Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2011, 20:49   #25
xDorota
 
xDorota's Avatar
 
Reputacja: 1 xDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumny
- Co tu się dzieje? To wy? Wy robicie to całe zamieszanie? Niedowiary! Jak mali chłopcy! Robią zanim pomyślą! Przecież takim czymś zwróciliście uwagę całej okolicy! Mamy tego chłopaka bezpiecznie dostarczyć do Stonehenge! Zwracanie uwagi całej okolicy, a przez to większe prawdopodobieństwo ściągnięcia tu nieprzychylnych temu ludzi i nie tylko ludzi, nam nie pomoże!

Barutz znów się speszył na wspomnienie swojej dziwnej prośby, toteż nawet na nią nie patrzył
-W sumie ona ma trochę racji- podrapał się po głowie- ale też nie przesadzajmy. W razie czego byśmy skopali im tyłki, a ja bym przekabacił ich na naszą stronę- zakończył dumny z siebie

- Poza Tym - Tutaj bożek usiadł na swoim “wspaniałym” tronie, zakładając ręcę za głowę, a nogę na nogę
- Wszyscy już od dawna śpią... - rozejrzał sie po okolicy, a do okoła wszędzie trupy rycerzy, oraz ptaki które przybyły się pożywić.
- Na dodatek, jeśli zabijemy ich tutaj, to mniej będzie po drodze, a co ciekawsze jak dobrze wiesz, nie interesuje mnie ten młodzieniec ah. Nekromanto, jeśli An`elren jeszcze żyje, być może nauczy Cie czegoś... - bożek podrapał się po głowie
- Tak w ogóle, droga czarodziejko, czemuś taka nerwowa ? To zawsze JA obrywam, a nie wy, więc nie ma strachu - powiedział z uśmiechem

- Jak się nie potrafi ugryźć w język to tak się kończy... A nagłe huki i wybuchy nie działają na mnie uspokajająco. Skoro nie interesuje cię ten chłopka to co tu jeszcze robisz? Jeśli to sprawa miedzy tobą a Azraelem,a jego najwyraźniej on interesuje, więc jak podejrzewam ciebie też powinien.
Tłumaczenia Bartuza nawet nie skomentowała. Było tak głupie i zaślepione własną dumą, a jeśli próbował żartować to ciut nie wyszło. Wolała myśleć, że żartował.

W pewnym momencie Barutz odszedł z Ulrykiem na bok. Zaczął malować w powietrzu palcem znaki, które, po chwili, przenikneły przez zbroję nieumarłego najwyraźniej trafiając w jego pierś. Po chwili nekromanta wrócił
-Popiel już jest przeładowany. Swoją drogą rzeczywiście jestem zmuszony przyznać ci rację. To nie było zbyt mądre, ale nie było też wcale takie straszne. Walki pewnie wciąż jeszcze gdzieś trwają, albo czasem się zdażają gdy spotkają się dwaj niedobitkowie wrogich armii. Takie eksplozje na niedawnym polu bitwy to nic dziwnego.

- No dobrze. Po prostu w ostatnich dniach zrobiłam się trochę nadwrażliwa na eksplozje. Nigdy nie byłam otoczona aż takim natężeniem walk, prób zabicie mnie i konieczności obrony prawie na każdym kroku.

-Ja też nie. Choć jestem oswojony ze śmiercią. Mój ojciec o to zadbał. Nic dziwnego biorąc pod uwagę, że też był nekromantą. Swoją dorgą... chyba w końcu się sobie nie przedstawiliśmy. Jestem Barutz Faust Engel Czwarty, a do Ciebie jak mam się zwracać?

- Darica Vircalli - odparła uśmiechając się lekko.

