Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2011, 13:41   #169
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Noc jak noc. Nic ciekawego się nie działo. Mówi się, że niektórzy potrafią spać z otwartymi oczami. Drużyna Thornheada może nie, ale mieli bardzo płytki sen. Gdy grozi niebezpieczeństwo to nic dziwnego. Być może ktoś nawet zauważył, albo wyczuł, że jeden z nich wymknął się tej nocy, ale zignorował to. Wszyscy byli zmęczeni, a najbardziej to chyba Yue po postawieniu tamtej bariery. Jednak łaska bóstw świeciła nad nim, co jednak nie wróżyło mu wesołej przyszłości.

Do przebudzenia przyczyniły się pierwsze promienie słońca. Pierwszy wstał Ao. Przeciągnął się i usiadł by nie wstawać od razu. Nieprzytomnie wpatrywał się w błękitne niebo. Po jakimś czasie zaczął się rozglądać. Kamienne ściany porosłe mchem, podziurawiony dach w którym gniazda uwiło kilka ptaków, ledwo trzymające się piętro, jednak utrzymujące ten stan od dziesiątek lat czyli to chyba tylko wyglądało jakby miała się zaraz zawalić. Schody które nie wyglądały lepiej. Chichi śpiąca skulona pod swym kocem, nawet przez sen ściskała swój flet. Młody Springwater rozwalony jak człowiek po dniu ciężkiej roboty, który ledwo co się położył i już zasnął. Generał który też już się dobudzał, a najdalej Urizjel. Wielkolud któremu upadły kapłan spalił włosy i chyba miał chłopak szczęście, że przyrodzenie ma całe. Ao zmrużył oczy. Coś było nie tak. Przetarł je by nabrać ostrości widzenia. Urizjel? Już mu odrosły te włosy? Nie.. wczoraj miał znacznie krótsze Od kiedy pokutnik ma pancerz? Gdzie jego no-dachi? Chwila... tarcza? Otworzył oczy jeszcze szerzej gdy dotarło do niego coś co do tej pory uważał za przywidzenie. Urizjel, jeśli to on, leżał na boku, a za nim leżał jakaś bezskrzydła kobieta obejmując jego pierś swoją drobną dłonią . Również spała.
“Co do diabła...”
Ao zaczął szturchać pierwszą osobę którą miał pod ręką. Padło na Generała. Dowódca szturchany za nogę, musiał się w końcu obudzić. Ao nie patrzył na niego wogóle gdy ten zadawał jakieś pytania, pokazywał tylko ręką w stronę wielkoluda.
- Czy ja mam majaki?
Thornhead leniwie spojrzał w kierunku wskazanym przez wojownika, przecierając przy tym zaspane oczy.
- Jeżeli to twój majak, ja również go chyba mam. - przyznał zdumiony mężczyzna.- Co u licha tu się stało?
Ao wstał, i najciszej jak się dało obszedł wielkoluda i dziewczynę. Przyglądał sie, wyszukiwał najdrobniejszego szczegłółu, który mógłby podważyć to małe szaleństwo. Niestety, choć szegółów było dużo, żaden taki się nie znalazł. Dostrzegł jedynie, że to bardzo ładna dziewczyna o niemal perfekcyjnej sylwetce i pięknych kasztanowych włosach, a ubrana była w lekko prześwitującą nocną koszulę. Powoli składał obraz w głowie. Była tylko jedna metoda na to szaleństwo. Podszedł do pokutnika i zaczął nim potrząsać, delikatnie, by nie obudzić dziewczyny. Ktoś tu musiał złożyć solidne wyjaśnienia.
-Jeszcze pięć minut- wymamrotał chłopak.
Generał, który cicho podszedł do Ao, szturchnął go w bok.
- Głos należy do niego. - stwierdził zaintrygowany.
Nagle słychać było jakby...głos Yuego. Jednak ciekawostką było to, że chłopak miał zamknięte oczy...zaczął się przekładać z boku na bok, aż w końcu zaczął chrapać na zmiane. Miotało nim jak szatan po podłodze.
*W jego śnie*

