobną do niego. Przeszukiwał najdalsze zakątki pamięci i jedyne co przychodziło mu do głowy to była malwa, ale pewności nie miał. Jeśli to miała być ona to po jasną cholerę ktoś robił wyciąg z tego zielska, przecież nie miało żadnych specyficznych substancji.
 
Komtur jest offline  
Stary 30-08-2011, 09:24   #105
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Znajomo-Nieznajomy Zza Zakrętu, jak postanowił nazywać go przynajmniej przez chwilę, okazał się bardziej gadatliwy, niż przypuszczał. Co prawda, gadka o jakiś tam kolesiach gdzieś tam nie miała zupełnie znaczenia, jednak tłukący się z blaszakiem trep w okolicy to już było coś - o ile tłukł blaszaka lub blaszak jego, a nie, dla przykładu, wzajemnie smarowali sobie przekładnie, by nie powiedzieć - plecy...

Rusty zachichotał wyobrażając sobie dwóch cyborgów czule wcierających sobie w syntetyczną skórę smar Tovotte'a, niczym olejek do opalania.
Przypomniał sobie o kolesiu celującym pewnie w każdy podejrzany półcień w pogrążonym w ciemności korytarzu. Odchrząknął.

- Poznajesz...? - zapytała Echo. Skinął głową, mając nadzieję, że ta nie szwankuje zbyt mocno w panującym wokół promieniowaniu. Halucynacje można było załapać i w bardziej przyjaznych warunkach.
- Jak dwa i dwa to cztery - odpowiedział, starając się, by wypadło to możliwie przekonująco. - Kolo był na imprezie u trepa z posterunku. Jak my. Nie pamiętam, żeby kręcił się z kolesiami, ale mógł ich zapoznać, jak ja was.

- Czekaj tam! Idę do ciebie! - zawołał. - Sam. - Dodał nieco ciszej, ale wciąż na głos.
- Masz lusterko? - zapytał niespodziewanie stojącą za nim dziewczynę. - Na pewno masz, prawda? - zmrużył prawe oko.

Uzbrojony w latarkę i lusterko ruszył w stronę zakrętu korytarza. O ile nie wydarzy się nic nispodziewanego, to wychyli latarkę tuż przy ziemi za załom i skieruje w stronę Znajomo-Nieznajomego, którego sylwetkę powinien złapać w lusterku trzymanym w drugiej ręce. Przy odrobinie szczęścia nikt nie odstrzeli / odgryzie mu łapek. Najważniejsze, że łepetyna będzie bezpieczna.
Dalej piłka po stronie gościa - jeśli nie zrobi nic głupiego, to może się nawet wszyscy nie powystrzelają tutaj.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 31-08-2011, 17:53   #106
 
Latin's Avatar
 
Reputacja: 1 Latin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znany
- Czekaj tam! Idę do ciebie! Sam. - brzmiała odpowiedź zza ściany.

Po chwili Frank ujrzał światło latarki, które nieco utrudniało widoczność. Uśmiechnął się do siebie.

- Dobra, wychodź, nie bawmy się w kotka i myszkę.

Frank z ręką na pistolecie czekał, aż Rusty pojawi się w korytarzu. Był już trochę zmęczony i nie miał ochoty na jakieś pokręcone gierki, chciał się po prostu dogadać i ruszyć w dalszą drogę.
 
Latin jest offline  
Stary 05-09-2011, 19:58   #107
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Po wielkim zamieszaniu jakie powstało na korytarzach wszystko ucichło i już po chwili wydawało się, że te hałasy nigdy się nie wydarzyły.



W snopach światła z latarek wszyscy i wszystko wyglądało dość dziwnie. Podchody w końcu udało się zakończyć i finalnie wszyscy znaleźli się w jednym punkcie korytarza. Słowo wszyscy było jednak cokolwiek przesadzone - ponieważ nie udało się znaleźć pana Hellera. Krótkie poszukiwania w najbliższej okolicy zaowocowały co prawda znalezieniem załamanej klapy do jakiegoś prowadzącego ostro w dół korytarza, ale po samym Hellerze nie było śladu, a jakoś nikt nie miał ochoty na nawoływanie w ciemnych korytarzach.