-Miło mi poznać... hmmm... swoją drogą chyba powinienem wyjść z tym pytaniem jeszcze przed zadaniem tak dziwnego pytanie. Teraz do mnie doszło jakie to było dziwne... prosić o coś takiego kogoś czyjego imienia nawet się nie zna... Ach... nie ważne. Nie słuchaj mnie. Momentami gadam bez sensu, innym razem za dużo, a jeszcze innym, jak teraz, jedno i drugie... Wciąż to robię, co?

- Powiem Ci Tyle, moja droga... Pamiętasz co obiecałem w wierzy ? Tak, obiecałem że wykonam te zadanie w zamian za pewną przysięgę. Tak czy siak, Ja słowa dotrzymuje. Poza Tym... - Zmaterializował kielich wina
- Napij się. Sądzę że to pomaga., jak już mówiłem... Obiecałem pomóc Aniołkowi, a potem ? Potem, obmyślę Plan. Nekromanto, byś był w stanie połączyć mnie z Tym dzieckiem ?

- Dobrze pamiętam co mówiłeś - z wdzięcznością wyciągnęła rękę po kielich - Dzięki - skinęła leciutko głową - Ale zrozumiałam, ze w ramach tej umowy masz mu pomóc, a zatem powinno ci zależeć na dokończeniu tego zadania jak najszybciej i bez dodatkowych problemów. Ale zapewne bogowie myślą inaczej niż ludzie.
Darica tylko lekko się zarumieniła na wspomnienie owej sytuacji przez Fausta IV.

-Jak najbardziej. Problem leży gdzie indziej. Moc skąłduje się w znacznej mierze w duszy. Moje trupy jej nie posiadają i jest ona tłoczona do pustej dziury po niej. Diura jak to diura. To nie jest coś a własnie brak czegoś. W momencie gdy zassą za dużo mocy ta się po prostu z nich wyleje. Zupełnie nieszkodliwie. O ile się nie mylę ty masz duszę. Gdyby ona została przepełniona mogłoby ją nawet zniszczyć, choć najpewniej zwyczajnie by cię zabiło. O ile zwyczajna jest śmierć w eksplozji mocy. Jak otworzę tę furtkę nie będę potrafił jej zamknąć. Dla tego sam się do niego nie podłączyłem.

- Umowa należała by dojść do tego świecidełka, czy też gwiazdki. Poza Tym, nic nie jest Proste droga Panno. A świadomość bycia człowiekiem strasznie mnie zasmuca. Jednak widzę że mimo wszystko zaczynasz stawiać na swoim, ciesze się. Że już nie próbujesz, ale robisz to. Co Do Ciebie nekromanto, to moja prawdziwa postać, jest postacią duchową. Jest prawdopodobnie najdoskonalszym bytem... Tylko nie wiem, czy będę mógł tam wrócić. Taka Energia, z pewnością by mi w Tym pomogła.. Jednak ta kwestia, jest bardzo ważna... Muszę to przemyśleć a mamy coraz mniej czasu.... Coś proponujecie ?

-Gdybym miał dostęp do biblioteki kręgu na pewno znalazłbym jakieś genialne rozwiązanie. Ale ta jedna którą zabrałem uciekając już dawno jest wkuta na pamięć do głowy. U siebie mógłbym, jak mówiłem, postawić na nas odpowiednie runy które by pozwoliły przerwać transfer, ale to wymaga czynników znacznie bardziej skomlikowanych niż serce wampira, czy...- pojrzał na Daricie, ale nagle połknął język-... tak czy siak potrzebowałbym sześciu innych czynników pokroju paznokcia anioła, przy czym zaznaczę, że to niezwykłe szczęście, że mamy jednego przy sobie. Swoją drogą to potem będę musiał go poporosić o więcej włosów i paznokci... hmmm...

Podświadomie lub całkiem specjalnie Bartuz ciągle dawał aluzje do tego nieszczęsnego włosa. A więc bóg i nekromanta próbowali wykorzystać tą sytuację by wzmocnić swoją moc? Prawda, że uratowaliby tym chłopca. Trzeba było go przecież jak najszybciej odciążyć.
- A od twoich chowańców nie można by pobierać tej mocy?

