Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2011, 14:27   #17
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Cało to zgromadzenie było zdecydowanie inne niż teoretyczne wyobrażenia Brujaha. Na swój sposób było tutaj nieco wdzięku, z drugiej jednak strony, im bardziej Książe podkreślał soją wyższość, tym bardziej wyglądał jak typowy wampir. Choć nie zmienił się od ich ostatniego spotkania.
W pewnym momencie Ciel stwierdził, że powinien zapalić. Wtedy zapewne szybciej dojdą do niego jakieś wnioski.
Sięgnął do kieszeni z paczką i zatrzymał się. Miał dziwne przeczucie że ktoś na niego spogląda. Choć chyba nikt tego nie robił.
No tak, nie powinno się palić w pomieszczeniu, tym bardziej jeśli jest w nim książę.
Aby uniknąć gafy postanowił podnieść spokojnie dłoń niczym dziecko w przedszkolu i zgłosić się z pytaniem. Jak pomyślał tak też zrobił wyrywając gwałtownie zaciśniętą pięść w górę jakby niczym supermen chciał wylecieć w stronę nieba.
- Przepraszam. – Powiedział niepewnie zerkając na teczkę. – czy powinienem osobiście prowadzić tego typu dokumentacje? Możliwe że któraś z ofiar wcale nie zniknęła nadzwyczajnie, ot po prostu sam ją sprzątnąłem i o tym zapomniałem.
Książę spojrzał na niego spokojnie odpowiadając prosto.
- Nie musisz. Sam kontroluję twoją pracę, i wiem że na pewno nigdy nie spotkałeś się z żadnym z tych wampirów.
Ciel opuścił dłoń zastanawiając się nad czymś.
- Czy ta sprawa to koniecznie działalność jakiegoś kultu? Trendy uderzają zazwyczaj dosyć gwałtownie, nagła fala ucieczek od camarilli mogła by wytłumaczyć sytuację równie dobrze co pojawienie się łowców lub wojowniczych band wilkołaków które wiedzą jak się chować...
- Nic z tych rzeczy. – upewnił go Venture. – sytuację pośród młodych już sprawdzono, żadne nieoczekiwane, jak to ująłeś "trendy" nie zaczęły się rozwijać.
Wampir zmrużył delikatnie oczy zastanawiając się nad czymś. Wreszcie powstał.
- Jeśli to wszystko, to dziękuję za zaproszenie i podarunki. – po tych słowach swobodnie opuścił Elizjum.
***

Nie czekało go wiele, i przynajmniej tego był pewien. Włożył papieros w usta, podpalił go i zaciągnął się. Ostatnio palił przy każdej możliwej okazji co było dla niego wręcz niezrozumiałe. Teoretycznie pośmiertnie nie odczuwał głodu nikotynowego.
Sprawa była teoretycznie prosta. Młodzi znikają, ludzie giną. Jedno, drugie, lub oba.
Samymi ludźmi się zbytnio nie przejmował, jednak miał przeczucie że może to być zupełnie inna sprawa od wampirów albo wyłącznie lekko z nią powiązana. Nie czuł potrzeby wrzucania wszystkiego do jednego wora. Ile to już razy ktoś został wampirem i postanowił pożegnać się z dawnymi "znajomymi" którzy dręczyli go w szkole wrzucając głowę do sedesu? Tego typu wydarzenia nie wykraczały poza skalę typowych i o ile ustaną w najbliższym przedziale czasowym nie będą musieli się nimi przejmować.

Dziwiło go jednak że nie miał najmniejszego pojęcia o jakimkolwiek kulcie w okolicy. Ktoś w barze dawno by o tym wspomniał, gdyby takie wydarzenia miały faktycznie miejsce. Łowcy w okolicy? Niemożliwe, oni nigdy nie działali w ukryciu rzucając się na słabych. Wilkołaki? Nawet gdyby się tutaj pojawiły...choć w sumie...to nie było takie niemożliwe.
No i najważniejsze.
Gehenna.
Ciel nigdy nie był fanem tej opowiastki, oczywiście jeśli wampiry pochodzą od caina to i jakiś tam bóg musi istnieć, ale powrót patologicznego tatusia do domu brzmiał dla brujaha mocno naciągnie i staroświecko.
Chłopak nie znał nikogo zbyt ważnego, nie miał specjalnego statusu w mieście i nawet nie był potężnym wampirem. Pasował nawet do strasznie ogólnego stylu dobierania ofiar.
Westchnął głośno spoglądając w niebo. Będzie musiał porozmawiać z Royem. Jeśli mu się poszczęści starzec na coś wpadnie, jeśli nie, może chociaż będzie wiedział jak skontaktować się z nosferatu.
Młody Ciel nigdy nie interesował się tym co ma miejsce pod miastem, ale wiedział że da się tam jakoś żyć. Wobec tego dobrze będzie kogoś o tego typu rzeczy wypytać...
...co jeszcze?
Internet! Jak prostacko by ta myśl nie wyglądała, przecież kulty, organizacje i inne im podobne jakoś muszą poszerzać swoją popularność…Będzie tylko trzeba znaleźć kafejkę otwartą o tej porze.
 
Fiath jest offline