W tym zwariowanym miejscu nie można było być niczego pewnym, ale wszystko wskazywało na to, że Frank to ten sam Frank, którego widzieli przed więzieniem, a reszta to ta sama reszta...

Podczas rozmowy wrócił temat kierunków i dość szybko ustalono, że w zasadzie gdzieś w najbliższej okolicy powinny się krzyżować lub łączyć dwie linie podziemnej kolei. Być może z tego powodu była tutaj taka ilość korytarzy?




Dość krótkie poszukiwania doprowadziły do znalezienia kolejnego "podziemnego cudu" - dwupoziomowej stacji nazwanej "Osiedle Dicksona". Stacja była oświetlona - nie jak w czasach swojej świetności setkami jarzeniówek, ale pojedynczymi żarówkami diodowymi oświetlającymi zarówno część użytkową, jak i techniczną, a nawet najbliższe fragmenty torów. Niektóre ściany upstrzone były graffiti, które powoli zaczynało już odpadać ze starości.

Na górnym poziomie stacji dawało się wyczuć świeże powietrze, które jakoś musiało tutaj dochodzić...
 
Aschaar jest offline  
Stary 25-09-2011, 09:15   #108
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Przy wychodzeniu na powierzchnię Rusty wyczuł ten sam nietypowy rodzaj promieniowania jaki wcześniej w podziemiach. Jednak większość miała już dość łażenia po podzimiach i ustalono, że przynajmniej na chwilę trzeba wyjrzeć na powierzchnię, pomimo ryzyka. Osiedle Dicksona, jakie ukazało się w popołudniowym słońcu, było bardzo ciekawym miejscem - w sporych rozmiarów kotlinie wybudowano ceglane bloki, które praktycznie zlewały się ze skałami Doliny Verde i na dobrą sprawę z większej odległości mogły po prostu zostać przeoczone...



Część osiedla była wykończona i zagospodarowana, część - w różnych stadiach budowy. Budynki były różnej wysokości, różnych kształtów nawiązując stylem architektonicznym do otaczających je skał. Osiedle z amerykańskim stylem miało tylko jedną rzecz wspólną - wielkość, reszta - stanowiła olbrzymi kontrast pomiędzy bogatymi domami Bridgepoprt, a blokami przypominającymi getto. Jedynym rozsądnym wytłumaczeniem było założenie, że jest to osiedle socjalne lub jakieś mieszkania pracownicze.


*****

Na otaczających osiedle skałach ustawiono wysoki maszt telekomunikacyjny, a przynajmniej na taki wyglądający ponieważ nietypowo wszystkie anteny miał umieszczone z jednej strony
Zwłaszcza Echo wydawało się to nietypowe. Rusty stwierdził natomiast, ze to właśnie maszt jest źródłem promieniowania, które zaczynało wywoływać lekki ból głowy po kilkunastu minutach przebywania na powierzchni.


*****

Gdzieś zza rogu doszedł odgłos uderzenia czegoś o coś metalowego. Po chwili kolejny - tym razem uderzenia czegoś o ścianę i oczom zebranych przed stacjom ukazał się sporych rozmiarów robot transportowy Moloha.


Mierząca jakieś 150 centymetrów w kłębie maszyna wyszła z jednaj z ulic na plac i rozejrzała. Zupełnie nie zwracając uwagi na zebranych ruszyła dalej, po kilku krokach, z niewiadomych przyczyn, skręcając w bok - jakby coś omijając. Zupełnie bez sensu zakręciła się wokół własnej osi i ruszyła wprost na klomb, który zresztą zaliczyła i przez kilkanaście kolejnych sekund starała się wrócić do "normalnej" pozycji. Zmagania maszyny były co najmniej zabawne, jeżeli nie wręcz - satysfakcjonujące.
 
Aschaar jest offline  
Stary 28-09-2011, 17:44   #109
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Osiedle Dicksona było, przynajmniej w rozumieniu Rusty'ego, kolejnym potwierdzeniem, że w okolicy rządzili jednak ludzie, a nie puszki Molocha. Starał się sobie wytłumaczyć, a może nawet trochę sobie wmówić, że w końcu sensory robotów nie potrzebowały oświetlonej stacji kolejowej, a już z pewnością dbanie o wygodę kogokolwiek nie było w stylu Wielkiego Złoma.