W rzeczywistości Barutza wciąż gryzło, że wyszedł z czymś tak niezręcznym i dla tego, chcąc nie chcąc (a bardziej to drugie) przenikało to z myśli na jego zachowanie.
-Da się, ale to bardzo długotrwały proces. Coś jak jedzenie zupy dziurawą łyżką. Nieumarli od początku są tworzeni by mogli pochłonąć moc, ale oddawanie jej jest niepotrzebne, poza tym taka furtka by sprawiła, że wciąż by ją tracili, a nie tylko wtedy kiedy chcemy. Gdybym wiedział, że będzie taka sytuacja stworzyłbym umarlaka który by ją posiadał, ale nie spodziewałem się, więc stworzyłem uniwersalnych. Ale sam fakt, że teraz moc odparowuje z trzech ciał, a nie z jednego da mu ulgę.

Gabryjel niosący przyszłego króra, za nim Aerithe opuścili budynek. Zastali nieopodal konwersujących. Darice, bożka jak i Barutza. Anioł skierował swe kroki do nich.
-Nie chce wam przeszkadzać- Uśmiechnął się lekko- lecz czas nie sługa i goni, a my musimy dojść do Stonehange. Nie wiem czy wyczuliście ale twój zabieg Nekromanto, faktycznie przyniósł chwilową ulgę chłopakowi, ale przyniosło to efekt “dojenia”, pobieranie energi przez kryształ zwiększyło szybkość, w skutek czego mamy mało czasu. Musimy ruszać.
Tu wzrok przeniósł na bożka.
-Na miłość boską, po coś sciągnął tych przestraszonych wygłodniałych chłopów tutaj? Dla nich to pewna śmierć.-Powiedział to na tyle głośno by i oni dosłyszeli.
-W każdym razie, chyba nie myślałeś o sabotażu.-Te zdanie było czystym żartem, nawet jeżeli by taki był zamiar upadłego Boga, Azrael nie posądzał go oto.
-Kto idzie, niech ruszy za mną, nikogo nie zmuszam. Nie będzie łatwo...-wzruszył ramionami-.. więc tym którzy zostają.
-Dowidzenia.

- hahaha, nigdzie Oni nie pójdą. To była wymiana, teraz należą do mnie, wynająłem ich. Więc nie Tobie decydować o ich losie... Wychodzisz ponad stan... - Spojrzał wtedy na ludzi
- Prawda Panowie ?

-I znów przez nienawiść, źle interpretujesz me słowa.-Azrael uśmiechnął się krzywo.
-No cóż nie, muszę zjednać całej drużyny.-Wzruszył bezwładnie ramionami.
Chłopi, stali bezwładnie zszokowani całą sytuacją, byli wyraźnie zaskoczeni ilością śmierci w okolicy.

Sai nie spieszył się zbytnio, lecz w końcu dołączył do pozostałych. Chyba Azrael kłócił się z Panem X albo w najlepszym wypadku mieli trochę inne zdania. Ten pierwszy kazał komuś odejść, a drugi tego zabraniał. Gdy wilk dostrzegł grupkę chłopów, już wiedział, że to o nich rozmawiali. Uśmiechnął się pod nosem.
- Ktoś sprowadził zwierzynę na którą mogę polować? Świetnie, przynajmniej jakieś urozmaicenie, ale mogliście znaleźć kogoś, kto sprawi mi więcej problemów - zaśmiał się, a potem spojrzał na Azraela. Zanim dołączył do pozostałych, zastanawiał się, co zrobić. Na pewno nie miał zamiaru pomagać za darmo. Mógł pomóc, tylko jeśli Anioł mu zapłaci. Był już ciekaw, jak zareaguje on na jego żądanie.
- Przemyślałem wszystko, Azraelu... Pomogę, ale pod jednym warunkiem. Mam gdzieś jakiekolwiek pieniądze. Nie będę ryzykował życia, za coś tak błahego. Żądam, tak, żądam... - już miał mówić, ale się powstrzymał.
- Nie jestem pewien, czy powinienem to mówić przy wszystkich - dodał po chwili.

