Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2011, 19:21   #563
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
do Francesci de Riue

lipiec, pogranicze Rivii i Temerii

Ostatnia wizyta Francesci w niedźwiedziej jamie zakończyła się krótko i cokolwiek dziwną znajomością. Znajomość z Syriuszem też pewnie będzie krótka, ale może on przynajmniej nie będzie przemianiał się po nocach w wilka, a przez całe dnie użalał się nad sobą.
W ciągu naprawdę długiego i forsownego marszu dwójce nowych towarzyszy udało się przebyć przynajmniej z dwadzieścia mil, a może nawet więcej. Gdyby przeszli drugie tyle pewnie trudno byłoby jednoznacznie określić, czy są jeszcze w Rivii, czy już w Temerii. Francesca nie miała niestety żadnej mapy dzięki której mogłaby się dokładniej zorientować w swoim położeniu. Miała jednak wrażenie, że jest gdzieś mniej więcej na wysokości Riedbrune, a to oznaczało, że na południu znajdował się las, którego szukała. Albo zupełnie się myliła, to też wchodziło w grę.
-Jest ciepło, nie ma co palić ogniska - stwierdził żołnierz. -Przyciągnie tylko wzrok, a coś ciepłego będzie sobie można upiec nad ogniem w dzień. Na dziś musi wystarczyć nam solone mięso - mówiąc to wyjął z podróżnej sakwy przy pasie dwa słusznych rozmiarów kawałki suchego mięsa, jeden oferując de Riue. -Królewska uczta to to nie jest, ale przynajmniej będzie co trawić.
Mężczyzna próbował nie dać tego po sobie poznać, ale musiał być bardzo zmęczony. Zaczęli marsz jeszcze w nocy, a kontynuowali go prawie cały dzień. Już samo to wymagało ogromnej kondycji, ale trudno było wymagać po Syriuszu by tryskał teraz energią. Raczej rozkoszował się tym, że może wreszcie w spokoju posiedzieć, nawet jeśli siedziskiem była goła ziemia.
Francesca usiadła bliżej niego. Przyglądała się jak z wielkim apetytem pochłania mięso. Ona również była głodna, ale zupełnie czegoś innego.
-Wiesz jakby był tutaj niedzwiedź zapewne nie różnilibyście się w sposobie jedzenia - uśmiechnęła się i przekrzywiła głowę.
-Gdyby tutaj był niedźwiedź, to my bylibyśmy jedzeniem - pesymistycznie stwierdził żołnierz.
- Ja myślę, że jest. Tylko troche obolały... - przygryzła wargę. Następnie wstała i stanęła za nim. Złapała go za ramiona i zaczęła masować. Na początku delikatnie gładząc skórę potem nieco mocniej.
-No proszę. I nie boisz się takiego niedźwiedzia? - zażartował. Mięśnie miał całe spięte przez forsowny marsz.
- Podobno z niedźwiedziem trzeba postępować jak z człowiekiem, ale mimo wszystko trzeba być ostrożnym. - Ostatnie słowa wyszeptała mu nad głową - i delikatnym - musnęła językiem jego ucho. Ciągle masowała od czasu do czasu gładząc delikatnie jego tors.
-Jak z człowiekiem mówisz? - zapytał odkładając ostatni, niedojedzony kawałek mięsa. -A co byś zrobiła z takim człowiekiem?
-Z człowiekiem? Hmmm zależy w jakich okolicznościach... - powiedziała tejemniczo.
-Na przykład w takich - zaproponował, gładząc swą dłonią ręce Francesci ilekroć te zapuściły się na jego tors.
- W takich? Ciężko powiedzieć... myślę, że zdałabym się na człowieka. Macie czasem dobre pomysły - powiedziała zawadiacko.
Dłoń żołnierza wodziła od nadgarstka do łokcia wampirzycy. - Ale ja mogę mieć bardzo złe pomysły - Syriusz zaakcentował słowo 'złe’.
- Złe? Co masz na myśli? Czasem najgorsze posiadają w sobie cząstkę czegoś naprawdę dobrego...
-Na przykład mam pomysł, w którym to ja ciebie masuję - podzielił się swymi myślami.
- W tym pomysle nie ma zupełnie niczego złego...- Jej dłonie zeszły na brzuch, masowały delikatnie po czym zeszły jeszcze niżej. Chwilę tam pozostały i zeszły na uda, po czym wróciły z powrotem na brzuch.
