Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2011, 00:28   #37
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Nie podejmowanie żadnej akcji, to czasem też ważna umiejętność. Zarówno John Spencer, jak i Mark Stanley postanowili poczekać na rozwój wypadków i dopiero wtedy zadziałać. Wybieganie przed szereg mogło się dla nich źle skończyć. Skoro Vagner postanowił pogadać z Azjatą, to widać, że czuł się wyjątkowo pewnie na swoim terenie.
Obaj runnerzy czuli jednak, że w tym wypadku Śruba popełnił błąd. Być może nawet śmiertelny błąd.


Mark Stanley
Adrenalina i tabletki ciągle buzowały w mózgu Stanleya. Widząc na co się zanosi, zaczął wyrzucać z siebie słowa z prędkością pistoletu maszynowego. Zgarnął z magazynku dwa granaty oraz złoty chip ze stołu.
Bez wahania wcisnął chip w gniazdo w nadgarstku. Ku jego zaskoczeniu mózg zalała mu fala danych.

Na lewej gałce ocznej wyświetliła się twarz Unitry. Za jej plecami rozciągała się pustynia, a na horyzoncie zachodziło słońce. Pustka wokół wskazywała, że znajduje sie ona w miejscu bardzo odległym od jakiegokolwiek miasta. Unitra uniosła dłoń i palcem w powietrzu napisała współrzędne miejsca w którym się znajdowała. Za jej palcem pojawiała się czerwona lekko przezroczysta smuga, która znikała po kilku sekundach.

Na szczęście amfetaminowy kop nadal działał i Stanley był w stanie zapamiętać współrzędne
32.734151-112.429047
świadom był jednak faktu, że jak tylko skończy się nagranie będzie musiał rzędy tych cyferek zapisać gdziekolwiek, na czymkolwiek.

Unitra uśmiechnęła się i powiedziała:
- Kimkolwiek jesteś zdaje się, że zostałeś zwycięzcą mojego konkursu. Wsiadaj zatem w furę i przyjeżdżaj. Pozbądź się wszelkich ogonów, a szczególnie wszelkich korporacyjnych skurwysynów, którzy pewnie w mnogiej liczbie przybyli na spotkanie. Cóż więcej... Powodzenia i do zobaczenia. Oby jak najszybciej. Pa - kobieta uśmiechnęła się i posłała buziaka w kierunku kamery.



John "Analog" Spencer
Spencer zaczaił się przy oknie i obserwował. Mimo zaskoczenia to tak naprawdę oni dwaj mieli doskonałą pozycję i to zarówno do obrony, jak i do ataku. Grupa Oyamy nie bardzo miała się gdzie schować, a przede wszystkim stała do nich plecami. Dodatkowo to co wybełkotał jego kumpel o granatach nie było takie głupie. Jednak robienie totalnej rozróby w takim miejscu, jak Złomiarnia nie należało do zbyt rozsądnych czynów. Ludzie tutaj przyjeżdżający cenili sobie spokój i ani strzelanina, ani wybuchy grantów mogły nie przypaść im do gustu. Wyjście cało po czymś takim mogło graniczyć z cudem.
- Słuchaj Śruba nie pierdol mi tutaj, że nie wiesz o czym mówię. To po części dzięki tobie moi ludzie dotarli do mariny wskazanej przez Unitrę. Jakimś jednak cudem stamtąd nie wrócili. Ponoć chłopcy z Arasaki wykopali ich do lepszego świata. Tobie udało się uciec, a i to cacko nie spadło ci chyba z nieba, co? Masz mnie za idiotę.
- Usugi słuchaj, ja wiem, że lecę ci kasę, ale jak będę miał to ci oddam. Przecież mnie znasz.
- Słuchaj gościu, zrobimy tak, powiesz mi gdzie znajdę Unitrę, albo puszczę tę twoją budę z dymem.
Analog zauważył nerwowe ruchy zarówno po stronie ludzi Oyamy, jak i stojących za plecami Śruby nomadów. Strzelanina wisiała na włosku.
- Usugi mam inną propozycję. Zabierz te cudne autko, i będziemy kwita... - próbował się jeszcze targować Śruba.
- Nie rozumiesz gościu - wrzasnął Oyama wyciągając spluwę. Koniec lufy znajdował się niecałe trzydzieści centymetrów przed nosem Śruby - Gadaj gdzie jest Unitra, albo rozwalę ci ten pieprzony łeb.
Wtedy padły pierwsze strzały. Analog widział najpierw jak ktoś strzelił w pierś Oyamy. Trzy kule po prostu odbiły się od potężnego torsu Japończyka. W następnej sekundzie głowa Śruby eksplodowała niczym dojrzały arbuz.
Kolejna sekunda rozbrzmiewała już kanonadą strzałów z broni automatycznej.


Mark Stanley
Ostatnie słowa Unitry zlały się z hukiem wystrzałów z broni automatycznej. Mark nie do końca wiedział co się stało. Kątem oka widział jak ludzie Oyamy rozbiegają się po magazynie. Podobnie czynili nomadzi. Stanley spojrzał na stojącego przy oknie Analoga, potem na dwa granaty w swoich dłoniach, a potem znowu na Analoga.
Krew szumiała mu w uszach, a żyły na skroniach pulsowały niczym stroboskop. Zejście było blisko. Tak naprawdę jeszcze tylko dzięki wysokiej dawce adrenaliny, Stanley jakoś funkcjonował. Potrzebował dwóch, trzech tabletek, by móc jakoś ogarnąć to co się wokół niego działo.
Chaos w głowie i chaos wokół robił się nie do wytrzymania. Musiał działać, by nie popaść w całkowite odrętwienie.
A wiedział i czuł, że zjazd w tym momencie oznacza dla niego śmierć.
 
Pinhead jest offline