Wątek: Grzesznicy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2011, 14:20   #14
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Czy było to raz?

Ciężko powiedzieć.

Stał na skraju lasu. Lubił spacery, nie lubił miasta. Wyszedł zatem do lasu. Chodził kilka godzin. Obserwował mrówki, dzięcioły, szukał grzybów, chociaż na te ostatnie było za wcześnie. Rozmyślał. Często wychodził na skraj lasu, gdzie w dole majaczyło jezioro a na horyzoncie straszyły blokowiska olsztyńskiego osiedla. W zachodzącym słońcu piękny widok. Często przychodził sam. Odseparowywał się wtedy od codzienności. I układał sobie myśli w głowie. Zastanawiał się. Zastanawiał się co powiedzieć żonie a czego nie mówić.

Praca jaką wykonywał wiązała się często z bardzo nieprzyjemnymi widokami. Widokami będącymi następstwem jeszcze bardziej nieprzyjemnego czynu. Marta była kobietą wrażliwą. Nie chciał by bała się wychodzić z domu, czy jeździć sama samochodem nocą , jak robi to żona Krystiana. Chłopak opowiedział raz żonie o wypadku samochodowym, a ta od tej pory, choć minęło już z trzy lata, nie wsiadła ani razu do samochodu za kółko. Prowadzić może tylko Krystian. Paranoja. Dlatego też, Krzysiek, dozował informację swojej ukochanej. Przemkowi nie mówił praktycznie nic. Młody jest i jeszcze nie potrzebuje takich wrażeń. Zatem gdy miał ciężki dzień, wybierał się na spacer. Krótszy, dłuższy. Rozmyślał.

Tego majowego wieczoru, też rozmyślał. Szedł drużką wzdłuż skraju lasu i patykiem znaczył ślad za sobą. Może gdyby nie wyuczony dryg nie zwrócił by na to żadnej uwagi, ale usłyszał trzask gałązki. Odwrócił się szybko, lekko się kuląc. Nic nie zauważył. W lesie robiło się już coraz ciemniej, jednak nie na tyle ciemno, żeby można było coś przegapić. Las jest pełen odgłosów, powiedział sobie i ruszył w dalszą drogę. Przeszedł zakręt i kładeczke. Gdy miał już skręcać w prawo na rozwidleniu i wracać odwrócił się nie wiedząc czemu. Przeczucie może. Na kładce stał starzec i wskazywał go palcem. Stary mężczyzna rasy afroamerykańskiej. Szeroki nos, siwa broda. Zdezorientowany Krzysiek obrócił się by sprawdzić kogóż to wskazuje starzec, a gdy wrócił wzrokiem starca już nie było.

Tego wieczoru pojawił się Kamil. Stał jak żywy w pokoju sypialnym i ze smutnym wzrokiem i tak samo smutnym głosem, orzekł przeprosiny. Wyrzucił to z siebie i po prostu zniknął. Istne szaleństwo. Tego wieczoru Krzysiek nie zmrużył oczu. Nie pierwszy i nie ostatni raz.

***

Gdy skończył opowiadać, nabrał niezmiernej ochoty się napić. Zamówił regionalne piwo (nie koniecznie z regionu Krakowa).
- I co wy na to? - zapytał się, gdy pani przyniosła już napój.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline