Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2011, 13:35   #19
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Delikatne mrowienie skóry na karku. Tak to kiedyś odczuwała, kiedy podniecenie podnosiło ciśnienie krwi w jej ciele.. Wciąż jeszcze pamiętała to przyjemne uczucie. O tak! Anna uwielbiała kiedy coś działo się wokół niej.
Nawet gdy w pełni pochłaniała ją pasja, kiedy barwy tańczące w jej głowie nagle układały się w obrazy, które musiała przelać na płótno, cieszyła się jak dziecko z każdej intrygi.
W nie-życiu miały one ten szczególny smaczek…
A teraz już od kilku dni wyczuwała instynktownie, że coś się dzieje w Ottawie. Od kiedy zaprzyjaźniła się z Vanessą, wampirzyca nigdy nie zachowywała się tak zachowawczo wobec niej. Przez chwilę nawet Anna zastanawiała się czy aby nie wypadła „z łask”, jednak nie znalazła żadnej podstawy dla takich podejrzeń. Dopiero przyparta do muru Vanessa obiecała półsłówkiem, wyjaśnić powody swojego postępowania w bardziej kameralnych okolicznościach.

A teraz prezent i list od samego Księcia. Czuła wyraźnie złość Vanessy, kiedy przyjęła list i nie mogła podzielić się jego treścią z przyjaciółką. Ją samą również skręcałoby z ciekawości i zazdrości zarazem, co mogła zawierać notka od szefa, a tym bardziej kochanka, wręczona innej kobiecie.
Sięgnęła więc niecierpliwie po kopertę i jak tylko pozostawiono ją samą, zajrzała do opakowania, jednocześnie czytając liścik. Uśmiechnęła się z satysfakcją widząc klamrę do włosów. Delikatna, ręczna robota, do tego same naturalne materiały. Cmoknęła z uznaniem.
Książę nadal potrafił zaskakiwać. Nie tylko wyborem prezentów, ale i tym, że dokładnie wiedział co robiła i planowała w związku z obrazami…
Zaśmiała się cichutko i spakowała kopertę i klamrę do torebki. Vanessa mogła uchylić rąbka tajemnicy jaka okrywała zaproszenie Księcia. Musiała ja odszukać i dyskretnie podpytać.

Anna znała Elizjum jak własną kieszeń. Bywała w nim często szukając inspiracji i towarzystwa innych Kainitów. Nie było więc specjalną trudnością odnalezienie przyjaciółki.
Vanessa ukryła się w pokoju "artystycznym", jak Anna nazywała centralny salon, w którym można się było odprężyć każdej nocy i posłuchać dobrej muzyki, obejrzeć happeningi czy po prostu poplotkować. Wampirzyca rozejrzała sie dokładnie. Było to jedyne pomieszczenie w budynku, które zbudowano w formie koła. Ściany pokryto modnymi, wzorzystymi tapetami, a na podłodze rozłożono puszysty dywan w kolorze złotego brązu. Samo pomieszczenie podzielone było na kilka wygodnie umeblowanych loży, zapewniających przybyłym odrobinę dyskrecji, a w samym centrum umieszczono niewielką scenę. Tego wieczora grała na niej kapela jazzowa, serwująca gościom kawałki smooth-jazz. Delikatny, spokojny rytm sprzyjał intymnym rozmowom.
Vanessa leżała na skórzanym szezlongu, pogrążona w cichej rozmowie z inną Kainitką, której Anna jeszcze nie znała. Kobieta czuła, że Vanessa aż kipi z emocji. Czuła jej złość, przemieszaną z nutą zazdrości i ...strachu?

