Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2011, 13:51   #280
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bared potarł brodę.
- To magia portalu - powiedział. - Przynajmniej tak sądzę. Gdy się tu przenieśliśmy, każdy z nas wyglądał inaczej, niż w rzeczywistości. Odmienił nas ponownie ten zielony napój. Nie wiem, czy czasem nie powinniśmy zabrać ze sobą większej ilości tego płynu. Może jak stąd wyjdziemy znów będzie potrzebny.
- Znajdźcie fiolki i inne pojemniki - Cerre poparła pomysł Bareda. - Weźmiemy tego tyle, ile się da, przetrzepmy ten pokój z czego się da i idziemy dalej... - jej głos stał się poważniejszy.
- Lepiej się przygotuj na małą walkę. - Bared powstrzymał jej entuzjazm. - Za nami szły jakieś widma czy zjawy. Mogą się tu niedługo zjawić.
Ale entuzjazm Cerre był co najwyżej znikomy.
- Taa, chyba na walkę z robactwem i innymi kurduplami... - wzruszyła ramionami, mrucząc niemalże pod nosem i przetrzepując już w ostatkach pokój. - Bo tylko to teraz przebiję... - była z deka zdenerwowana, bo wyprawa już przewracała nawet tok sytuacji do góry nogami.
- W razie konieczności lepiej się gdzieś schowaj - sprecyzował swe ostrzeżenie Bared.
W tym czasie Cristin znalazła inny przedmiot swojego starego ekwipunku - srebrny symbol Lathandera. Patrzyła się nań przez dłuższą chwilę najwyraźniej nie słuchając co Cerre i Bared mówią.
W pewnym momencie symbol zaczął świecić, zaś rudowłosa pisnęła i podskoczyła z radości, rzucając się jednocześnie Baredowi na szyję. Czym zresztą wywołała wyraźny sprzeciw ze strony Anterii, która natychmiast ich rozdzieliła.
- Nikt nie dotyka mojego mężczyzny! - oznajmiła wojowniczka.
Cerre wywróciła ostentacyjnie oczami.
- Jak się skończycie pieścić i podniecać, to dajcie znać... - rzekła uszczypliwie do grupki, po czym zawołała: - Draco, idę sprawdzić korytarz. Byłbyś taki miły i znalazł jeszcze parę fiolek z eliksirami?
Mniszka skierowała się ku wyjściu z sali... i zatrzymała się tuż za progiem, bo dostrzegła w oddali korytarza kilka mętnych kształtów wyglądających na zjawy, czy inne widziadła. Na szczęście nie szły w ich kierunku, a jedynie stały w miejscu, jakby zgubiły nagle trop i nie wiedziały co dalej zrobić.
Kiedy tylko dostrzegła podejrzane kształty, natychmiast powróciła do pomieszczenia i oznajmiła z szyderczą radością grupce:
- Zdaje się, że mamy towarzystwo mętów. Kręcą się niedaleko, ale na razie chyba nie idą w naszym kierunku - do smoczątka natomiast zwróciła się tymi słowami. - Znalazłeś coś, Draco czy same pustki?
~Nic tu nie ma... i zbiera mi się na wymioty. - odparł smoczek zaglądając do jednego ze słoi.
Natomiast rudowłosa zareagowała entuzjazmem.
- Nieumarli? Prawdziwe zjawy? - upewniła się i z uśmiechem na ustach wybiegła marom na spotkanie. Taka reakcja zaszokowała wszystkich tak, że nie zdążyli nawet jej powstrzymać. Mogli jedynie patrzeć co się dzieje.
A działo się - trzy zjawy dostrzegły natychmiast kobietę i ruszyły w jej kierunku dobywając swoje niematerialne miecze. A ta uniosła swój srebrny symbol Lathandera i... odegnała wszystkie trzy zjawy!
Widać Cristin nie tylko wróciła do siebie, ale wróciły też jej kapłańskie moce. Te dobre moce.
- To się nazywa czemuś dać popalić, i go jeszcze dostatecznie oświecić - skomentowała, po czym zawołała do Draco. - Dobra, cho no tu, nie szukaj już niczego, jeśli pustki i ci nie dobrze.
W tym samym czasie Bared podszedł do poduszeczek, o których mówiła wcześniej Cerre. Nie zamierzał ich dotykać. Ale zabrać powinni...
- Anterio, możesz przytrzymać tamtą skrzyneczkę? - pokazał drewniane pudełko, wyglądające na pojemnik do fiolek. Gdy tylko Anteria spełniła jego prośbę Bared wziął wielkie szczypce i za ich pomocą, nie dotykając bezpośrednio żadnego kamienia, wrzucił poduszeczki do pudełka.
- Teraz powinny być bezpieczne - powiedział, zamykając pudełko. Okazało się, że nie do końca. Wieczko było luźne. Wystarczył jednak kawałek sznurka, by zrobić ładną, zawiązaną porządnie paczuszkę, którą Bared schował do plecaka.
Kiedy wszystko co cenne zostało już splądrowane z pomieszczenia, drużyna musiała zacząć się zastanawiać gdzie iść dalej.
W tym czasie Cristin kucnęła do Cerre, która w gruncie rzeczy sięgała rudowłosej zaledwie do kolan:
- Jak będziemy stąd wychodzić, to... może się tak zdażyć że nie będziesz za nami nadążała. - wyjaśniła trochę niezręcznie. - To... eee... nie masz nic przeciwko, żebym niosła cię na ramieniu?
Zaskoczona mniszka pierw dziwnie spojrzała na kapłankę, lecz w końcu się zgodziła. Cristin uśmiechnęła się i delikatnie objęła Cerre w talii przy pomocy samej dłoni. Jej uścisk był pewny i silny - mniszka nie była pewna czy w razie potrzeby byłaby w stanie się z niego uwolnić.
Podróż kilka stóp do góry minęła jednak szybko i diablę szybko znalazło się na ramieniu rudowłosej. Było jej tam nawet wygodnie - od biedy mogła szeptać coś kapłance do ucha, żeby inni nie słyszeli. Tylko włosy Cristin co chwila próbowały ją omotać, więc kapłanka związała je z tyłu przy pomocy gumki.
- A ten twój woreczek to może przypnę sobie do pasa... - powiedziała jeszcze Cristin sięgając po małą torbę do której mniszka napakowała eliksiry i różdżki z kuferka. - I jak będziesz potrzebowała to mi powiesz.
- Taaak - zamruczała Cerre i szepnęła jej do ucha. - Na przykład czy umiesz zidentyfikować te eliksiry? Mogę mówić do ciebie per Krysia?
- Krysia?... - tym razem to kapłanka była zdziwiona. - Chyba możesz. A z tymi miksturkami to daj mi kilka chwil.
- Hmm, w porządku. Jak nic nam nie pogrozi, to sprawdzisz.
Po kilku minutach obserwowania przez Cristin zawartości buteleczek, wąchania ich i ewentualnego próbowania małych łyczków było już wiadome co do czego służy.
- Usunięcia klątwy i powiększenia osoby... - zastanowiła się Cerre. - Cristin, czy umiesz usuwać klątwy? Nie chcę być taka mała.
- Umiem. - potwierdziła kapłanka. - Ale ta twoja... nie jest “standardową” klątwą i moja moc, a tym bardziej moc tego eliksiru, może okazać się za mała żeby usunąć twoje dolegliwości.
Ta wiadomość zdołowała mniszkę.
- Czyli kurdupel na resztę życia. To już wolałabym być zamieniona w Bareda...
 
Kerm jest offline