- Yueee! - w jego głowie rozchodził się krzyk. Spojrzał oczami na kraine, która malowała się przed nim. Była to polana. Było też wzniesienie pełne kwiatów. Na samej górze była jakaś dziewczyna. W letniej halce, która falowała na wietrze.
- Yueee chodź, mam dla Ciebie lekarstwo! - krzyczała.
Sam chłopak spojrzał na siebie. Dopiero poczuł. Nie miał...nosa! Macał puste miejsce palcami, w którym powinien znajdować się jego nos. Wiedział, że wygląda jak oszpecony. Jednak nie mógł biec. Coś go trzymało. Dziewczyna wydawała się krzyczeć coraz ciszej. Musiał się śpieszyć. Został powalony na ziemie. Coś go trzymało, jednak ten brnął pod górę czołgając się. To było jego największe zadanie. Odzyskać nos. Niedość, że jego lekarstwo było u pięknej kobiety, to jeszcze ratowało jego wygląd. Nagle przyśpieszył. Zdąży. Już blisko. Wczołgał się...spojrzał na kobietę. Leżała na trawie.
- Przyłóż swój nos tutaj...- powiedziała cicho wskazując swój dekolt. Yue na początku zdziwił się, jednak długo nie czekał. A nóż coś się wydaży i kobieta zniknie? Przyłożył nos. Piersi kobiety były sporawe, ciepłe. Wtopił swoją twarz między nie, zapominając o nosie, zapominając o wszystkich.
- Trzymaj mnie jeszcze w ten sposób, nie moge skoncentrować many. - powiedziała dziewczyna, która złapała go za ręce i przyłożyła na piersi.


Nagle Yue zaczął się czołgać. Widać było, że ma koszmar. Mogł wydawać mały hałas, jednak oglądając to z boku z pewnością wyglądało to komicznie. Czołgał się jak opętany zmierzając w kierunku pewnej osoby. Nagle chłopak zaczął macać twarz i zaczął płakać. Po chwili jednak skończył i czołgał się dalej. W końcu przemierzył pół pomieszczenia tym sposobem, aż na końcu wtulił swoją twarz...w dekolt Chi.
Gdy Yue poczuł, jak ciało dziewczyny sztywnieje a mięśnie się napięły, oprzytomniał i uniósł twarz, aby spojrzeć w błyszczące wściekłością punkciki w błękitnych oczach towarzyszki. Reakcja była natychmiastowa i niezwykle nieprzyjemna. Dziewczyna, która odkryła nagle niespodziewanie duże pokłady siły, odepchnęła od siebie Springwatera, po czym poderwała się i wymierzyła Yuemu siarczysty policzek.

Falcon Punch - YouTube

Nie było to zwykłe uderzenie... ciało dziewczyny spowiła w momencie uderzenia, pulsująca, niebieska poświata, a w jej dłoni zmagazynowała się olbrzymia siła. Yue odleciał kilka metrów do tyłu, jakgyby cios miał siłę rakiety i wylądował boleśnie na swym zadku. Nim się spostrzegł, Chichiro już przy nim stała, trzymając w ręce mały sztylet, który błysnął, gdy ta się zamachnęła, uśmiechając się przy tym obłąkańczo. Springwater miał jednak szczęście, gdyż generał zainterweniował natychmiast, unieruchomiając ręce dziewczyny. Teraz Chi targała się jak opętana, obrzucając przy tym Yuego wyjątkowo paskudną wiązanką przekleństw. Gdy ochłonęła, oddychała szybko i nierównomiernie.
- Yue... ty... plugawy... pomiocie! - znów zaczęła się szarpać, próbując wyrwać się z objęć generała i uśmiercić biednego Nieskończonego.
-Ale co się dzieje?- zapytał Urizjel nieporadnie przecierając oczy palcami. Spróbował usiąść ale poczuł opór. Zainteresowany spojrzał w dół. Z nieprzytomnym spojrzenie chwycił dwoma palcami kobiecy nadgarstek i wzniósł go lekko by się mu przyjżeć. Po chwili otworzył szerzej oczy i odskoczył jakby mu kto przypiekł zadek rozżarzonym węglem. Zatrzymał się dopiero na nogach Ao, który przypadkiem stał na drodze
-Kto...to to jest?! Co ona tu robi?!- zapytał przerażony celując drżącą ręką w dziewczynę która właśnie się przeciągała prezentując swe ponętne ciało.

