Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2011, 02:17   #3
Eyriashka
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny
Przez uchylone okna auli wlewało się miodowe światło słoneczne. Z jednej strony, okna uchylono, by dostarczyć zgromadzonym świeżego powietrza, z drugiej... cóż, ktoś chyba zapomniał o temperaturze i zupełnie bezwietrznej pogodzie tego dnia. Toteż zarówno uczniowie, jak i nauczyciele zebrani w auli nie tylko musieli się borykać z nadmiarem dwutlenku węgla i wszędobylskim zapachem potu w auli, ale dodatkowo musieli stawić czoła wzrastającej we wnętrzu temperaturze. Wszyscy, zaczynając od bachorów, aż po młodych dorosłych, na łysiejących profesorach kończąc. Wszyscy ustawieni w równe rządki. Na baczność. A w auli robiło się coraz cieplej, coraz weselej.

Tak właśnie wyobrażała sobie apel Yuuki Kantate. Wyobrażała, ponieważ nie znała zabawniejszego oksymoronu niż obowiązkowy apel. Przychodzenie do szkoły w soboty i tak należało do jej cotygodniowego programu. Udawała się do niej jeśli nie za karę to jako przywódca szkolnego gangu pilnowała z ekipą terenu. Spotykała się ze swoimi “podwładnymi” koło boiska, gdzie zimna bryza wodopojów dawała wieczorem miły chłodek, by omówić aktualne sprawy. Informacja dawała władzę - Yuuki dokładnie o tym wiedziała. Toteż - ona słuchała, a przydupasy raportowały. Czasami nic się nie działo i wszyscy rozchodzili się, każde w swoim kierunku, jednak czasami należało spuścić komuś łomot, wywołać bójkę czy wogóle wypowiedzieć wojnę konkurencyjnemu gangowi - te spotkania były jej ulubionymi. Nie ma jak zapach krwi wymieszanej z adrenaliną tuż przed snem.

Yuuki zaparkowała swój motocykl na trawniku obok zadbanego klombu tokijskich różyczek. I tak zaraz planowała stąd odjechać. Brama z cichym skrobaniem naoliwionych zębatek zamknęła się za jej plecami, gdy wchodziła do domu.
- Już jestem - oznajmiła bez entuzjazmu, zdejmując buty i wchodząc do przestronnego salonu. Nie czekała na odpowiedź, właściwie wolała uniknąć jakichkolwiek konfrontacji.
- O, już jesteście! Kaiki, jak ci się podoba w nowej szkole? - radosny głos, podobny do dźwięcznego skowronka wyprzedził właścicielkę w drodze z kuchni o kilka sekund.
Wyszła uśmiechnięta, wycierając dłonie w serwetkę. Matka, pani Kantate, była niską kobietą o hebanowo czarnych włosach spiętych w elegancki, ścisły kok. W swojej pogoni za utraconą urodą zażywała wiele specyfików i poddawała się szeregowi zabiegów kosmetycznych, co sprawiało, że oszacowanie wieku tej kobiety, chociażby w przybliżeniu, nie było łatwe. Ubrana była, jak zwykle, elegancko i ze smakiem, jak gdyby nawet w domu chciała podkreślić dobrobyt rodziny. Jakby sam dom nie wystarczył... Zwyczajowo zabezpieczała się przed ewentualnymi plamami śnieżnobiałym fartuszkiem, wyperfumowanym w czasie prasowania lawendową wodą - moda pochodząca z samej Ameryki. Głos pani domu napotkał Yuuki, kiedy ta pokonała już pierwsze schody prowadzące na wyższe piętro.
- Kaikiego jeszcze nie ma, został dłużej po lekcjach - poinformowała dość chłodnym tonem.
- On? A ciebie nie zatrzymali? - dwuznaczność tych słów niemal wywołała uśmiech na twarzy dziewczyny.
- Jakoś się nie odważyli - odpowiedziała podejmując dalszą wspinaczkę do swojego pokoju.
Pokój Yuuki niezmiennie wywoływał lament jej matki. Nie chodziło o bałagan, gdyż w tej kwestii nie można było dziewczynie zarzucić wiele, jednak od pewnego czasu zaczęła zmieniać umeblowanie na coraz to chłodniejsze. Biurko wymieniła na szklany blat z wypiaskowaną modną grafiką, który został położony na metalowych podpórkach, zwinęła i wyrzuciła przez okno dywan odsłaniając tym samym drewnianą lakierowaną podłogę (oraz łamiąc młodą brzozę rosnącą w pobliżu okna), do tego romantyczne łóżko z delikatnym baldachimem zamieniła na proste, o prostokątnym, surowym wezgłowiu. Jakby tego było mało - córka rodziny Kantate odgrażała się, że wkrótce przemaluje ściany. Naturalnie, nie własnoręcznie, ale nie widziała najmniejszego problemu w wykorzystaniu w tym celu swoich wpływów. Jedynym meblem posiadającym immunitet w pokoju pozostawała półka na książki, zmianę tego mebla trzeba było dokładniej przemyśleć, ze względu na zawartość.

Yuuki stanęła w samej bieliźnie przed wysokim lustrem zawieszonym w jej prywatnej łazience. Z mundurku pozostawiła na sobie jedynie celtycki krzyżyk zawieszony na srebrnym łańcuszku. Zaczęła się wyginać jednak z niechęcią szybko stwierdziła, że od ostatniego razu nie da się zauważyć najmniejszej poprawy w jej figurze. Jak to możliwe, że podczas, gdy jej matka szczyciła się figura osy, Yuuki nie dość, że nie miała obfitego biustu, to jeszcze na dodatek biodra ledwo różniły się szerokością od talii? Przodkom niech będą dzięki za długie nogi! Te jej się akurat udały. No i buźka. Myśląc tym tokiem nałożyła delikatny krem na płatek i zaczęła zmywać dzienny makijaż. Jednocześnie złapała kosmyk włosów obserwując ledwo zauważalne czerwone refleksy. Jutro będzie musiała znowu nałożyć kolor, dzisiaj nie miała już wystarczająco czasu, w końcu o 17 zaczynał się trening.
 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.

Ostatnio edytowane przez Eyriashka : 31-08-2011 o 02:44.
Eyriashka jest offline