-Jesteś pewna? Może więc spróbujemy ten pomysł zrealizować? - de Riue nie mogła widzieć twarzy mężczyzny, ale była pewna, że się uśmiecha. -Połóż się na brzuchu.
Francesca potulnie posłuchała.
Syriusz nie marnował czasu i szybko usiadł nad swoją towarzyszką, tuż nad jej udami. Wampirzyca poczuła silne, szorstkie palce na swoich ramionach, przebiegające wzdłuż jej mięśni.
-Powiedz mi, co planujesz zrobić ze swoją częścią łupu?
-Hmmm ciężko powiedzieć. Wymienię ekwipunek... kupię sobie kilka błyskotek, nowe sztylety. A ty masz jakieś plany? - zamruczała.
Dłonie przesunęły się niżej, gładząc łopatki kobiety, tuż nad wiązaniami gorsetu.
-Mamy trudne czasy. Powinienem zrobić coś odpowiedzialnego, na przykład ulokować połowę łupu w krasnoludzkim banku, a za drugą zainwestować w jakąś manufakturę. Ale prawdę mówiąc, nie wiem co zrobię z tym całym złotem.
-Całkiem rozsądnie. Myśle, że sobie poradzisz - zamruczała pownownie, kiedy dłonie mężczyzny przesunęły się lekko pod gorset. -Musisz go zdjąć, tam moje plecy są baaardzo napięte.
-Nie ukrywam, że coś coś takiego chodziło mi po głowie - zgodził się mężczyzna, zabierając się za wiązania gorsetu. -Może zostanę marynarzem - rzucił nieoczekiwanie. -Przynajmniej nauczyłbym się tych wszystkich przeklętych węzłów - mimo swych słów, pozbywanie się odzienia wampirzycy szło mu całkiem sprawnie.
-Myślę, że się wprawisz i specjalnie dla tego celu nie bedziesz musiał zostawać marynarzem - uśmiechnęła się - masz szansę trochę potrenować
-Tylko trochę? Żeby coś dobrze opanować, trzeba trenować długo - Lisek czuła jak jej gorset się poluźniał. Niezawodny znak, że kolejne wiązania ustępowały pod męskimi palcami.
- Nie mam nic przeciwko, abyśmy... - poprawiła - abyś potrenował dłużej.
-Obawiam się jednak, że zabrakło węzłów - stwierdził Syriusz z udawanym smutkiem, odchylając materiał na boki. - Pozostaje mi jedynie masowanie.
- No wiesz, zawsze możesz zawiązać i odwiązać jeszcze raz, aczkolwiek wolałabym masowanie - przeciągnęła się leniwie czując ukojenie po krępującym gorsecie.
-Muszę przyznać, że ja też - zaśmiał się żołnierz, przesuwając dłonie w górę i w dół gładkich pleców. Niewiele jednak czasu minęło, nim jego ręce zaczęły się zapuszczać na boki, w okolice które trudno już by było określić plecami.
Kobieta zamknęła oczy, delektowała się dotykiem. Jej zmysły chłonęły każdy ruch, każdy pogłębiony oddech mężczyzny. Czuła wzburzającą się w nim krew, kiedy jego dłonie coraz bardziej zbliżały się w stronę kształtnych piersi. Ale Syriusz jednak się opanował, co niekoniecznie spodobało się Francesce. Tym razem skupił swoją uwagę na wysokości krzyża wampirzycy, ugniatając mięśnie tuż, tuż nad sukienką.
Kobieta jak na razie wykazywała się cierpliwością i choć szło to jej z nielada trudem, leżała grzecznie i prawie nieruchomo. Masaż mimo, że się jeszcze nie zaczął, już zdążył ją znudzić. Tak się jednak składało, że i cierpliwość mężczyzny zaczęła się wyczerpywać. W końcu jak długo można być grzecznym siedząc okrakiem na półnagiej kobiecie? W przypadku Syriusza kres cierpliwości objawił się tym, że jego dłonie zaczęły masować dwa fragmenty ciała wampirzycy, które były zbyt nisko aby można je było nazwać plecami.
