Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2011, 10:37   #14
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Propozycja Deidre zdawała się być najbardziej rozsądna i bezpieczna. Najpierw jednak trzeba było coś zrobić ze starcami. Jerry ruszył korytarzem z powrotem, aż dotarł do pierwszych drzwi. W zamku siedział klucz. Przekręcił go w prawo i powoli oraz bardzo ostrożnie otworzył wejście do pokoju. Ten o dziwo przedstawiał się... normalnie. Przypominał sypialnię w mieszkaniu starszej, emerytowanej pary. Nawet pachniał starością. Jednak zupełnie nie pasował do szpitala, w końcu to nie był dom. Jednak Jerry miał klucz, z okna był widok na ogród, a było za wysoko na skok.
Zanieśli tam nieprzytomną parę i zamknęli drzwi. Jerry schował klucz do kieszeni. Jak już znajdą personel to ich poinformują o zajściu.

Ruszyli dalej, kierowani instynktem Deidre. Mieli skierować się do miejsca w którym się obudzili i ruszyć tam w drugą stronę, druga droga kierowała raczej do psychiatryka.
W pewnym momencie Eddy się wzdrygnął
- Zaraz! Gdzie jest ta... blondynka, Berenika chyba?
- Może została przy pokoju, albo tam przy oknie, pójdę po nią - Odpowiedział Smith i rzucił się biegiem w tył.

Przy drzwiach nie było dziewczyny, przy oknie z figurką też nie. Zaś sama figurka leżała w kałuży krwi. Reszcie powiedział, że po prostu jej nie znalazł, po co miał ich martwić? Zresztą nie mógł być niczego pewien.
Ruszyli szybciej, do punktu wyjścia dotarli szybciej niż myśleli. Szli dalej omijając pokój i trupa w nim leżącego. Wzrok już dawno przyzwyczaił im się do mroku. Nagle skręcili w lewo i lampy wiszące na suficie zapaliły się, jednak tylko w tym korytarzyku. Światło zapanowało nad mrokiem akurat kiedy Deidre nastąpiła na coś mokrego. Spojrzała pod stopy, krzyknęła i odskoczyła z butem umazanym we krwi, której na podłodze było pełno.

Z okien po prawej wpadało światło, które przez odcień szyb stawało się niebieskie. Dziwne jednak, że w ogóle było, skoro słońce było głęboko skryte zza mgłą i chmurami.

Patrzyli na drzwi po lewej, prowadzące zapewne do małej sali w której miał spoczywać pacjent po operacji, kiedy nagle znów usłyszeli krzyk, tym razem nikt nie miał wątpliwości skąd pochodził. Spojrzeli na przód, przez moment mignęła im zgarbiona, niska sylwetka, która chyba wyskoczyła przez okno. Żeby dojść do źródła krzyku musieli skręcić w lewo, jednak droga na wprost prezentowała się bardziej bezpiecznie i pewnie.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline