Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2011, 09:18   #27
Cao Cao
 
Cao Cao's Avatar
 
Reputacja: 1 Cao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie coś
- Nie wiem, czy wiesz KIM Ja jestem... Ale zazwyczaj, wy dzieci nocy mieliście taką świadomość, wasza mroczna natura, pouczała was, dawała wam pewną świadomość... Wiedzę, inteligęcje. Być może teraz... Jestem nikim, być może jeden twój cios wbił by mi się w klatkę piersiową... Wyrwać moje serce, ale wtedy... To jest nie ważne, zapewne tak jest... Dlatego tym razem JA mam dla Ciebie prośbę... Wręcz błaganie, JA Uginam się pod życzeniem... I oferuje Ci, coś co mam najcenniejszego. A Mianowicie moją krew... cząstke mojej duszy, świadomości... W zamian, chciałbym, byś przemieniła te spróchniałe ciało, w coś lepszego.... - Co było dziwnę, bożek dworskim gestem ugiął głowę.
- Jaka jest twa decyzja... - Zapytał
-Chcesz abym zmieniła cię w wampira tak? O to ci upadły boże chodzi?-Elfka zrobiła wielkie oczy.
- Chce żebyś zmieniła moje Ciało, Ja nigdy nie będę wampirem... W pełni, moja dusza jest zupełnie inna aniżeli twoja. Jednak, tak chcę ten żywot, spędzić w ciele nie ludzkim, ale Pana mroku. Przez to, być może odzyskam chodź trochę honoru, a i być może zdołał odbudować moją dawną postać... Nie sądzisz... Że to uczciwa wymiana ? Teraz mówie do Ciebie jako człowiek, jako spróchniały człowiek... Pełen wad, o duszy tak silnej, tak samotnej... tak pustej... Tak taka jest ma wola a zarazem prośba...
-Złożyłam przysięge, nie mogę. Przysięge przed uprzednim władcą aniołów, poprzedniku Azraela. Że nikogo więcej nie obdarze wieczną klątwą pocałunku śmierci. Nie uczynie tego bez zgody obecnego Gabryjela.-Tu rozmażony wzrok skierowała ku aniołowi. Tak jakby cos ich kiedyś łączyło.
-Jeżeli on to Zaaprobuje nie widzę problemów.-Kobieta poprawiła swoje srebrzyste włosy.
- Ja już jestem skazany, na wieczne potępienie... Ja już jestem potworem, który zatracił miliony, dlaczego więc odbierasz mi ostatnią możliwość ? Ja jestem jednym z waszych stwórców... JA jestem... Panem Wiary, to JA Byłem też Panem Śmierci, dlaczego więc odmawiasz mi tylko tego ? Odmawiasz mi nadziei. Moje relacje z... Aniołem łączy mnie... Nie, nic, staram się go znienawidzieć, ale Nie mogę. Staram się ale on uratował mi kilka razy żywot. A tak musiałbym czekać kolejny tysiąc lat na szanse. Dobrze wiesz, że On nie będzie chciał podejmować decyzji odnośnie mojego bytu, a to przez fakt tego że JA nie jestem człowiekiem. Pamiętaj że kiedy zgine, znów siodrodzę, jeśli On mi pozwoli po czym znów będę człowiekiem. Ten proces nie jest dla mnie tak kosztowny jak dla Ciebie. Błagam Cię oszczędź mi tego wstydu... - Dodał wyraźnie smutny
-Ja również jestem skazana na potępienie, nie rozumiesz? Z każdą istotą ukaraną klątwą, staczam się coraz bardziej w dół, kiedyś spadnę na samo dno z powodu takich próźb. To nie jest nic dobrego, co z tego jeżeli będziesz potężny, jak żadne jadło nie będzie mieć smaku ani nie zaspokoi żądzy głodu, co ze zręczności jak przejmą nad tobą władze zwierzęce instynkty.-Kobieta była wyraźnie zdenerwowana, jej piękne lico naszło purpurą złości.