- Może teraz masaż brzucha? - zapytała, ale nie czekała na odpowiedź tylko po prostu się odwróciła. Mężczyzna musiał zamienić masowane krągłości na inne. Sądząc po spojrzeniu i minie bardzo mu się to spodobało.
-Jesteś pewna, że masz na myśli brzuch? - zadając pytanie z pewnym trudem przeniósł wzrok z kształtnego biustu Liska na jej oczy.
- Tak - wzruszyła niewinnie ramionami - a wolałbyś wrócić do pleców? Jeśli tak to się odwrócę - już zaczęła się układać,aby wrócić do poprzedniej pozycji.
-Czy ja wiem. Po obu stronach widzę bardzo napięte partie, które z chęcią bym trochę rozluźnił - Syriusz drażnił się z tym swoim łotrowskim uśmieszkiem na ustach.
- Dobrze to rozluźniaj. Jestem taka spięta - kobieta pogładziła włosy i na złość położyła się na plecach.
-Na pewno uda nam się coś na to poradzić - zapewnił żołnierz i zgodnie z oczekiwaniami objął pełne półkule, z premedytacją wystawione na jego widok. Ściskał je i gładził, trzymał się jednak z dala od ich zwieńczeń, rozkoszując się jędrnością i rozmiarem.
Lisek nie pomagała. Leżała czekając na dalszy ruch swojego żołnierza. Skoro nie chciał, aby mu pomogła to trudno, widocznie był z tych, którzy woleli sami przejąć inicjatywę.
Na pewno podobało mu się, to czego doświadczał w tej chwili. Wampirzyca wyraźnie to czuła - to jak oddychał, jak się poruszał, jak mocno biło mu serce. Silne palce pieszczące z namaszczeniem jej piersi i pełen pożądania wzrok skupiony na jej twarzy: oczach, ustach. Nagle Syriusz ujął sutki i ścisnął je.
-Dziwne, miałaś się odprężać, a wyraźnie czuję jak gdzieniegdzie się napinasz.
- Widocznie słabo się starasz - zaśmiała się - jest pewne takie miejsce, po którym dotknięciu całkowicie się rozluźniam... - powiedziała tajemniczo.
-A masz jakieś wskazówki, gdzie mogę je znaleźć? - żołnierz sprawiał wrażenie bardzo zainteresowanego.
- Wiesz, nie za bardz... to już nie bedzie to samo jak ci powiem.
-To może może chociaż będziesz mi mówić, czy jestem bliżej, czy dalej? - droczenie się z Francescą wyraźnie podobało się mężczyźnie.
- No dobrze, ale to może być trudne.
-Nie, myślę że doskonale dasz sobie radę - mrugnął i zaczął przesuwać dłonie w górę, ku szyi Liska.
-Ciepło - powiedziała szybko.
Jedna z dłoni zatrzymała się na szyi, gładząc ją delikatnie, lecz druga powoli sunęła wyżej, ku twarzy.
- Ciepło - powtórzyła tym samym tonem. Palce zawędrowały na pełne usta.
-Hymm szybki jesteś... - kobieta musnęła wargami jego palce - ale dodam, że aby zadziałało trzeba zrobić to ustami - szepnęła.
-Dobrze, że podpowiedziałaś - powiedział nachylając się nad Francescą. -Mógłbym się nie domyślić - wyjaśnił, po czym pocałował ją: zachłannie, z żądzą.
Ta nie była mu dłużna i tym samym "pomagała" sobie w owej likwidacji namięcia. W pozycji leżącej nie było jej za wygodnie, szczególnie z takimi piersiami, dlatego podniosła się odrobinę.
Żołnierz szybko objął ją ramieniem i przycisnął do siebie. Jak na człowieka był całkiem silny, ale to podobno przychodziło z zawodem. Całowanie musiał chyba jednak trenować hobbystycznie. Wampirzyca mogła odwzajemnić zarówno pocałunki jak i dotyk. Jej palce powędrowały wzdłuż ramiom i szyi Syriusza.
-To nieuczciwe, że w tak gorący wieczór tylko ty jesteś w negliżu - zauważył żołnierz przerywając pocałunek.- Mi też przydałąby się ochłoda.
Od słów do czynów przeszedł dość szybko, ściągając koszulę przez głowę i ciskając ją w bok.


-Na co masz ochotę po tym masażu?
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 25-08-2011 o 19:43.
Zapatashura jest offline