W końcu udało mu się uciec. Pozbyć tego wstrętnego doświadczenia. Widział swoimi oczami z pewnością.
Jeszcze przez chwilę jak oszalały sprawdzał czy ręce na pewno są rękami, twarz ma normalny kształt i czy na pewno jest człowiekiem. -Udało się?- Powiedział wstając i rozglądając się Linus żył, bestia nie sukces. Kto wie może mimo wszystko zaklęcie się udało z efektem ubocznym.- Było warto.- Wymamrotał, powoli nie do końca wiedząc jak ruszać nogami a nie mackami ruszył do wozu i martwego stwora. Pamiętał, pamiętał co to coś pamiętało, później spróbuje sobie to przypomnieć. Teraz było trzeba coś wymyślić działać nie wspominać i to trzymało go na nogach, choć wolałby położyć się i próbować zapomnieć. -Nie możemy jej tak wziąć. Mamy wytropić ludzi za to odpowiedzialnych. Ostatnia nam do tego potrzebna rzecz to ścierwo ich ukochanego zwierzątka. Skryją się i nic nie wytropimy. Trzeba ścierwo ukryć. Najlepiej w okolicy miasta i ściągnąć burmistrza. Musimy jak najbardziej być ciężcy do zidentyfikowania. Najlepiej mówić innym, że bestia żyje. Także, bestii może być więcej. Rany ojca, jak wy się nazywacie?-Wskazał na Petera i Joahima. -Rany na ciele waszego ojca wydają się inne od tych jakie zadawała bestia. To Klara mogłaby sprawdzić, gdy do nas wróci z miejsca gdzie i ja byłem na skraju szaleństwa. |