Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2011, 13:50   #504
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Ot kolejny “piękny” dzień pełen Tymora wie czego.
Kaevin rozpoczął poranek tradycyjnymi ćwiczeniami. Wszak jeśli mają walczyć z bandą orków to musi być w formie. Właściwie to tropiciel zawsze powinien być w formie. Tak na wszelki wypadek.

Jednak tego konkretnego dnia wyjątkowo nic mu się nie chciało. Wykonał więc jedynie połowę swojego standardowego treningu.
Do wzroku Świstuna powinien był się już przyzwyczaić, biorąc pod uwagę fakt że już od sześciu dni są w tym samym obozie. Jednego w jego spojrzeniu było coś do czego przywyknąć się zwyczajnie nie da... Westchnął jedynie i przeszedł się po obozie.


Żołnierze kiwali w jego stronę głowami, witali się... tylko jeden był na tropiciela nadal zły. Ten, co to Kaevin go ostatnio w karty orżnął. Na samo wspomnienie gry tropiciel uśmiechnął się w duchu i prawie się zaśmiał. Uśmiech na twarzy przywoływał mu też żart, jaki wyciął innemu z nich kilka dni temu, jak rzucił na rynsztunek jednego z żołdaków zaklęcie alarmu. Cóż to było za zamieszanie w obozie... tropiciel stanął wtedy przed ciężkim zadaniem zachowania powagi, żeby nie wydało się że to on.

Elfów jak zwykle nie było. Kaevin nie do końca rozumiał czemu Reawindowi tak zależało na długouchych. On też umiał tropić. W pewnym stopniu... A już na pewno lepiej szył z łuku! Na pewno...
Poszedł oporządzić swoją klacz, Płotkę. Nikomu nigdy nie pozwalał jej dotykać, chyba że jakimś chętnym dziewkom, którym taki zadbany wierzchowiec imponował. Płotce to nie przeszkadzało, a Kaevin miał z tego zysk. To czemu nie?

Kiedy skończył się nią zajmować, ziewnął po raz kolejny i spojrzał w kierunku namiotu dowództwa. Znowu się naradzali, Reawind z Carldem... a ludzi w obozie szlag już przecież trafia przez tą bezczynność! Znaczy Kaevina szlag trafiał i tropiciel zakładał, że reszta podziela jego zdanie.
Dobrali się dowództwem... cała trójka, jeden lepszy od drugiego. Można by taki dowcip nawet ułożyć - “Paladyn, kapłan Oghmy i elf wchodzą do baru...”. Tropiciel zastanawiał się co się prędzej stanie - skoczą sobie do gardeł, czy dopadną wreszcie tych orków. I po której stronie on sam by się opowiedział, gdyby doszło do tego pierwszego.
A przed namiotem stała, jak zawsze, Celine do której Kaevin i cała reszta obozu zarywali jak głupi. Ale co się dziwić, skoro to jedyna kobieta w okolicy. I niebrzydka na dodatek.

- Znowu o czymś debatują? - podszedł do Celine z bukłakiem wina. - Doszli już chociaż do jakichś wniosków?
-Zapewne nie.- stwierdziła chłodno strażniczka namiotu.
- Jak zwykle... posiedzimy tu jeszcze kilka dni do orkowie sami do nas przyjdą. Napijesz się? - wyciągnął w jej stronę bukłak.
-Mogę.-odpowiedziała wzruszając ramionami i łykając nieco wina.
- I dzień od razu staje się nieco przyjemniejszy. - mruknął tropiciel i po chwili również się napił. - Tak sobie myślę... Sobie myślę, że nic o tobie nie wiem, droga Celine. Nie masz aby ochoty opowiedzieć nieco o sobie? Na przykład jak to się stało, że jesteś ochroniarzem naszego czcigodnego kapłana? - powiedziawszy to, podał jej raz jeszcze bukłak.
-Nie mam ochoty.- krótko i dosadnie odparła nie odmawiając jednak bukłaka. Opowieści o tym, jaka z niej zimna osóbka, krążyły po obozie. Oraz o tym, że nie sposób było ją upić.
Ale Kaevin nie miał jeszcze okazji, przekonać się, jak to jest w praktyce.

- Ale lubisz krótkie i dosadne odpowiedzi. - stwierdził tropiciel, starają się nie zrażać oschłością kobiety. - Więc może ja ci będę zadawał pytania, a ty będziesz odpowiadała krótko "tak" lub "nie". Co ty na to?
-Albo walnę cię w nos, jak za głęboko go wściubisz.-odparła kobieta ze złośliwym uśmieszkiem.
- Nie ty pierwsza i raczej nie ostatnia. Choć w przeszłości ludzie raczej żałowali takiego kroku w moją stronę to mogę obiecać, że będę miał wzgląd na twoją delikatną, kobiecą naturę i ci nie oddam. - odwzajemnił złośliwy uśmieszek udając, że nie ani trochę nie dostrzegł aluzji "dania jej spokoju" w tej wypowiedzi.
-Jaki szarmancki.-odparła z lekką drwiną łykając kolejne łyki z bukłaka.

- Taak... - odchrząknął. Wydawało mu się, albo Celine w miarę rozmowy z tropicielem pije coraz więcej wina. Dobrze że w zanadrzu miał jeszcze jeden pełen bukłak. Źle, jeśli i on nie zdoła złamać dziewczyny. Cóż... będzie musiał wtedy znaleźć sobie inne zajęcie.
- W takim razie, lubisz swoją pracę? - zaczął przepytywanie.
-Lubię.-odparła kobieta opróżniając bukłak bez śladów... upojenia alkoholem. Miała spust, którego krasnoludy mogły zazdrościć.
Tropiciel bez chwili namysłu odkorkował drugi bukłak i podał jej, wziąwszy pierw samemu łyka.
- A to miejsce, ten las, podoba ci się tu? - zadał kolejne pytanie.
-Może być.- drugim bukłakiem już się nie zainteresowała.

- A nie chciałabyś czasami pójść i pozwiedzać okolice? Pochodzić po lesie? Może sami natkniemy się na jakichś orków? - uśmiechnął się wyzywająco.
-Nie.- krótko prosto i beznamiętnie. Jakoś urok Kaevina do niej nie przemawiał.
Tropiciel westchnął ciężko.
- No to nie. Trzymaj się. - rzucił na odchodnym i sam poszedł w kierunku lasu. W międzyczasie jednak zmienił zdanie i poszedł do Płotki. Postanowił dać klaczy zaznać nieco ruchu - odwiązał ją, osiodłał i dosiadł, a następnie zabrał na przejażdżkę po okolicy, czekając co im los przyniesie. A nuż wreszcie trójca dowódców dojdzie do jakiegoś rozsądnego wniosku?
 
Gettor jest offline