- Kurna niedobrze-stary krasnolud drapał się po brodzie słuchając relacji braci.
Informacje o owych "czarnych" skwitował kilkoma groźnymi sapnięciami, przeplatanymi przekleństwami w khazalidzie. Poczekał aż skończą i powiedział. - Nie spodziewałem się, że aż taka bieda. Skoro jesteśmy zdani sami na siebie to przytachamy potwora robiąc za konie. Nie myślcie, że będziecie ciągnąć sami! Pomogę i jestem pewny, że lżej ranni również. Wy idźcie po ciało ojca a ja naprawię wam wóz skoro go popsułem.
Podszedł do porzuconego wcześniej dyszla i wyciągnął go z błota. Oczyścił go ręką i uważnie mu się przyjrzał, czy nie uszkodzony. Wszystko było z nim jednak w porządku, więc pokiwał z zadowoleniem głową i ruszył w dół skarpy do wozu. - Dyszel musi wrócić na miejsce. Bez tego nie da się kierować- powiedział nie dbając czy jest słuchany.
Na szczęście pamiętał gdzie leży wybity sworzeń bo znaleźć go nie było łatwo i przy pomocy kamienia wbił go z powrotem mocując dyszel. - Truchło może się wrzuci przy pomocy dwóch żerdzi? Co myślita? Jeśli się zgramy to nie powinniśmy się bardzo utytłać. Dwie żerdzie wzdłuż wozu i w górę. Najpierw jednak trzeba wytachać go na drogę. |