Zbliżył twarz w stronę wilkołaka.
-Słucham? Mów nikt raczej nie będzie podsłuchiwać. -Ostatnie zdanie dorzucił aby dodać otuchy wilkołakowi.

Sairus chwilę się wahał, ale w końcu odpowiedział.
- Człowieczeństwo - jedno słowo, było jego odpowiedzią.
- Tylko za to mogę ryzykować życie - dodał po chwili.

Anioł odskoczył bardzo zszokowany, spodziewał się wszystkiego. Haremu pięknych kobiet, magicznego oręża, szlacheckiego tytułu. Kilka słów zmieniło zdanie o wilkołaku. Może nie jest taki bezwględny. Uśmiechnął się i skinął głową na znak ,iż przystaję na tę propozycje.

- Polować możesz Jedynie na pchły na swoim cielsku. - Spojrzał tym razem w oczy, przywódcy chłopów
- Sprawy są dość ciężkie, jednak cóż. Być może przyniesie nam to... obustronną korzyść - Klepnął go w ramię, po tem odwrócił się do Anioła
- Przesadzasz Aniele ! Tym razem mieszasz się już w sprawy które Ciebie nie dotyczą... Nie obiecuj czegoś, czego nie MOŻESZ sprawić, nie masz takiej władzy, nie masz takiej mocy, być może jesteś silny, ale odnalezienie dlań lekarstwo będziesz musiał odnaleźć jako człowiek... Nekromanto, teraz to widzisz, widzisz dlaczego tak ON na mnie oddziaływuje, przemyśl to o czym rozmawialiśmy wcześniej... Być może jest to jedyny sposób by zachować pozory normalności na tym świecie.

Wilk uśmiechnął się pod nosem. Albo zostanie człowiekiem, albo zginie, próbując... Dokładnie tak, jak obiecał sobie pierwszego dnia. Czekał tylko na okazję, która właśnie się nadażyła.
- Chyba nie będziemy tak bezczynnie tutaj czekać na nie wiadomo co. Ruszajmy w końcu - powiedział po chwili.

Bóg znowu sprawiał kłopoty... choć teraz przynajmniej wyglądało, że chciał pomóc zyskując dodatkowe ręce do pomocy. Osobiście nie miała nic przeciwko gromadce ludzi, ale nie była pewna czy nie narobią więcej kłopotów sobie i im niż zdołają pomóc. Na pewno w takim gronie zwracali większą uwagę, a to raczej nie było na ich korzyść... i czy oni będą w stanie stawić czoło ich wrogom? Ale skoro mieli umowę z Anhernatirenatuxem i są gotowi z nim iść, mimo ostrzeżeń o czyhające na nich zewsząd śmierci. Ona się nie będzie wtrącać, dopóki nie będą im przeszkadzać. Choć w tak dużym gronie samych mężczyzn czuła się trochę dziwnie...
- Masz rację - rzekła do Czarnego Wilka - dobrze byłoby zdobyć jakieś konie... pieszo zajmie nam to sporo czasu, a trzeba do tego nieść chłopaka. Choć w tym mogłabym nieco pomóc.

Podeszła do Archanioła, który trzymał nieprzytomnego chłopaka:
- Azraelu, możesz na chwilę położyć go na ziemi?
Gdy wykonał jej prośbę, wyinkantowała:
- vindur lyfta honum - chłopak powoli uniósł się go góry, jakby spoczywał na niewidzialnym łożu, aż znalazł sie na wysokości około 1 metra. Wtedy Darica dodała:
- ikut oleh saya... Od teraz będzie wznosił się obok mnie - wyjaśniła reszcie towarzyszy - dokładnie w takim tempie jak ja będę się poruszać będzie podążać wraz ze mną. Jest tak jakby magicznie przywiązany do mnie. Zatem ruszajmy.

