Gdy Felix rzucił Draugdinowi linę i pobiegł jak szalony na ratunek Linusowi Mierzwa zdębiał.
Kozak pojmował na swój sposób znaczenie honoru i odwagi, ale tego jego umysł nie ogarniał. Widząc jak gladiator szamocze się w uścisku macek bestii uznał, że ofiara z człowieka może na coś się jeszcze przydać. Jako przynęta. "Oby tylko długo wytrzymał" - pomodlił się w duchu do Ursuna.
Wbił czarną szablą w mokrą ziemię i uchwycił mocno drzewce włóczni, którą miał przewieszoną za plecami. Następnie z krótkiego rozbiegu wyrzucił włócznię w kierunku olbrzymiego korpusu bestii licząc na łut szczęścia.
Nie patrząc czy trafił chwycił ponownie szablę i zygzakiem poleciał za Gottrim Swensonem widząc, że samotnie nie sprosta zadaniu pchania dyszla.
- Na pohybel! Kislev! - darł się jak opętany pędząc ku krasnoludowi.
Ostatnio edytowane przez kymil : 22-08-2011 o 14:24.
|