Zbliżyła się, mimo tego, swobodnie do rozmawiających, skłoniła lekko głowę w kierunku nieznajomej i zagadnęła:
- Vanesso, kochana, gdzie zniknęłaś?
Toreadorka spojrzała na nią chłodno, z kamienną twarzą i jedynie w oczach wyczytać można było targające nią uczucia. Zaciskając lekko zęby odpowiedziała po dłuższej chwili:
- Nie rozumiem? Czyżbyś tęskniła najdroższa przyjaciółko? - ostatnie słowa wampirzyca wycedziła niemalże zgrzytając zębami - Wydawałaś się tak zajęta rozpakowywaniem prezentów od Richarda i czytaniem tajemnych liścików, że prawie bałam się przeszkadzać.
Anna spojrzała udając zdziwienie:
- Daj spokój moja droga, jakie tajemne liściki? To jedynie zaproszenie na audiencję, jutrzejszej nocy.
Vanessa prychnęła i odprawiła ruchem ręki obcą Annie wampirzycę. Ta opuściła lożę bez słowa. Toreadorka spojrzała na Annę i fuknęła:

- Proszę, proszę…. - wampirzyca podniosła się z szezlonga. – Nasz romans również w ten sposób się zaczynał. Niewinne spotkania, uprzejmości i podarunki. Wspaniale odpłacasz mi za przyjaźń Anno. Nie rozumiem też - kontynuowała - jak w obliczu TAKICH problemów Książę znajduje czas na jakieś bezsensowne spotkania?
- Vanesso, o jakich problemach mówisz? Może to właśnie z tego powodu mnie zaprosił, może chciałby coś skonsultować?
- Pffffffftttt… - Vanessa fuknęła wzburzona. - Jeśli twoja sztuka to nadal te bohomazy, a nie krwawe rytuały z innych wampirów, to na pewno nie pomożesz.
Rytuały?? Radar w głowie Anny rozdźwięczał alarmowo. Anna domyślała się, że starsza Toreadorka będzie próbowała ja obrazić, ale nie przewidziała, że wampirzycy wymsknie się coś tak ciekawego.
- Kochana, nie stawiaj mnie w takiej sytuacji, przecież nie mogę odmówić Księciu...
Ale Vanessa nie słuchała już więcej. Syknęła ze złością i obróciwszy się na pięcie zostawiła Annę samą.
Anna westchnęła tylko i wzruszyła ramionami. Odsłoniono jej rąbek tajemnicy kosztem napadu wściekłości przyjaciółki. Jednak opłaciło się. Jutro o północy nadstawi uszu, może dowie się czegoś o tych tajemniczych morderstwach. Tylko czego może chcieć od NIEJ sam Książę? Nic nie wiedziała o zniknięciach jakichś wampirów, a tym bardziej o rytualnych mordach.
Na dalsze informacje nie miała jednak co czekać. Vanessa obraziła się na nią i tej nocy na pewno już z nią nie porozmawia.
Dlatego nie zastanawiała się dłużej. Postanowiła wykorzystać pozostały czas i przed wschodem słońca pozwolić się porwać pasji malowania i cielesnej ekstazie. Eduardo był tak pięknym i zarazem smakowitym modelem. Sięgnęła do torebki po telefon komórkowy…


***




Zmierzch kolejnego dnia zastał Annę w jej ulubionej sypialni. Nie umiała odzwyczaić się od luksusu sypiania w prawdziwym łożu. Zresztą nie widziała ku temu powodu. Pokój był świetnie zabezpieczony robionymi na zamówienie, wysuwanymi roletami. A zapach świeżej pościeli zawsze kojarzył jej się ze słonecznym porankiem. Przeciągnęła się teraz, jak każdego wieczora i dopiero po dłuższej chwili zdecydowała wstać. Zanurzyła stopy w miękkim, puszystym dywanie i boso udała się prosto do oddzielonej niewielką szklaną ścianką, łazienki. Pozostawało jej akurat na tyle czasu, aby przygotować się do audiencji o północy.

Apartament, który wynajęła, a który tak ochoczo utrzymywali jej młodzi kochankowie lub kochanki, był komfortowym loftem z obszernym tarasem, na którym Anna często spędzała całe noce.



Uwielbiała widok miasta nocą, grę świateł, zapach i odgłosy. Czuła jak tętniło życiem, czuła, że sama żyje w jego rytmie.
Teraz, ubrana w biały, elegancki garnitur, spoglądała na dachy domów. Zesłanie do Ottawy okazało się być całkiem dobrym wydarzeniem w jej nie-życiu. Anna uśmiechnęła się do siebie.
Czas było ruszać do Elizjum. Anna chwyciła w drodze do drzwi torebkę i skierowała się do windy. W podziemnym parkingu czekało już na nią czarne BMW 3. To była kolejna pasja Kainitki. Szybkie, eleganckie auta.


