Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2011, 19:34   #10
Urunmu
 
Urunmu's Avatar
 
Reputacja: 1 Urunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodze
Kapitan wyszedł na pokład. Rozejrzał się i ujrzał zamęt... Nikt nie wiedział co robić. Czas coś powiedzieć... - uznał Urunmu.
- Ej wy! Wielcy piraci Kuolemy. Kto jest waszym kapitanem?
Z tłumu odezwały się głosy:
-Kapitan Urunmu!
Ale także:
-Kapitan Louis.
Tego było już za wiele. Kapitan wrzasnął:
- Nie! Ja jestem waszym kapitanem. Ci, którzy sądzą, że się nie nadaję, niech wyciągną broń i mnie zabiją. Ale uważam, że w mojej obronie stanie większość.
Nikt się nie poruszył. Wszyscy ucichli. Nagle usłyszał okrzyk. Cholera, to za mną. Poczuł nieznośny ból. Jego ramię krwawiło. Wiedział, że zaraz nastąpi kolejny cios, co będzie dla niego równoznaczne ze śmiercią. Ale o dziwo, nie nastąpiła ona. Odwrócił się powoli i zobaczył martwego pirata. Był to Kin Aleni. Zawsze patrzał na niego krzywym wzrokiem.
- Nie zabiję pirata, atakując w plecy. Wyciągnij rapier, bo bezbronnego atakować także nie będę.
Pirat miał obstawę. Sześciu piratów gotowych było do walki. Kolejni naiwni piraci... Czas na ich śmierć.
- Do broni piraci! Zdrada, zdrada! - krzyknął wyciągając rapier. Niestety... Nie mam za dużo sił...
Zauważył jego Louis. On będzie w stanie mnie uratować.
Kin Aleni zauważył, że załoga Kuolemy szykuje się do ataku i rzucił się na kapitana. Ten zrobił niezdarny blok i choć krwawił wstał. Później było po walce. Wszystko rozwiązało się w zadziwiającym tempie. Kapitan zauważył tylko, że przeciwnicy zostali pokonani, przez jego załogę i zemdlał...
 
Urunmu jest offline