Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2011, 14:51   #121
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Podróż była... po prostu była. Amy mogłaby rzec, że monotonna, lecz tak na prawdę to co robili dla Goldkeepera (i siebie nawzajem) nie różniło się wiele od tego, co wykonywali w domu. Tam też trzeba było nanieść drew na opał, zając się zwierzętami, pomóc w kuchni, wyprać bieliznę (z wieszaniem tej ostatniej Amy zawsze miała problem; no bo jak to tak, bezwstydnie na widoku?!), złożyć posłanie, rozłożyć posłanie... Tyle że teraz robili to głównie dla siebie i poniekąd w swoim tempie, więc zasadniczo lepiej na tym wyszli. Pomijając śpiewy i marudzenia krasnoluda; ale nie można mieć przecież wszystkiego. Brak przygód wcale jej nie martwił, zwłaszcza że "przygoda" kojarzyła jej się obecnie wyłącznie z zagrożeniem życia, a w najlepszym razie zdrowia i swobody. Spokojnie dbała o swoje obowiązki (pilnując, żeby chłopcy nie zrzucali na nią swojej części), ciesząc się, że ma dużo czasu na rozmyślania. Żałowała jedynie, że nie ma ani jednej książki, którą mogłaby poczytać i z zazdrością spoglądała czasem na Trzmiela, który zapamiętale zapełniał pergamin drobnym maczkiem pisma. Nie żeby coś rozumiała, ale zawsze była to jakaś intelektualna rozrywka. Z nudów tak często przeglądała pamiętnik, starając się wyciągnąć z niego jakieś użyteczne informacje, że w końcu nauczyła się go na pamięć. Sporo czasu spędzała też na medytacjach i powtarzaniu wyuczonych modlitw, ale ileż można się modlić mając niespełna 16 lat?! Za to dużo z Trzmielem rozmawiali (pomijając skargi na wścibskiego świetlika) o bogach, Habbakuku i Paladine. Tylko jemu mogła się zwierzyć ze swoich rozmyślań czy wątpliwości. W tym wszystkim żałowała tylko, że coraz bardziej oddalała się od Rava. Towarzysz dziecięcych zabaw i wybryków kompletnie się zmienił, jakby wraz ze zbroją i mieczem przejął cały inwentarz cech dorosłego człowieka: powagę, obojętność i tumiwisizm na wszystko prócz niezbędnych obowiązków i celu. Okropność! Jakby Cień zabrał całą dziecięcość Raverego. Zresztą nie były to cechy złe - po prostu... inne. Bardziej pasujące do hamowania nieodpowiedzialnych wybryków Aglahada i krytykowania "dziecinnych" zachowań, niż do przekomarzania się z nią, Amy i cichych rozmów w świetle księżyca. Ech...

Niemniej jednak "dorosłość" Rava bardzo przydała się, gdy z oddali dobiegły wołania o pomoc. Choć bardziej zdumiało Amy zachowanie Aglahada, który dobrowolnie zgłosił się na zwiadowcę, zamiast dać nogę gdzie pieprz rośnie. Nie do wiary! Szeptem posłała za nim i Amilem błogosławieństwo Habbakuka, lecz czuła przy tym jak drżą jej ręce. Z trudem poradzili sobie (tak jakby) w starciu z Tymi Trzema. Jak poradzą sobie z prawdziwymi bandytami? No jak?!
 
Sayane jest offline