Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2011, 22:43   #63
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
- N-nie piraci? Ha? - starzec łypnął podejrzliwie okiem* - Jak nie piraci, to czemu się stroicie jak oni? A skąd mam niby wiedzieć, że wy nie inni grasanci, co się ino z tymi tu swarzą i nam taki sam los zgotują, gdy już ich ubiją? Ha?
Odłożył patelnie, jednak widać było, że nadal pozostał ostrożny i niechętny do współpracy.
- Waszych pobratymców tu nie ma. - rzucił krótko nadal sondując ich wzrokiem. - A ja wam nie pomogę! Nie skalam mej duszy mieszając się do waszych nieczystych bojów! Będę niczym święty Hieronimus stawiający milczący opór barbarzyńskim najeźdźcom! Niczym Ojciec Larten ćwiartowany przez Ulrykanów! Jak gotowany żywcem Piatius i hańbiona bluźnierczo Teodefa! Jak...
Reszty nie usłyszeli. Kapłan się rozkręcał, a oni nie mieli zbyt dużo czasu. Zostawili ogłuszonego bosmana, by trochę odpoczął, a sami zaczęli zwiedzać całkiem obszerne wnętrze podupadłej drewnianej świątyni. Jedyne co wydawało im się dziwne, to liczne świeże ślady w kurzu zalegającym na klepisku. Wyglądało to tak, jakby w ostatnich dniach stało, chodziło i siedziało tam wielu ludzi. Ani w głównej sali ani w nawach nie mogli jednak znaleźć żadnego z nich. Gdy dotarli do pękniętego ołtarza coś przykuło uwagę przywykłego do węszenia Edgara. Spod masywnego granitowego bloku czuć było leciutki, ledwo wyczuwalny powiew powietrza. Delikatna manipulacja przy zatartych sakralnych zdobieniach przyniosła odpowiedź. Pod ołtarzem wyraźnie zadźwięczał jakiś metaliczny mechanizm, nic poza tym się jednak nie stało. Nagle uzmysłowili sobie, że wokół nich stało się dziwnie cicho, a z oddali nie dochodził ich już bełkot podnieconego swoim męczeństwem mnicha. Odwrócili się w samą porę, gdy ten już z pędu zamierzał się patelnią na niższego z marynarzy. Tym razem bez problemu chwycili go za dłoń i wytrącili mu oręż.

Chwilę później ołtarz odsunął się sam, a spod niego wyjrzały liczne wystraszone głowy mnichów.
- Nie lękaj się, Norbercie, walczyłeś dzielnie - pocieszył mnicha długobrody starzec w habicie przepasanym srebrną szarfą. - Nie będziemy stawać na drodze przeznaczeniu, chodźcie z nami, a wskażemy wam tych, których szukacie - zwrócił się do trójki przybyłych marynarzy. - Waszym nieprzytomnym towarzyszem w tym czasie zajmie się brat Gaius, nasz zielarz.

I zeszli po krzywo wyciosanych schodach, prosto w śmierdzący stęchlizną mrok katakumb. Szli nie więcej niż parę chwil, mijając wielokrotnie nisze z pozostałościami niezliczonych pokoleń mnichów. Klasztor musiał mieć zaprawdę długą historię. Edgar z zaciekawieniem spoglądał na resztki szat i sakralnych naczyń pochodzących z dawnych wieków, nie zauważył jednak tam nic, na czym by się specjalnie wyznawał.


W końcu dotarli do ostatniej ze ścian katakumb i ujrzeli resztę mnichów poszerzających i wydłużających w pocie czoła następny korytarz. Wokół nich leżały wszystkie możliwe gospodarcze narzędzia, a także parę sztuk starego, niemal zabytkowego oręża.
- Jesteśmy już blisko plaży - skomentował opat. - Jeszcze parę godzin i dokopiemy się do starej piwnicy pod winiarnią. Blisko niej składowane są niemal wszystkie łodzie. Moi bracia gotowi są do walki. Przebijemy się i umkniemy na ląd, a potem wrócimy ze zbrojnymi naszego zakonu oczyścić nasz dom!
Oświadczeniu towarzyszyły umiarkowane jęki radości dochodzące z ust reszty zakonników. Widać było, że już dawno nie zaznali walki i najchętniej wybraliby inne wyjście... Gdyby istniało.
- Drugą załogę, która przybyła dzisiaj, pozamykali w dormitorium w obrębie bram opactwa, zaś ich statek i ładunek przejęli i odpłynęli nim gdzieś dalej na północ - kontynuował opat ważąc z niepokojem w dłoni pordzewiały miecz. - Te łotry przygotowały na nich zasadzkę tutaj na wyspie, gdy Grand szukał u nas pomocy. Oni przybyli tu już przed wieloma dniami, obierając sobie wyspę za bazę do swoich nikczemnych napadów. Bogowie nie sprzyjali waszym towarzyszom...


*Ogłada 1k100: 73
Przeszukiwanie w świątyni 1k100: 38
Przeszukiwanie w katakumbach 1k100: 67
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 30-08-2011 o 23:19.
Tadeus jest offline