Vincenzo :
Florentyńczyk uważnie słuchał słów mężczyzny kiwając tylko ze zrozumieniem głową. Gdy ten na chwilę przerwał swój wywód. Vincenzo spytał : - Zatem najpierw opowiedz przyjacielu cóż to złego zrobił Leonardo i czym zawinił wobec Boga ? Potem zaś wyjaśnij proszę, czy twa choroba jest zaraźliwa i jak się jej nabawiłeś.
Dyplomata ryzykował. Sporo ryzykował. Stał wszak zaledwie kilka kroków od Benedykta. Ochrona w postaci przytykanej do ust chusteczki była nikła, by nie powiedzieć, że żadna. Tym niemniej Vincenzo nie cofnął się, tylko uważnie słuchał. Miał wrażenie, że nie zobaczy już więcej Rossiere’a, a jego opowieść wyraźnie go zaintrygowała. Czyżby trafił na ślad, interesujących go z pewnych powodów, biologicznych eksperymentów Leonarda ?
Kątem oka Medyceusz zauważył, że w ich kierunku podążają Lorenzo i ta głupiutka francuzeczka sprzed katedry.
„Do diaska jeszcze ich tu brakuje”. Zaklął w duchu. |