-Darico, jesteś pewna, nie wyczerpie to twych sił?-Anioł zapytał zmartwiony.

- Nie, to proste zaklęcia. Zresztą mam nadzieję, że znajdziemy do wieczora konie, a nawet jeśli nie, to po odpoczynku nie będę miała z tym problemu. A przecież zależy nam głównie na czasie. Jak szybko potraficie się poruszać? - zwróciła się do reszty, a do Anhernatireatuxa dodała: - Czy aby ta Twoja gromadka nie będzie nas spowalniać?

- Moja... “gromadka” Jak ich już nazwałaś, zapewne przyniosą więcej pożytku aniżeli większość bandy, z którą ostatnim czasem miałem do czynienia. Oni widzą że nic nie znaczą, zdają sobie sprawę z własnej pozycji. I nie narzekają, wiedzą że nie osiągną wiele, ale raduje ich fakt że mogą być tuż obok, albo przynajmniej że ich rodziny najedzą się.. Na dodatek im nas więcej, tym większe prawdopodobieństwo iż nikt nie miotnie mną przez kilka metrów, tylko dlatego że byłem szczery. Jestem za słaby by podróżować sam i nie ukrywam tego, a przy okazji, jeśli będzie taka potrzeba to mogą zawsze pomóc w pozbyciu się kogoś - Dodał z uśmiechem

-Co do trancsportu, mogę zawsze Lecieć, przeniosę dwie, może trzy lekkie osoby. Mogłbym otworzyć też portla chwały. Ale to już bardziej zaawansowana magia, abym wezwał tu anioły.-Azrael zamyślił się.-Nie to odpada efekty mogą być druzgocące. Jednak czas nas goni... Aerithe posiadasz jeszcze zdolność transformacji, prawda?-Zapytał, a wzrok skierował ku elfce.
Ona skineła lekko głową.
-Tak więc wampirzyca może kogoś również przetransportować drogą powietrzną.

- Ja ostatecznie również mogłabym wykorzystać powietrze do transportu siebie, ale to zebrałoby mi sporo many. Nie wiem czy dałabym radę wziąć ze sobą chłopca. Na jakiś krótki odcinek nie byłoby problemu, ale na większe odległości będzie ciężko. Mogłaby ewentualnie zwiększyć nieco prędkość biegu swojego i kogoś jeszcze, ale tu dojdzie normalne zmęczenie fizyczne jak przy biegu tylko, że na większą odległość. - rzekła po czym zwróciła się do boga:
- Jeśli nie będą nas spowalniać ani zwracać zbytniej uwagi innych, to nie mam nic przeciwko ich towarzystwu. Zawsze też mogą dołączyć do nas później. Mają prawo decydować o swoim życiu i powodów jego narażania. Cel wyprawy jest słuszny, więc czemu ktoś miałby zabraniać im pomagać. Mam nadzieję tylko, ze do niczego ich nie zmusiłeś.

- Nikt nie pytał CI o pozwolenie, ale miło z twojej strony - powiedział cynicznie
- Jeśli zaś chodzi o wymianę. To była uczciwa transakcja... Nie martw się, nie porwałem im dzieci... Ale wpadłem na ciekawy pomysł... - bożek podszedł do wampirzycy
- Możemy porozmawiać ? Prywatnie... ? Wynagrodzę twój czas...
Krawa Elfka spojrzałą podejrzliwie na bożka po czym złapała go za nadgarstek i pociągneła na stronę. Gdy już byli w pewnej odległości od drużyny, o nic nie pytałą tylko czekała na wyjaśnienia.

- Cieszę się, ze ich dzieci są bezpieczne - odparła tylko z lekką nutą ostrości w głosie.
 
xDorota jest offline