Nie było czasu zastanawiać się dłużej nad podziemną stacją, ponieważ reszta zawodników gremialnie postanowiła wyjrzeć co tam ciekawego słychać na pustyni kilkadziesiąt metrów wyżej.
Jeszcze zanim wyszli na poziom gruntu poczuł, jak narasta promieniowanie. Podobnie go świerzbiła skóra, jak w kilku miejscach w tunelach podziemnej kolei. Nie bardzo cieszyła go myśl, że właśnie tutaj wyłażą na powierzchnię wystawiając się najprawdopodobniej na silniejsze promieniowanie, niż pod ziemią.
Z drugiej strony nie zamierzał zostawać w ciemnych korytarzach sam, nazbyt dobrze pamiętając o pałętających się tam nieznanych osobnikach dysponujących imponującą ilością uzbrojenia i amunicji. A ten świat był już tak popierdzielony, że szansa na spotkanie normalnych, w każdym rozumieniu tego słowa, ludzi graniczyła z cudem.

* * *

- Deweloper chyba nie dotrzymał terminu... - zauważył Rusty, komentując niedokończone blokowisko. - Ciekawe, czy ktoś tu w ogóle mieszkał? - dodał, lustrując okolicę przez różowe szkła wprawione w gogle spawalnicze. Dlaczego szkła były różowe? Właściwie sam już nie pamiętał, ale faktem jest, że przez standardowe szkła niewiele by widział, a poza tym - dlaczego nie?

Kolejnym punktem wycieczki był maszt emitujący to cholerne coś. Znaczy promieniowanie. Znaczy - promieniowania nie było widać, jednak każdy krok w stronę tego ustrojstwa mającego jedynie wyglądać na przekaźnik telekomunikacyjny, jak stwierdziła Echo, powodował, co wydawało się już niemożliwe, jeszcze większe swierzbienie skóry. Rusty'emu wydawało się, jakby po ciele wędrowała mu cała cholerna armia zmutowanych mrówek, która z własnych, nieznanych bliżej powodów, postanowiła nie obgryźć ciała do gołej kości, zadowalając się tylko uporczywym, coraz silniejszym drapaniem chitynowymi odnóżami.

- Wyłączymy to cholerstwo... - zaproponował reszcie. - Wyłączmy, póki jeszcze ktokolwiek ma na to siłę... - dodał, krzywiąc się po nagłym ataku migreny.
Wrodzona, czy też nabyta większa wrażliwość na promieniowanie różnego typu była nieoceniona przy wykrywaniu takiego właśnie niewidocznego niebezpieczeństwa, jednak wyczulenie na natężenie promieniowania skutkowało mniejszą odpornością na jego negatywne skutki.

- O żesz go! - tym razem podsumował pojawienie się robota. Farta mieli, że była to wersja nieuzbrojona, a przynajmniej na taką wyglądała. Kolejny uśmiech losu objawił swą obecność już po chwili, kiedy wyraźnie zdezorientowana maszyna rozpoczęła swój pijacki marsz w niewiadomym kierunku.
- A jeśli promieniowanie emitowane przez maszt ma na celu unieszkodliwienie jednostki sterującej zabawek Wielkiej Puchy? - rzucił pytanie właściwie do wszystkich, jak i do nikogo, nie przestając obserwować podrygów robota. - Może nawet zwabia je tutaj, a tamci kolesie z nadmiarem amunicji wykańczają niezdolne do obrony maszynki. - Zaproponował nową teorię spiskową.
- Jeśli to wyłączymy, to w okolicy mogą ujawnić obecność zdecydowanie niefajne ilości łażącego i jeżdżącego złomu, którego systemy nie będą zakłócane przez sygnał emitera - zastanowił się na głos.
- A dlaczego ci kolesie chcą utrzymać wszystko w tajemnicy? - zadał sobie kolejne pytanie. - A dlaczego nie? - odpowiedział po krótkim namyśle. - Zapomniany magazyn pełny mechanicznych ramion, broń, leki, przedwojenna żywność - sam nie chciałbym się dzielić takim znaleziskiem ze zbyt dużą ilością turystów - powiedział chyba to, co zapewne chodziło po głowach wszystkim obecnym - w końcu tymczasowy sojusz miał na celu tylko i wyłącznie sprawniejszą eksplorację terenu, a gdyby ktoś mógł tego dokonać w pojedynkę, na pewno już dawno by to zrobił.