***



Dojazd do Elizjum nie zajął jej wiele czasu. Ruch o tej porze był niewielki, a samą drogę znała na pamięć.
Annę paliła ciekawość, czego dowie się od Richarda. Była dużo przed czasem, ale nie cierpiała się spóźniać. Zaparkowała więc szybko, i energicznym krokiem skierowała do wejścia.
Potem pozostawało już tylko wjechać windą do góry, minąć kilka sal i dotrzeć do poczekalni książęcej.
Ku jej zaskoczeniu, zaraz koło wejścia podbiegła do Anny Vanessa. Uściskała młodszą Toreadorkę, jakby wczorajsza awantura w ogóle nie miała miejsca. Zdziwiona Anna odpowiedziała jej tym samym.
- Och Annie, tak się cieszę, że już jesteś… - piała blada blondynka. Jednak przeprosin jako takich Anna nie doczekała się.
Zaczęły swobodną rozmowę, kierując się w stronę poczekalni. Wkrótce wyjaśniło się, dlaczego Vanessa zmieniła swoje zachowanie wobec niej. Nie tylko Anna została zaproszona tego wieczora. Wampirzyca ukryła zaskoczenie i rozczarowanie, tym bardziej, że Vanessa przypatrywała jej się badawczo.
Anna omiotła spojrzeniem zebraną grupkę. Niektóre twarze znała, innych nie. Jej uwaga zatrzymała się na chwilę na jednym z mężczyzn… Taak, był śmiertelny, co do tego nie miała wątpliwości. Przez chwilę jej spojrzenie skrzyżowało się ze wzrokiem tamtego. Speszył się, bo po chwili jego wzrok prześlizgnął się dalej. Po co Książę zapraszał śmiertelnika? Kolejne pytanie mnożyły jej się w głowie. Vanessa ponownie wdała się w jakąś dyskusję, tym razem z z różowowłosą wychowanicą Księcia.
W końcu drzwi do pomieszczeń książęcych otworzyły się. Jednak zamiast samego Księcia w drzwiach pojawiła się jakaś siksa. Do tego kolejna śmiertelniczka. I na pewno nie ghul… O co w tym wszystkim chodziło??
Nie pozostawiono jej jednak czasu na długie rozmyślania. Ksiażę prosił. Niestety Vanessa musiała ponownie obejść się smakiem. Nie została zaproszona. Anna musiała być świadkiem kolejnej furii Torreadorki, ale postanowiła tym razem się nie przejmować.
Wkroczyła do sali i po tym jak wszyscy zajęli miejsca wsłuchała się w przemowę Księcia:
- Zapewne zastanawiacie się, dlaczego was tu wezwałem…

Oczy Anny otwierały się z każdym słowem Richarda coraz mocniej. Teraz rozumiała wczorajsze słowa Vanessy.
Więc o to chodziło w tym wszystkim. Najwyraźniej Książę tracił kontrolę nad tym co dzieje się w jego mieście. Dlatego się wściekał. Nic dziwnego, że wezwał pomoc. I nic dziwnego, że w mieście zjawił się Assamita.
Brutalne morderstwa na Kainitach i ludziach… krwawe rytuały… fotografie były aż nad to wymowne.
Anna przyglądała się im bez obrzydzenia. Krew jej nie przerażała… tortury również… jedyne co napawało ją strachem, to to, że nikt na razie nie potrafił zdefiniować wroga. Była przekonana, że mają do czynienia z grupą. Nikt w pojedynkę nie zadałby tyle różnorodnych obrażeń. Sabat? Wilkołaki? Jakieś inne gadziny? Możliwości było wiele. Te możliwości dostrzegli i inni. Anna przysłuchiwała się pytającym.
Sama skoncentrowała się na zamordowanych ludziach. Skoro odnaleziono ich ciała, trzeba było wykorzystać tą wiedzę.
- Czy lokalna policja prowadzi jakieś dochodzenie w sprawie tych morderstw i czy mamy u nich zaufanego? Dobrze byłoby dotrzeć do raportów z sekcji zwłok i do ewentualnych danych osobowych zamordowanych. Może istnieją jakieś powiązania pomiędzy ludźmi a zaginionymi Kainitami? – spytała w końcu.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline