Bolesna rana spowodowała , że Dirk mógł się tylko bezsilnie patrzeć na walkę towarzyszy z bestią. Potwór tracił kolejne macki , a z kikutów miast krwi zaczęła lecieć żrąca zielona maź. W pewnym momencie z wielkiej paszczy wyleciało coś obrzydliwego i obaliło niezorientowaną Klarę.Po bliższych oględzinach Dirk odgadł że to resztki Magnura.W duchu cieszył się że miał trochę więcej szczęścia niż on.
Nie było mu w głowie świętować ,to raczej nie było to z czym mieli się zmierzyć , choć wolał nie dzielić się obawami z współtowarzyszami. Burmistrz chyba też nie widział jej na oczy , wiec skąd ma wiedzieć że to nie ta bestia co trzeba? -Że niby co , mamy ciągnąć to gigantyczne gówno na rozwalonym wozie? Wybaczcie ale ja się nie czuje na siłach.- Wyraźnie ukazał swój stosunek do tego pomysłu. -Niech ci bardziej ranni zostaną na miejscu , Klara nas opatrzy. Potem pochowam Magnura , a chłopcy swego ojca. Niech ktoś pójdzie do burmistrza , tak mu zależało , więc z chęcią się pofatyguje z wozem po bestię. -Stwierdził , a potem zdjął górną część garderoby , po to by opatrzono mu ranę. Potem weźmie jeden ze szpadli i spróbuje kopać grób , ziemia jest mokra , więc nie będzie to trudne. |