Nim Yue się zorientował co się dzieje, jakaś kobieta wymachiwała mu sztyletem przed twarzą, cudem powstrzymaną przez Generała. Dopiero po chwili docierało do niego co się dzieje. Nagle zrozumiał. Złapał się za nos.
- Ha! Mam nos. Uff....Te lekarstwo z młodych kobiecych piersi to jednak dobry patent był... - odsapnął.
- Czemu machasz sztyletem. Coś się stało? - nagle spojrzał w strone krzyczącego Urizjela. Jego oczy powiększyły się. Wskazał palcem w stronę kobiety.
- K..kto to!? Coś mnie ominęło? Chi chce ją zabić?! - dopytywał się mag.
Ao patrzył na te wszystkie sceny jak wryty. wreszcie wypalił.
-Wy...jesteście...wszyscy bez wyjątku...popaprani.- Stał jak słup soli. I tylko ruszający się Urizjel wytrącił go z zamyślenia.
-Wiesz, mieliśmy nadzieje że ty nam powiesz. Tak samo czemu do cholery wyglądasz inaczej?
Dziewczyna całej sytuacji przyglądała się z niekrytym rozbawieniem. Urizjel natomiast zadarł głowę do góry by spojrzeć na Ao
-Jak inaczej?
Ao nie wytrzymał. Złapał go za włosy i wskazał pancerz. Noga kopnął tarczę.
-Co to jest? Co to ma być do cholery? Jeszcze wczoraj tego nie było. Ani jej. CO JEST GRANE?-
Ao puscił wielkoluda. Kręcił się przez chwile machając rękoma.
- Nie w sumie niewazne. To nie jest nic ważnego. Powiedz tylko że nie narobiłeś nam kłopotów. No, bądż miłym kolegą, i powiedz, ŻE NIE WPAKOWAŁEŚ NAS W ŻADNE GÓWNO!
-Nie, nie wpakowałem się w nic. Ekwipunek to długa historia. Chwila- sam złapał się za włosy i przejechał dłonią aż po same koniuszki- One wczoraj były krótsze, co?
Ao złapał się za twarz. Niewielkie wyładowanie przeszło po całym ciele. Powoli odciągnął rękę. Minę miał już całkiem spokojną i poważną. Spojrzał na dziewczynę.
-To może tak. Przedstaw się, kim jesteś i co tu robisz? Przynajmniej tyle informacji powinniśmy uzyskać.
-No właśnie!- przytaknął Urizjel i stanął obok Ao- Kim jesteś i czemu leżałaś...- zawiesił się
-Dobra dobra chłopcy. Nie ma co się tak podniecać, a może jest- dodała podziwiając szerokie piersi dwóch mężczyzn, uśmiechnęła się uroczo- A może zagramy w taką miła grę i jak wygracie to wtedy wam powiem, co?- zapytała zalotnym tonem
Ao lekko uśmiechnął się pod nosem. Podszedł do dziewczyny i usiadł po turecku. Podprał głowę i wpatrywał się w nią chwilkę. Myślał. Czego ona mu nie ułatwiała wytrwale patrząc w oczy
-No dobrze. Gre powiadasz. Spróbujmy. Ale, porsze, nie próbuj żadnych brudnych sztuczek. Naprawde jesteśmy nie w sosie na to.
 
Arvelus jest teraz online