- Jest w tobie dobro... To dowód na to, iż mimo klątwy, nadal jesteś bardziej istotą żywą. Pamiętam was takich za początku czasu. Kiedy pierwsi twoi przodkowie kroczyli ziemią... Ale nie pojmujesz jednego. Ja nie odczuwam takich potrzeb jak człowiek, nie chodzi mi o siłe, chodzi chęć. Sam teraz nie jestem człowiekiem, nie mogę też być zwierzęciem gdyż ich nie znam. Pamiętaj o tym, że JA nie jestem człowiekiem. Ja nie odczuwam ludzkich potrzeb, Ja nie cierpię swego ciała, ja pragne znów być wolny, jedank... Muszę odpokutować. Jest to tylko jedna rzecz. Którą chcę osiągnąć. Spójrz na to, że mimo iż obrażam kilku członków drużyny, to zawsze zapewniam im prowiant i spanie, zawsze ! Dbam o Nich, jak ojciec dba o Dzieci, Ale nie, nie dlatego, po prostu przyzwyczaiłem się do nich... Ja jestem poza twoim rozumowaniem, ja jestem podły, nie mily oraz niepoprawny Ale taki jest mój byt. Masz teraz okazje, nadać mi zbawienie, nadać mi tę... “Świadomość” że coś robię. Pamiętaj, że dla mnie nie jest to klątwa. Dla mnie to jedynie etap, który z czasem się zakończy. I to nie śmiercią, a jeno kolejnym życiem. - Wtedy bożek dłonią, przetarł jej policzek
- A Być może kiedyś, będę w stanie, przebłagać braci by i Tobie ulżyli... ?
Aerithe stała niewzruszona. Piękne słowa przelatywały jej koło uszu. Była tak uparta jak zakochana nastolatka.
-Staram się wczuć w twoją rolę, jednak to nic nie zmienia to co powiedziała wcześniej. Nie złamie przysięgi bez zgody jej źródła.-Powiedziała beznamiętnie
- Ciekawe jak się ze mnie śmieją inni.. - Uśmiechnął się krzywo
- Niechaj Ci będzie... uszanuję twoją prośbę...- Mężczyzna spojrzał w stronę Anioła po czym zawołał
- Gabrielu ! Czy możesz tutaj na chwilę przyjść ? - bożkowi ciężko było wymówić te słowa, jednak zebrał w sobie na tyle siły by tego dokonać
Archanioł rzucił spojrzenie w stronę krawej elfki ona lekko wzruszyła ramionami. Azrael począł iść w stronę Bożka.
-Słucham Ciebie uważnie.-Wyrecytował.
- Jesteś niepoprawnym optymistą, prawda Azraelu ? - Dodał lekko uśmiechnięty, siedząc na stosku ciał.
- Mam do Ciebie, ważna... Sprawę i tym razem przemawia przeze mnie ludzkie ego... Czyli ciało. Które znaczy teraz tyle, ile to na czym spoczywam.
- Chce... Ehhh... Nie, Proszę Cię o To, byś zdjął z wampirki przysięgę. Dobrze wiesz Aniele, że dla mnie to będzie jedynie spacer, nie jest to decyzja na wieczność... A może wtedy znalazł bym ukojenie ? Może wtedy przydałbym się do misji, oraz odzyskał bym możliwość powrotu ? Już nawet nie myślę o zemście, przestała mnie ona obchodzić, uświadomiłem, sobie jedno. Że żywot ludzi jest ciężki. Za ciężki, poza moim stanem... Rozumiem dlaczego nie poddali się... Dasz mi ten jeden raz zdecydować o moim losie ? Tym waszym “bożkiem” pozostanę na zawsze, a wampirem, góra nia kilka wieków... TO nie jest chyba dużo prawda ? - Przemówił z wymuszonym śmiechem, coś mu leżało na sercu, był smutny...
Anioł westchnął, wzruszył ramionami.
-Aerithe to Twoja decyzja.
Elfka zastanowiła się chwilę.
-Wiesz, że zostaniesz przemieniony w wampira niższego rzędu, namiastkę tego czym ja jestem. Możliwe jest, że ciało również zmieni się w ghoula.. Nadal pozostajesz przy swoim?-Zapytałą Bożka.