- Pozostaje sprawa tego tam dziadostwa... - wskazał brodą na kręcącą się w kółko maszynę - oraz masztu.
- Jak myślisz Echo - damy radę odciąć zasilanie serwomotorów? - zapytał, przyglądając się krytycznie robotowi. - Chciałbym zerknąć w juki tego konia pociągowego. Prr, szalony! - zawołał i zaśmiał się krótko.

Gmerając chwilę w nieodłącznym plecaku wytargał zdezelowane kombinerki, cążki, jak i niezastąpiony w wielu sprawach łom.
- Kto idzie? - rzucił do pozostałych.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 02-10-2011, 15:41   #110
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
Hellera już nie znaleźli. Szkoda, bo pomimo tego, że działał jej na nerwy był jedynym, który mógł równać się z nią ilorazem inteligencji. Albo liczbą przeczytanych książek. Jednakże nie miała ochoty szukać go po ciemnych korytarzach. Nie to żeby była tchórzem, co to to nie. Po prostu co za dużo hałasu to niezdrowo. Szczególnie, że wszystko wskazywało na to, że ten głupek wskoczył do pierwszej lepszej ciemnej dziury i spadł nie wiadomo ile metrów w dół. Zamiast akcji ratunkowej wzruszyli ramionami i wrócili na tory. Echo co jakiś czas zerkała na znaleźną bransoletkę dla chorych na chroniczną sklerozę, próbując się zorientować, w jakim kierunku zmierzali. Oznaczenia numeryczne zdawały się być całkowicie bez sensu, nie zgadzały się z tymi, jakie znajdowali.

Osiedle Dicksona jeśli odnosić nazwę stacji do tego osiedla, które zobaczyli po wyjściu na powierzchnię. Echo nie znała się na architekturze, ale na kolorach na pewno bardziej niż otaczający ją mężczyźni, co dawało jej jako takie pojęcie o tym, że z lotu ptaka te budynki mogły z łatwością uchodzić za skały. Ale z drugiej strony szarość chodników i czerń asfaltowych dróg widocznie odcinała się od całości. Tak regularne struktury nie mogły być dziełem natury. Reasumując: osiedle Dicksona mogło ujść uwadze gdyby nie infrastruktura. Tak więc architektura nie miała tutaj funkcjonalnego zastosowania, a co za tym idzie: kształty były widzimisię architektów. Tak naprawdę Echo nie miała pojęcia kto by chciał tu zamieszkać.

- Deweloper chyba nie dotrzymał terminu... - zauważył Rusty. - Ciekawe, czy ktoś tu w ogóle mieszkał?
- Raczej tak – odpowiedziała mu, kopiąc kamień który stanął na jej drodze. – Wiesz część jest już skończona, więc nie widzę problemu dlaczego ktoś nie miałby tu mieszkać. To wygląda na osiedle robotnicze. Mój stary kiedyś w takim mieszkał jak był na studiach – roztarła skronie jakby to jakoś miało jej pomóc w pozbyciu się bólu głowy. – Ale by to wyłączyć musimy się dostać do serwerowni. – Dziewczyna nagle parsknęła śmiechem. – Oni chyba tym sterowali liczbą urodzeń. „Nie dziś kochanie, mam migrenę”.

