Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2011, 03:29   #68
Cothrom
 
Cothrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Cothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie coś
Lob nie musiał napastować biednego Bones'a, bo niedługo po wyjściu trzech pozostałych bohaterów Misa zaserwował jemu i Syberian Stormowi po wielkiej misce spaghetti. Było trochę mdłe, ale było go dużo i można się było spokojnie najeść.
Bones tymczasem okazał się być zaskakująco wygadany jak na umarlaka. Opowiedział kilka zakręconych historii śmierci jego znajomych z tamtej strony, jak na przykład prawnika, który wspiął się na dach swojego domu w środku burzy wrzeszcząc że nawet Bóg może go pocałować w miejsce gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę. W sekundę później zginął pod uderzenia pioruna.
Także pokazał nowym towarzyszą borni ile naprawdę zjaw otacza. Przez moment w krypcie pojawił się tłum wszelakich zjaw, od lekko do mocno nadgnitych zwłok, całkiem świeżych i lekko przerażających gości w garniturach, po bezkształtne kłęby dymu. Była też mała dziewczynka z lokami w białej sukience trochę przypominająca porcelanową lalkę*. Bones ostrzegł ich że tek specyficzny duch jest wyjątkowo niebezpieczny i dla kaprysu mogła by ich rozszarpać na strzępy.
Zjawy zniknęły tak szybko jak się pojawiły pozostając po sobie zimne powietrze i lekki zapach zgnilizny, który się szybko rozwiał. zaraz po tym pokazie Misa wytargała łóżko polowe na którym zwykle spała, ale stwierdziła że wyśpi się z Bones'em na kanapie, bo kości to kości i nekromanta raczej głupich pomysłów nie będzie miał.
W międzyczasie gdy Misa szykowała posłania Strom ulotnił się na spacer, mając też zamiar przespać się na świeżym powietrzu. Po godzinie Bones odnalazł młodego bohatera i przyniósł mu lekko zmęczony życiem śpiwór. Obiecał też że może uda mu się wyskrobać jakąś broń palną, bo przecież nie jeden martwy bandzior się tam kręci prawda?

Dla Robina i Answera dzień zleciał szybko, głownie przed monitorem komputera z kilkoma krótkimi dżemkami po drodze.
Co dziwne nie było żadnych doniesień o Deadmenie z ostatnich trzech lat. Ba, wyglądało na to że nie brał udziału w samym Kryzysie, i jeszcze czas wcześniej. Zapadł się pod ziemię sześć lat temu i Tim dobrze wiedział że w owym czasie nie odwiedzał nikogo, nawet jego mentora Batmana. To było trochę dziwne, szczególnie jeśli jak twierdziła Obrońca to on ściągnął ją z emerytury superbohatera, na której prawdopodobnie przez ostanie siedemdziesiąt lat od swego ostatniego pojawienia się jako Anime Gril. oczywiście o ile to rzeczywiście była ona.

Nightshadow spędził wcale przyjemny dzień jako swoje alter ego - bogaty playboy.
Jego zbroja, po kolejnym upgradzie wydała się być przygotowana na wszytko, a jej właściciel mógł oficjalnie uważać się za chodzący arsenał. Szykująca się potyczka w Metorpolis chyba przerażała go najmniej biorąc na przykład resztę skleconej na przymus drużyny.


Gdy słońce dotknęło horyzontu Misa obudziła całe towarzystwo i zaserwowała lekkie śniadanie/kolacje ze stosu kanapek i kilku herbat, po czym wygnała wszystkich z krypty twierdząc że chłodne powietrze dobrze im zrobi. Sama zapakowała do plecaka zakasującą ilość borni zrobionej zwyczajnie ze śmieci. Były tam małe, ostre gwiazdki do rzucania, kilka noży, wszytko z kolorowej stali, jak by ktoś je wytapiał nie zważając uwagi na oczyszczanie złomu za nim się go przetopiło. Było kilkanaście metrów metalowej linki holowniczej z hakiem na końcu i parę innych drobiazgów. Oczywiście przy pasie miała nieodłączną policyjną tonfę, a kij spiłowała na końcach, a środek owinęła rzemieniem, by lepiej trzymał się w dłoni.
Sama Misa wyjątkowo wyglądał jak prawdziwa bohaterka. Zamiast znoszonej koszuli i jeansowy miała na sobie przylewając do ciała zieloną bluzkę z kołnierzem i czarne leginsy z lampasami. Włosy spięła metalową siatką, ba nawet miała porządne buty ze szpicem na niewysokim obcasie. W pasie obwiązała się zieloną szarfą.
Bones natomiast ubrał czarne spodnie i czarną bluzę z kapturem z celtyckim krzyżem na plecach. Nogi, z rai tego że nie mógł nosić namolnych butów owinął zwojami materiału przez co poruszał się jeszcze bardziej bezszelestnie. Poza okrągłym medalionem na szyi i kościanej różyczki nie miał przy sobie żadnej borni. Miał problem z komunikatorem, gdyż nie miał uszu, by go założyć. Zaraz jednak wpadł na genialny pomysł i z pomocą Misy zdjąć soja czaszkę z kręgosłupa** i wrzucił uradzenie do wnętrz swojego czerpu.
Bones miał też przyjemną niespodziankę dla Syberian Storma. Podał mu ubrodzone ziemią kartonowe pudło z życzeniami szczęśliwych urodzin. W środku było uzi z dwoma magazynkami i shodgun z kilkoma praczami naboi do niego. Była tam też uprząż na broń i amunicje.
teraz wystarczyło poczekać na resztę drużyny.


*-tak, moje umiłowanie do upiornych duchów typu Ring, F.E.A.R i Sillent Hill tu się odezwało.
** - kto nie spał na not miast wie, że czaszka ma od dołu otwór pod ostaniom kręgiem szyjnym
 
__________________
Poradnia Psychologiczna Łopata - zakopiemy każdy dołek
Cothrom jest offline