- Jeśli doszło... by do czegoś takiego, Gabriel, weź wszystkich z dala... Wiesz jak by się to skończyło, po prostu, porzucił bym to ciało...Tylko wtedy nie zabijaj mnie ! - powiedział szybko z uśmiechem
- Za dużo zamieszania już zrobiłem, by przerywać... Tak, dziękuje Gabriel - Mężczyzna wstał i wyciągnął dłon w stronę anioła
- Może kiedyś jak odzyskam posadę... Dam Ci jakiś prezent... Może więcej bezczelności, albo nie, twój sposób bycia, jest twoim atutem...
Azrael z uśmiechem uścisnął dłoń towarzysza i radośnie nią potrząsnął, po chwili zrobił krok w tył. Podeszła nań Aerithe i odrazu bez zbędnej szopki złożyła krwawy pocałunek w tętnice.
Zyły widocznie uwidoczniły się na Ciele upadłego. Chwilę potem elfka oderwała się od żyły. Chwilę patrzyła na bożka.
-Wszystko poszło po naszej myśli, od tej pory jesteś wampirem niższego rzędu. Dalej musisz radzić sobie bez mojej pomocy.-Kobieta mówiła spokojnie.
- Rozumiem... Ale nie musiałaś dodwać niskiego stopnia. A to ironia, jestem dwukrotnie nieśmiertelny teraz jestem waszym “boskim wampirem” Hahahaah ! - Roześmiał się głośno
- Jednak, nie przyjełaś mojej propozycji, tak więc nie jestem Ci niczego winien. Ale dziękuje. Mam nadzieje że nasza krew smakuje dobrze. - Błyszczące pomarańczowe oczy bożka, zmieniły się w czerwone, lekko jarzące się. A ten pierwsze co zrobił, to stworzył swoją buławę, po czym zaczął Ją podrzucać
- Jest to bardzo ciekawy stan moja droga... Być może, nazwać to można fascynacją... Ale mam nadzieje że nie znudzi mi sie to ciało tak szybko... - Dodał uśmiechnięty.
- Możesz chociaż powiedzieć coś o “nowych” zdolnościach oraz czy jest coś takiego.... - Zapytał zaciekawiony
-Jako “NIŻSZY’-Aerithe lubiła widocznie naciskać na te słowo- Poza podniesonymi atrybutami fizycznymi i długowiecznością, nowych zdolności nie odziedziczyłeś.-Tłumaczyła mu beznamiętnie.
- Niema możliwości wynieść się na “wyższą” range ? No wiesz, coś godne majestatu mojej osoby. Haha, żartuje przecież. Po prostu, poza atrybutami fizycznymi, nie zmieniłem się za bardzo ? A Długo wieczność. A to ciekawe, że mówi mi to dziecko... Oj nie obrażaj się. Ale aktorka była by z Ciebie marna. No tak, teraz pozostała jedna ważna kwestia... Ale o niej zadecyduje później... - Mruknął pod nosem. Po czym ruszył w stronę obozu.
- Starszy z wioski ! Będziesz teraz kapitanem, będziesz słuchał tylko mnie, a reszta ludzi Ciebie. Tak będzie łatwiej w komunikacji. Pozbierajcie sobie sprzęt z trupów. przyda się na pewno. Macie osłaniać te drużynę.... Ale szczegółowo opowiem Ci później. - Uśmiechnął się w duszy.
- Teraz muszę poprosić moją drogą czarodziejke, by nauczyła mnie czegoś o magii oraz nekromantę... Pora zacząć się rozwijać... -
Azrael wrócił z Aerithe do obozu po kilku minutach oboje byli nie w nastroju, jakby posprzeczali się o coś. Ale to już inna historia.
-To teraz do meritum, jak macie zamiar się tam dostać. Ja mogę przenieść do trzech osób, elfka jedną. Mogę też spróbować przyzwać komuś chwilowe skrzydła, ale nie wiem czy chodź w minimalnym stopniu zdąży to opanować..
