Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2011, 11:30   #148
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Walka z wywerną zakończyła się pomyślnie. Kiti ocknęła się w formie żółwiej, w zgniecionej skorupie z tarczy. Zdobyto nowe osiągnięcie: człowiek to jest wilk-kula armatnia! Przynajmniej była w miarę w całości. Uleczyła się szybko i otrzepała. To jest najlepsze w byciu klerykiem, leczysz sam siebie! Lekarzu ulecz się sam! A inni tak mogą? Nie nie nie! Ni! Bo niby jak? Zabójco zabij się sam? Zaklinaczu przyzwij się sam? Magu wyczaruj się sam? Nekromanto wskrześ się? Pijaku upij się? No chyba że tak. Należało postawić pod znakiem zapytania profesję magini, bowiem szło jej świetnie w zawodach w stylu wysadź się sam. Prawda że była skuteczna, ale statystycznie albo trafiła albo się wysadziła w powietrze. To też skłaniało do refleksji czy bezpiecznie jest z nią podróżować. Wilczyca usiadła na ziemi i zaczęła wylizywać zrujnowane futro. Nigdy nie wiadomo, Wielki Samiec Alfa patrzy!
Nie wszystkim udało się przeżyć. Przeszła się po polu bitwy, znajdując kilka trupów.
„Bieli czuwaj nad ich duszami i ochroń ich dusze na ile zdołasz!”
Kiti w ciszy spojrzała w niebo i zawyła przeciągle.


Zespół pozbierał się i ruszył do miasta więc Kiti ruszyła za nimi, udając towarzysza Almartelura. Elf wykazał się na polu bitwy walecznością, mogła więc podążać za nim z podniesioną głową. Kichnęła naraz głośno.
- A PFU!!!! Co to!? A tak…. Orkowe skarpety…
Przypomniała sobie coś. Zawróciła podbiegła do trupa wywerny.
- Szkoda zostawiać taki kawał mięsa! Przydałaby się jej jakaś pamiątka. W końcu poza futrem to nie ma na czym oka zawiesić.
- Brrrrrr! – wróciły wspomnienia, wizji bestii w podziemiach i … wnętrza jej paszczy! – Fuj fuj fuj!
Kiti przetrwała połknięcie, no prawie, przez wielkiego jaszczura, przeżyła atak wywerny. Ile wilków może się pochwalić czymś takim! Okrążyła truchło wywerny dokładnie je oglądając. Z czego by tu zrobić trofeum? Głowa? Za duże! Na kapelusz się nie nada nawet dla szamana! Łuski? Jakieś takie mniej fajne niż smocze, lepiej nie nosić podróbek. Łapka? Królicza chyba wygodniejsza. Może tradycyjnie, kły i pazury? Kiti chwyciła w zęby rękojeść porzuconego ułamanego sztyletu, inną broń z pola bitwy zakoszono. Zaczęła dłubać ostrzem w paszczy trupa i przy pazurach, szarpiąc co jakiś zębami by oderwać trochę szponów i kłów. Kiedy już zdziałała ile mogła, pobiegła za resztą, taszcząc łup.
Nad miastem coś się unosiło.
- A niech mnie Jasne Światło kopnie!!! – szczęka Kiti opadła na ziemię, przez co musiała pozbierać na nowo swój łup. – A niech to Astaroth!!! Co to jest!?
Złowroga energia promieniowała od ogromnej istoty. Fioletowy kolor nieba dobitnie określał przynależność meduzy do wyznania. Sama meduza nie była jednak fioletowa, co było podejrzane! Podejrzane podejrzane podejrzane! Co więcej nie była nawet agresywna ani wroga… chyba! Ot, fruwała sobie nad miastem i macała je mackami. Zdarza się czasem wielkim meduzom… Tylko skąd i po co to tu przylazło!?
„ A gdzie jest Dirith!? Może to jego sprawka!?!? W końcu mroczna magia, drowy i mroczne kontakty z mrocznymi mackami tfu znaczy mocami!....” Podejrzane że meduza zjawiła się w mieście akurat wtedy kiedy drow samotnie szwenda się po mieście! Chyba nie bywała tu zbyt często bo strażnicy i ludzie drewnem zareagowali na nią jak na… wielką meduzę nad miastem. Kiti wątpiła aby to Magini była amatorką meduz. Prędzej papug, ale meduz? Chociaż prawdę mówiąc nie dziwiła się strażnikom ani ludziom którzy spalić ich drużynę na stosie. Każdy z nich był na tyle podejrzany że mógł przyzwać łatającą meduzę. Chodzące drzewo rekinem tygrysim w łapie znaczy konarze. Pólelf który wiecznie się do siebie śmieje i poprawia włosy. Magini która się wysadza w powietrze. Elf z wilkiem który leczy. Jeden Ursuson był w miarę normalny w tłumie.
Kiti przecisnęła się przez grupkę i pobiegła w głąb miasta. Najpierw musiała coś załatwić. Odnalazła warsztat alchemika, po zapachu mikstur i ziół. Z powodu najazdu meduzy nie było jednak nikogo. Ale drzwi były otwarte. Wśliznęła się do środka. Zaczęła majstrować przy stole…. Nie była w tym dobra, ale od czego jest się klerykiem!? Pomoc boska! Wsparcie sił wyższych! To śmieszne, żeby kleryk wysadził sam siebie w powietrze przy stole alchemicznym, to się nie zdarza!.. Prawda prawda prawda!?
Kiedy skończyła pobiegła ulicami tam, gdzie ostatnio widziała Diritha, by znaleźć trop. Starała się unikać meduzy i ignorować ją. Podobno demony są najspokojniejsze kiedy się je ignoruje podczas gdy prowokują! Podobno…
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline