Spąg, który zgodnie z przewidywaniami zerwał się po chwili i pobiegł za przewodnikiem, kręcił się na obrzeżach pola bitwy i głośno oszczekiwał walczących.
Gdy Gottri rąbnął o ziemię po ciosie potwora piesek nagle zamilkł i podbiegł do pana obwąchując troskliwie. Widząc różowy język i słysząc znajome skomlenie, Gottri zorientował się, że jednak żyje i zaczął wierzgać nogami by bo chwili gramolenia z mlaśnięciem podnieść się z błota. Zdążył akurat by zobaczyć jak bestia powala Linusa. - Kurwa, ona ma kwas zamiast krwi!-rzucił pełne wściekłości spojrzenie potworowi. Uciec, zostawiając rannego człowieka na pewną śmierć było niepodobieństwem. Z taką plamą na honorze nie pozostałoby mu nic innego jak ogolić głowę i zostać zabójcą. Jak jednak z tym walczyć?
Spojrzał w kierunku wozu, który miał być ich osłoną. - Tylko poniszczymy bronie- powiedział widząc jak Felix biegnie do stwora z mieczem. Coś jednak zrobić trzeba. "Sama lina nie uratuje Linusa bo co powstrzyma stwora by trochę podejść gdy go odciągniemy?"
Przypomniał sobie o wozie. Ślizgając się na błocie pobiegł w dół zbocza w jego kierunku. Pomagając sobie toporem wyjął sworzeń łączący dyszel z przednią osią i odłączył go od wozu. Przerzucił tarczę na plecy, zaś topór wsadził za pas. Wlokąc tą prowizoryczną kopię wdrapał się najszybciej jak potrafił z powrotem. - Pomóżcie ludzie, trzeba to odepchnąć!
Po czym ujął drąg oburącz i niczym rycerz naparł z całej siły na bestię od strony walczącego o życie gladiatora.
Ostatnio edytowane przez Ulli : 22-08-2011 o 13:03.
Powód: literówka, przecinek, pytajnik, stylistyka
|