-Za miesiąc bym wykorzystał mojego kościeja i byłbym pewnie szybciej niż którekolwiek z was, ale chłopak jeszcze nie jest gotowy. Mi pozostają własne nogi, no... mogę wskrzesić trzy konie. Zombie mają fascynującą właściwość nie męczenia się, więc można całą drogę galopować. Jeśli będą świerze to nie ustąpią w szybkości zwykłym. Hmm... ale problem jest w Ulryku i Popielu. Jeden może siedzieć u mnie, a drugi by musiał u kogoś komu nie przeszkadza bliskość sztywniaka.
- Nekromanto, będziemy musieli... Porozmawiać, jeśli masz chwile, góra 2 - 3 min... - Powiedział zachęcająco.
-I nie możemy na forum?- zapytał... trochę go irytowało ciągłe rozchodzenie się drużyny, mają działać razem, a nie tworzyć małe grupki.
- Możemy, opowiedz mi wszystko co wiesz, na temat wampirów. Potrzebuje wszystko... Od zasad, zachowań, wymagań.
-Aj... dobra. Zacznijmy od tego, że nie musisz bać się czosnku, krzyży, a słońce może cię najwyżej drażnić bardziej niż zwykle. Musisz pić krew tak jak ludzie jeść. Radzę zaspokajać głód nim przejmie nad tobą kontrolę, bo gdy to się stanie najpewniej kogoś zabijesz. Jako niższy wampir jesteś silniejszy i szybszy, oraz nieco lepiej znosisz rany, ale nie masz co liczyć na przeżycie nabicia na włócznię. Ogólnie zdziebko lipna wymiana, ale jak uważasz. Jeśli już to ja bym celował w wyższe, ale to bardzo potężna magia. Nie wystarczył by jeden pocałunek. Ogólnie o niższych ci nie powiem wiele. Moi byli bracia i ich przodkowie nie uznawali ich za godnych napisania na ich temat choćby jednej księgi. Poza nieśmiertelnością posiądziesz siłę i szybkość człowieka który całe życie trenował pod tym kątem. Czyli pewnie byś pokonał Ulryka na rękę, ale na pewno nie łatwo. Poza tym jeszcze nie do końca się przemieniłeś. Ukąszenie inicjuje proces. Jutro powinien się zakończyć. Spodziewaj się paskudnego bólu przy wyżynaniu się kłów.
- hmm... Liczyłem na coś większego... - Powiedział wyraźnie zawiedziony
- Z tego co słyszałem wampiry, mogą zmieniać postać i inne głupoty, ale jak widze to są jakieś kpiny... eh, nieśmiertelność ? NA co Mi ? Po raz kolejny. To jest nudne...Czuje się troszkę.. oszukany... - dodał beznamiętnie
- Nie sądzisz że to lekkie oszustwo ? Znudzi mi się to za tydzień to pozbędę sie tego ciała. Proces rozumiem, jest nieodwracalny... ? - przetarł oczy, wyraźnie zmęczony.
Barutz złapał się za głowę z wyrazem twarzy przedstawiającym niedowierzanie i rozśmieszenie
-Ty poważnie mówisz? Hah... Szybko ci się znudziło
- Może po prostu spodziewałem się czegoś innego ? - Uśmiechnął się
- Tak patrząc na to, chyba że znajdziemy sposób, aby wzmocnić te powłokę... Ale chyba nie ma na to możliwości. Chociaż... Zresztą, ocenie to jutro, ale naprawdę spodziewałem się... troszkę więcej. Co mnie niezwykle irytuje. Moja krew nie była warta tego... Oj nie była...
-Mówiłem o rytuale który transformuje w wyższego wampira. Ty byłbyś o krok bliżej. Jednak nie spodziewaj się, że uda się to zrobić. Zbieranie komponentów to kwestia pół roku. Oczywiście wszystkie są w magazynie Kręgu, podobnie jak potrzebna aparatura. Innej opcji nie widzę. Chyba, że chcesz się tego pozbyć. Wtedy wystarczy, że wypisz zmieszaną swoją i jej krew w ciagu trzech dni. I po krzyku.
