Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2011, 01:11   #13
Zekhinta
 
Zekhinta's Avatar
 
Reputacja: 1 Zekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie coś
W głowie Deirdre kołatały się różnorakie myśli. W pierwszej kolejności, ciągle nie mogła pozbyć się obrazów ze snu, który ją dziś nawiedził. Bezwiednie pogłaskała dłonią duży brzuch. Martwiła się nie tylko o swoje nienarodzone jeszcze dziecko. Jej pierwszy syn też był dla niej ogromnie ważny. I chociaż to był tylko sen, kobieta czuła dziwne zaniepokojenie.
Co więcej, sytuacja po obudzeniu wcale nie była taka znowu dobra. Czyż zawsze nie było tak, że po złym śnie przychodziło przebudzenie a co za tym idzie dzień, słońce, koszmar rozmywał się w jasności i przyjaznych głosach ukochanych ludzi... Deirdre zaczęła się zastanawiać, czy może dalej nie śni. Wszystko by na to wskazywało.
Zaczęła się racjonalnie zastanawiać. Tak, istniała możliwość, że w czasie snu przeniesiono by ją na inny oddział, względnie do innej sali. Przecież mógł jej spaść cukier, mogła zasłabnąć, stracić przytomność. Przecież zdawała sobie sprawę, że jej ciąża nie przebiega w 100% prawidłowo, była świadoma różnych powikłań i niepowołanych zdarzeń. Lekarze przecież ostrzegali ją nawet, że istnieje zagrożenie, iż ciążę trzeba będzie rozwiązać wcześniej, nawet miesiąc przed planowanym terminem porodu.
Ale poza tą jedną rzeczą wszystko wymykało się racjonalnemu rozumowaniu. Dlaczego przeniesiono ją do jednej sali z osobami o tak różnych problemach zdrowotnych? Osoba z uszkodzonym barkiem? Przecież to nie ma nic wspólnego z cukrzycą czy ciążą. Nie mówiąc już o tym, że co po niektórzy przejawiali objawy zaburzeń psychicznych...
Pogrążona w tych rozmyślaniach Deirdre właściwie nie zwracała uwagi na to, co robią jej 'towarzysze'. Tym bardziej, gdy zaczęli kłócić się o to, gdzie i jak mają iść. Zwątpiła tylko w rozumność Eddy'ego - po kiego grzyba pchać się do psychiatryka, kiedy można wyjść stąd normalnym wyjściem? Inna rzecz, że kobieta nie bardzo wiedziała, gdzie się znajduje a co za tym idzie, jak trafić do wyjścia. Ale przecież była tu niejednokrotnie a odkąd dostała skierowanie na oddział trochę szpitala obejrzała. Wydawało się jej, że na podstawie położenia psychiatryka będzie w stanie zlokalizować Izbę Przyjęć szpitala ogólnego.
Ledwo uśmiechnęła się do swoich myśli, gdy kłótnia przybrała na sile i nagle towarzysząca im staruszka rzuciła się na Eddyego z nożem w ręku...
Deirdre przeraziła się nie na żarty. Kolejna psycholka, jak nic! Zresztą, jej mężulek nie lepszy!
Jednak Eddy wraz z jakimś dzieciakiem dość szybko poradzili sobie z napastnikami. Na słowa Eddy'ego Deirdre mruknęła:
-I wcale ci się nie dziwie! Jak dla mnie, zamknijmy ich w jakiejś izolatce czy po prostu sali, którą znajdziemy i poszukajmy lekarza albo pielęgniarki. A - dodała, jak by dopiero sobie przypomniała -spróbuję sobie przypomnieć, gdzie dokładnie jest Izba Przyjęć, żebyśmy nie musieli iść do wariatkowa...
 
__________________
"To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein
Zekhinta jest offline