Gdy usłyszeli ten stukot wszyscy, jak na rozkaz, odwrócili się. W jednej chwili w rękach Echo pojawiła się broń, ale po kilku chwilach stwierdziła, że byłoby to tylko marnowanie kul. Robot nie wydawał się być groźny, a uzbrojony to już na pewno nie. Przechyliła lekko głowę słuchając Rusty’ego, analizując wszystko co kiedyś przeczytała lub usłyszała na temat robotyki i maszyn Molocha. Ah, szkoda, że jej kumpli nie było tutaj. Pyro był o wiele lepszy, w końcu był z Posterunku. No i zawodowo rozwalał maszynki. Ona była tylko specem od brudnej roboty.
- Dla ciebie Rusty, mogłabym go nawet rozebrać na części – zażartowała, przekrzywiając lekko głowę. Uśmiechnęła się widząc narzędzia w ręku starszego mężczyzny. Kombinerki i cążki wcisnęła do kieszeni spodni a łom zwarzyła w dłoni, po czym oddała właścicielowi. – Osłaniaj mnie – rzuciła i odwróciła się na pięcie. Spokojnie podeszła do kręcącego się robota. Widziała jaki jest zdezelowany i poobijany, co wcale nie było takie dziwne. Zachowywał się jak człowiek, który nagle stracił wzrok. Ciągle na coś wpadał, spadał, obijał się. Juki najwyraźniej służyły jako poduszki powietrzne albo coś w tym rodzaju, bo były w jeszcze gorszym stanie. Nagle ją oświeciło i zbliżyła się do robociego wariata jeszcze bardziej. Korzystając z chwili kiedy poruszał się bardzo wolno i wyrwała mu kilka wystających przewodów. Cudak znieruchomiał i zamilkł. – Hej, chyba go wyłączyłam. Chodźcie zobaczyć.

W sakwach nie miał nic ciekawego. Same śmieci, jakieś ciuchy. Echo usiadła na ziemi, przyglądając się okolicy. Było cicho i spokojnie, i tak naprawdę oprócz tego denerwującego bólu głowy nie znaleźliby tu nic ciekawego uwagi.
- Rusty, twoja teoria ma ręce i nogi – stwierdziła w końcu, podrzucając kamyk, który nawinął jej się pod palce. – Ktokolwiek to zrobił znał się na rzeczy i nawet moja uboga wiedza i najdziksze elektroniczne fantazje tego nie ogarniają. Ale widzę dwa ciekawe aspekty – uniosła zaciśniętą pięść po czym wyprostowała jeden palec – pierwszy to taki, że ten kto to zrobił albo musiał być geniuszem i na dodatek wiedział niemal wszystko na temat konstrukcji Molocha. Zabiłabym za taką wiedzę. Widzę to tak: albo był to zespół ludzi albo jeden geniusz. Zrobił to raz i porządnie albo prób było wiele z różnymi parametrami. Problem w tym, że ta druga wersja jest nierealna, bo kombinacji może być nieskończenie wiele. Pierwsza też jest nierealna, bo nie wierzę, że istnieli tak genialni ludzie.
Przerwała na chwilę by zaczerpnąć powietrza, po czym wyprostowała drugi palec:
- Po drugie to kosztowało sporo pracy i dalej pochłania olbrzymią energię. Więc musi tu być gdzieś jakaś elektrownia – zastanowiła się głęboko, po czym pociągnęła ten wątek – raczej nie atomowa, bo ta bez opieki ludzi szybko by zamieniła się w bombę. Może źródła alternatywne? Słońce jest tutaj diablo ostre, ale to by wymagało olbrzymich nakładów na panele słoneczne i nie mogliby tym zasilać całego osiedla. Chyba że osiedle ma swoje źródła, może panele słoneczne. Pytanie jest… co jest takie ważne, że wymaga tak kosztownej ochrony?
Echo przeciągnęła się leniwie. Przez ten upał rodziły się w niej odruchy kota. Najbardziej na świecie pragnęła się teraz wygrzewać na słońcu.
- Prysznic – mruknęła, spoglądając w stronę skończonych budynków osiedla. – Co ja bym dała za prysznic. Taki malutki i może być nawet zimny – westchnęła ciężko i spojrzała na resztę. – Możemy zapomnieć o wyłączeniu przekaźnika. Jeśli to zrobimy to skończy się źle, tak jak to mówi Rusty. Możemy się porozglądać po skończonych mieszkaniach, może tam znajdziemy odpowiedź czy ktoś tam w ogóle mieszkał. A jeśli się wam to nie podoba to wracamy do podziemi.
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)
Penny jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172