- Kręgu mówisz... Chyba pora, przygotować się... Na ciężką wyprawę... Chciałbyś pójść ze mną? Poza tym , jak mówiłem, mam jedynie taką zalete, że moje ciało było bardzo słabe... A Teraz mogę chociaż machać bronią. Ale nie zaszkodzi wziąść troche jej krwii
-Oj... wybacz, ale na wyprawę do kręgu nekromantów się nie piszę. Gdybym był w stanie ich wyrżnąć bym nawet nie uciekał. Oni są bardzo groźni. Jest ich wielu, a ja, wcale nie jestem najsilniejszy. Zobaczmy jak ta wyprawa się skończy. Jeśli wykombinujemy coś by moc dzieciaka się nie zmarnowała i przypadła nam to obstawiam jakieś pół roku na opanowanie jej, a potem można szturmować- uśmiechnął się, ale nie był to wcale miły uśmiech
- Rozumiem... Jednak powiedz mi, mają Oni jakieś znaki którymi się rozpoznają ? Szaty, stroje czy co kolwiek ? medaliony, sygnety... Wiesz co mam na myśli prawda ? Można zawsze wejść tam “po cichu”... - Zakrzywił usta wyraźnie zniesmaczony
-Boże... nie, to źle brzmi. Jak do ciebie mam się zwracać? Twoje imię jest zbyt długie. Z resztą już go nie pamiętam. Artenaux? Nie, było dłuższe- Ostatnie zdanie kierował bardziej do siebie
- Możesz mówić do mnie, tak jak uważasz za słuszne... - Nie interesowało go to zbytnio, imiona nie mają wielkiego znaczenia.- jednak ważne są cele... Teraz będę bożkiem ukrytym w ciele wampira... Hah... Ale sądze że to dobry pomysł dostać się tam pokojowo... prawda ?
-Dobra. Więc słuchaj Arten. Oni nie są nowicjuszami. Krąg trwa od pokoleń. Dzieli się na niewielkie komórki w których każdy się zna, ale są zabezpieczeni przed infiltracją. Poza tym moją facjatę każdy zna i jak mnie zobaczą to najpierw usmażą. Potem zadadzą pytania. I to nie żart. Twoje oczy też są zbyt nieludzkie by je przeoczyli. Zapomnij o tym. Lepiej zebrać samemu. Jak wykonamy misję chyba możemy liczyć na jakąś nagrodę. Możesz poprosić o komponenty i miejsce do przeprowadzenia rytuału. Wtedy ja mogę się zająć resztą. To znacznie bardziej realna opcja.
- tak... Ale sądzę że gdybym miał wybór, obrał bym możliwość powrotu w szeregi mojej rodzinny. To jest dla mnie tylko droga... Ale sądzę że chętnie zaszturmował bym ten krąg. Potrzeba było by armii, armii która... gdzieś tutaj żyje. Nie wiem jak wyglądają teraz kontynenty, ale może na ziemiach których kiedyś było moje królestwo... znajdziemy coś... Może anioł coś wie ? Wtedy moglibyśmy podbić tych głupców... - Zaproponował
-Co dokładnie chciałbyś znaleźć? Bo jeśli nie masz konkretnego pomysłu to nawet nie ma co się do tego zabierać. Wierz mi, wiem co mówię.
- Może niedobitków, zabudowań, pamiątek... Nie wiem jak czas na to działa... ALe mam nadzieje że coś... Ale to pewnie głupia fantazja... Chodź zajmijmy się czymś... Pożytecznym. - Uśmiechnął się i klepnął nekromantę w ramię..
-No... to rozumiem. Swoją drogą... jak Tworzysz? Zużywasz do tego jaką energię?
- Ciężko powiedzieć... jest to intyucyjnie. Nie wypowiadam żadnych słów czy gestów, jest to powołanie przez “wolę” - podrapał się po policzku
-Hmmm... zastanawiam się czy po prostu łamiesz prawa żądzące światem, co by nie było dziwne przyjmując, że jesteś bogiem, albo posiadasz niesamowite pokłady energii które intuicyjnie wykorzystujesz do tego. Jestem ciekaw czy potrafiłbym się do nich dostać... magia runiczna nie jest tak pokazowa jak nekromancja, czy piromancja, ale właśnie do takich rzeczy się przydaje...
 
Cao Cao jest offline