Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2011, 18:55   #9
Sahara Storm
 
Sahara Storm's Avatar
 
Reputacja: 1 Sahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znany
Sahara Sail, znana również jako Córa Oceanu, siedziała za pięknie zdobionym biurkiem w swej kajucie. Oparłszy nogi o blat sekretarzyka, wsłuchiwała się leniwie w miarowe tykanie zegara. Czyli, krótko mówiąc, jak zwykle ,,ciężko pracowała”.
Jej kajuta stanowiła przedziwne zbiorowisko różnych przedmiotów. Pod jedną ścianą stały manekiny w wytwornych sukniach z różnych epok, na biurku stały misternie ozdobione wazy, na ścianach wisiały mapy wszystkich zakątków świata, a podłoga z dębowych desek usłana była rzeźbami, klejnotami i innymi tego typu rzeczami. Z sufitu zwisały sznury pereł, ciężka wyszywana złotem tkanina przesłaniała tę część pomieszczenia, gdzie Sahara sypiała. A sypiała na wielkim łożu z baldachimem, na którym leżał multum poduszek. Choć kajuta była przeogromna, panował w niej straszny ścisk, spowodowany zgromadzeniem tak wielu bibelotów. W jednym z rogów kabiny stał nakręcany zegar, a na samym środku pomieszczenia, na honorowym miejscu, leżało kilka puchowych poduszek, z których bez przerwy ulatywało pierze. Było to legowisko zwierzaka Sahary – Sanshy, fenka zwanego w niektórych częściach świata lisem pustyni. To pomarszczone stworzenie było jedyną istotą, na której pani kapitan naprawdę zależało.
Niespodziewanie coś zakłóciło monotonną czynność Sahary – mianowicie zegar przestał tykać. Rozzłoszczona, wstała i wyszła z kajuty. Tuż przy drzwiach dostrzegła jakiegoś pirata, więc zaczepiła go szybko:
- Ej, ty! Chodź tutaj!
- Tak jest, pani kapitan! – krzyknął ochoczo pirat. Sahara zatrzasnęła za nim drzwi do kabiny.
- Nakręć zegar. Przeszkadza mi w PRACY – warknęła, po czym znów zasiadła za biurkiem, obserwując zmagania korsarza.
- Już, pani kapitan – oznajmił. – Może zrobić coś jeszcze?
- Przyprowadź tu mojego zastępcę – rzekła Sahara po namyśle.
- Ale pani kapitan nie ma zastępcy.
- Co za brednie! Na pewno mam, nie dalej jak tydzień temu z nim rozmawiałam!
- Tak, pani kapitan. Kazała pani wtedy wyrzucić go za burtę.
- Naprawdę? Ja? – zdziwiła się piratka. Nie przypominała sobie tego wydarzenia.
Pani kapitan uznała, że nie nadaje się do walki. To był Kulawy Harry, który… był kulawy.
- Jak się nazywasz?
- Jestem Chester, pani kapitan. Chudy Chester.
- Potrafisz walczyć i nawigować?
- Jestem piratem, pani kapitan. Walka i morze o każdej porze. – To mówiąc, korsarz uśmiechnął się szeroko.
- Świetnie, zostajesz moim nowym pierwszym oficerem. – Pirat otworzył usta ze zdziwienia. – Poinformuj wszystkich, że za kilka godzin robimy mały wypadzik.
- Wypadzik? A co jest celem?
- Niewielki transportowiec. Dużo tam nie znajdziemy, ale… Brudny Fepest też ma go na celu. – Wszyscy wiedzieli, że Sahara nie przepuści okazji, żeby utrzeć nosa swemu największemu wrogowi, Brudnemu Fepestowi. – Plan jest taki: przejmiemy szybko statek, a kiedy przypłynie Fepest zejdziemy pod pokład. Kiedy zobaczy pusty pokład, otoczymy jego ludzi… Na jego miejscu wyruszyłabym do walki z zaledwie czterdziestoma członkami załogi, cel nie jest zbyt dobrze broniony. My weźmiemy sześćdziesięciu naszych, wystarczająco, żeby ich otoczyć. Ty zostań z resztą, macie odpłynąć, żeby Fepest nie zobaczył naszego statku…
- Ale… Naprawdę nie mogę zostać? Chcę walczyć! – zaparł się pierwszy oficer.
- To ja tu rządzę… Chyba, że masz jakieś obiekcje, w takim razie słucham… - Jednak Chester milczał. Sahara, zadowolona, ciągnęła dalej: - Jeśli wszystko pójdzie dobrze, podpłyniemy na transportowcu do Złego Oka… Gdybym nie wróciła w ciągu czterech godzin, wypłyń po mnie. I oczywiście przygotuj ludzi do walki. . – Pirata przeraziła myśl o takiej ilości roboty do wykonania. - Tu masz kurs transportowca. – Pokazała mu mapę ze zaznaczonym szlakiem. Fepest przypłynie z południa, więc w razie czego to na południe popłyń z resztą ludzi. Jeśli Fepestowi uda się mnie pojmać… - Zastanowiła się chwilę. – Nie, nie uda się. Więc po prostu czekaj. – I wypchnęła go z kajuty.
Mając mętlik w głowie, świeżo upieczony zastępca kapitana ruszył na główny pokład. Tymczasem Sahara, zadowolona z siebie, podrapała Sanshę za uchem.
 
__________________
,,Tak, jestem wariatką
I nie proście o autograf
Bo jestem niepoczytalna" ~ ,,ERROR"
Sahara Storm jest offline