Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2011, 21:18   #70
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=fkfKUrwxPfQ[/media]
Spook przycupnęła w zaciemnionym kącie i bacznie rozglądała się wokoło. Skoro w pobliżu jest terytorium strażnika, o którym Razor nie wiedział to i tutaj mogły się rozciągać granice jego panowania. Wypatrywała kamer monitoringu i śladu maszyn. Nie wychylała się na rympał. Najpierw chciała zebrać szczegółowe informacje. I po chwili je miała.

- Coś jest bardzo nie tak - mruknął Razor nerwowo. - Trzeba wysłać jedną osobę na zwiad. Kto się pisze na ochotnika?
- Spook widzi oczy Strażnika - ruda szepnęła do Razora i wskazała palcem punkty, w których dostrzegła kamery. - Spook może spróbować dojść do skrzynki i je odłączyć ale nie umknie to uwadze Strażnika. Może też je ominąć i iść dalej niezauważona. Ale reszta nie da rady - powiedziała pewnym siebie głosem i czekała na decyzję szefa ekspedycji.

- Idź Spook. Spróbuj unieszkodliwić skrzynkę. Jak to zrobisz zejdziemy na dół i szybko dokonamy szabru. Może do tej pory Strażnik się nie połapie.
- Spook nie podoba się słowo “może”. Strażnik nie jest głupi, trzeba maksymalnie skrócić czas akcji. Spook zejdzie najpierw po fanty. Wybierze najwartościowsze, zapakuje żeby były gotowe do zgarnięcia. Wtedy Spook wróci do skrzynki. Chłopcy zgarną tylko graty i w drogę powrotną. To kupi nam trochę czasu.
- Dobra – Razor nie był mistrzem kreatywności. Przytakiwał tylko na kolejne pomysły dziewczyny. Co by nie rzec - wariatki. Nie świadczyło to najlepiej o jego przywódczych walorach.
- Razor wytłumaczy Spook gdzie jest magazyn. Albo da Spook mapę jeśli fanty nie są blisko – ciągnął dalej rudzielec.
- Mapy nie ma. Przechodzisz tamtymi drzwiami po lewej. Krótki korytarz i jesteśmy na miejscu. Tylko miały to być tereny blisko STRAŻNIKA a nie na jego terytorium. To zmienia wszystko. Głosujmy. Ja jestem za tym, by zawrócić. Przemyśleć strategię. Zabrać fachowca od komputerów i maszyn.

Szybko zmieniał zdanie ten Razor czym ewidentnie rudą irytował. Jak na zleceniodawcę, który miał decyzyjny głos był cholernie pobłażliwy i mało zdecydowany. Szkoda, że wykazał taki nagły przebłysk temperamentu pt.:„jest jeden plan – mój albo chuj” akurat kiedy chciała odejść z Tam-Tamem. Murzyn przypłacił to życiem a przecież Spook była w stanie odprowadzić go do medyka i poskładać. Sukinsyn mógł się wygrzebać a teraz jest już tylko stygnącym trupem. Na tej krypie najwięcej wysiłku trzeba było zaangażować w to aby w ogóle przeżyć. Jeśli nie znajdzie się akurat zainteresowana twoim zgonem Hiena bądź demon z zaawansowaną wścieklizną, to nic się nie martw – może załatwi cię kumpel z gangu.

Przerwała rozmyślenia i ciągnęła dalej:

- Spook mogłaby się rozejrzeć ile informacja Razora jest warta. Czy ściąganie fachowca w ogóle się zwróci. Ile i czego jest tam na składzie. Skąd masz te informacje? Może strażnik sam je rozsiewa żeby wyłapać więźniów. Trzeba zakładać, że to pułapka.
- Idź.
Kolejna zmiana decyzji już nawet Spook nie zdziwiła. Podejrzewała, że gdyby zaproponowała teraz żeby jednak się stąd zwijać brzytwa odpowiedziałby z pełnym przekonaniem „Dobra, to jednak w tył zwrot”. Może jakiś szalony pokładowy felczer przyszył mu dupę na miejsce głowy. Biorąc pod uwagę jak bardzo był pociągający skłonna była nawet łyknąć tą teorię.

Cóż...
To wydawało się niebezpieczne. Ale na Gehennie nawet pójście się odlać wiązało się z ryzykiem. Nie miała żadnego zapasu fajek i potrzebowała tej roboty żeby przetrwać. Żeby nie zdechnąć z przysłowiowego głodu.
Procent z fantów wydawał się uczciwy. Nawet jeśli to jest pułapka to Spook była w na tyle gównianym położeniu, że musiała to sprawdzić. Skinęła Brzytwie i raz jeszcze zaplanowała sobie trasę. Widziała jak na dłoni martwą strefę – przesmyk gdzie nie sięgały oczy kamer. Trudna i wąska droga ale Spook wykazywała predyspozycje aby sobie z nią poradzić.

Pod sufitem ciągnęła się wąziutka listwa na szerokość trzech palców. Spook wdrapała się tam i pewnie stawiała stopy. Teraz gdy się na nią patrzyło balansującą tam na wysokości, na płynne miękkie ruchy jej ciała, na obciągnięte palce stóp i prosty jak struna kręgosłup... Tak, można było pokusić się o wnioski, że kiedyś, dawno temu, nim trafili na tą przeklętą konserwę ta kobieta musiała poświęcić temu życie i zapał. W jej ruchach było coś szlachetnego. Wyuczony wdzięk i kobieca delikatność. Gimnastyka artystyczna? Może balet. Widać było warsztat, którego człowiek uczy się całe życie i talent z którym się rodzi.

Spook złapała dyndający z sufitu łańcuch i oplatając go nogami zwiesiła się głową w dół. Gdy rozhuśtała się dostatecznie zacisnęła dłonie na stalowej rurze w drugim końcu pomieszczenia i puściła nogami metalowe ogniwa. Rura okazała się być śliska. Palce ześlizgnęły się po niej i dziewczyna runęła w dół. Uratował ją refleks. Dłoń znalazła oparcie w zwisającym opodal łańcuchu. Zerknęła w dół na rozciągającą się pod stopami przepaść i przez chwilę zwisała po prostu w bezruchu próbując uspokoić oddech. Wytarła spocone dłonie w spodnie i ostrożnie wspinała się z powrotem. Tym razem sprawdziła gdzie rura ma względnie szorstką powierzchnię i podciągnęła ciężar ciała samą siłą mięśni ramion. Przedreptała jeszcze kawałek i gładko zeskoczyła na kratownicę nie robiąc przy tym zbędnego hałasu.

Kolejny korytarz był spowity półmrokiem. Na jego końcu stały solidne stalowe drzwi zaopatrzone w serię magnetycznych zamków i elektroniczny panel kontrolny. Spook zdała sobie sprawę, że ten etap ją przerasta. Zbliżyła się do drzwi aby baczniej się przyjrzeć i wtedy to usłyszała.
Poniewczasie zorientowała się w co wdepnęła. Choć prawdę mówiąc, czy nie tego właśnie się spodziewała? Pułapki?
Szlag... Może nie aż tak wyrafinowanej.
Dosłownie ścięło ją z nóg. Wówczas ostatnia myśl przemknęła jej przez głowę. „No Spook, wygląda na to, że wracasz z kraty.”
Zaraz potem rymnęła jak długa na podłogę.
 
liliel jest offline