Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2011, 12:21   #13
Limon
 
Reputacja: 1 Limon jest na bardzo dobrej drodzeLimon jest na bardzo dobrej drodzeLimon jest na bardzo dobrej drodzeLimon jest na bardzo dobrej drodzeLimon jest na bardzo dobrej drodzeLimon jest na bardzo dobrej drodzeLimon jest na bardzo dobrej drodzeLimon jest na bardzo dobrej drodzeLimon jest na bardzo dobrej drodzeLimon jest na bardzo dobrej drodzeLimon jest na bardzo dobrej drodze
Poranne promienie słoneczne, wpadające przez okno w moim pokoju wyrwały mnie z błoegiego snu. Ubrawszy się pospiesznie zeszedłem na dół karczmy. Karczmarz powitał mnie swoim szczerbatym uśmiechemn i bez słowa przyniósł do stolika przy którym usiadłem sycące sniadanie.
Wczorajsza rozmowa z nieznajomą dziewczyną sprawiła że w mojej głowie kłębiło się tysiące myśli i pytań. Zastanawiało mnie kim był zleceniodawca, co tak naprawdę zawierała księga magów, której to mieliśmy szukać i kim byli moi przyszli kompani.
Zaraz po śniadaniu postanowiłem wyjść z karczmy do miasta. Mimo wczesnej pory kilku kupców zdąrzyło już otworzyć swoje stragany na których to można było znaleźć wiele ciekawych rzeczy. Moją uwagę przykuł jeden niewielki stojący nieco na uboczu sklepik. Z zachwytem oglądałem wyłożone na nim przeróżne świecidełka i klejnoty. Jednakże mój wzrok spoczął na niewielkim wisiorku. Spośród wszystkich rożności proponowanych przez kupca ten wyrożniał się prostym kształtem bez jakichkolwiek ozdób.
Schwyciwszy go w ręke nagle moim oczom ukazał się obraz. Zielonooka kobieta walczyła z goblinem. Dziewczyna z wizji wydała się mi być dziwnie znajoma jednak najdziwniejsze były jej oczy. Wizja znikła tak samo szybko jak sie pojawiła. Wiedziałem że jest to spowodowane tym iż od dawna nie miałem owych wizji ani nie ćwiczylem tego "daru". Z zamyślenia wyrwał mnie głos kupca.
- Mości panie dobra cena ładny wisior mówią nawet że wspomaga magiczne zdolności - Kupiec zauważył że niezbyt jestem zainteresowanym przedmiotem, który chciał mi sprzedać. Przynajmniej nie za tą cene.
- Podobno jeden z przedmiotów znalezionych przez tą morderczynię co rozmawia ze zwierzętami...- Te słowa wyraźnie przykuły moją uwagę. Chciałem wyciągnąc od kupca więcej informacji na temat owej dziewczyny jednakże ten skierował sie juz ku dwóm jegomościom z wyraźnie wypchanymi złotem kiesami.
Postanowiwszy wykorzystać chwilę jego nieuwagi, schowałem wisior do kieszeni mojego szarego płaszcza i niespiesznym krokiem oddaliłem się od straganu. Skierowałem się spowrotem do karczmy wychodząc z założenia iż goście, którzy przychodzą do niej lubią wypić nieco za dużo alkoholu i przez to ich jezyki rozwiązują się jakgdyby były potraktowane magicznym zaklęciem. Być może karczmarz słyszał co nie co na temat tajemniczej dziewczyny.
Skinąłem głową, kłaniając się dla Islanzadii i Athlena, których spotkałem siedziących w karczmie. Upewniwszy się iż siedzą na tyle daleko od staruszka iz nie będą słyszec naszej rozmowy, zagadnałem go.
-Starcze musimy porozmawiać... - Zacząłem, wyrażnie dając mu do zrozumienia iż chce by cała rozmowa została między nami. Starzec skinął głową na znak zgody zaniósł czyste kufle, które właśnie wytarł i podszedł do mnie.
- Widziałeś już to kiedyś? - Zapytałem, wyjmując wisiorek z kieszeni płaszcza i machając nim przed jego nosem.
- Tak, widziałem już go u pewnej młodej damy, która chciała mi go sprzedać.- Karczmarz uśmiechnął się.
- Kim była owa kobieta?
- Poznałeś ją to od tego dnia dostała odemnie zajęcie by zająć się zleceniem z ogłoszenia.
- Kupiec u którego znalazłem owy wisiorek mówił coś... - Zawiesiłem na chwile głos i rozglądnąłem się po karczmie by upewnić się iż nikt mnie nie słyszy. - Mowił coś o zielonookiej morderczyni rozmawiającej ze zwierzętami. - Kontynuowałem ciszej. Karczmarz zapalił fajkę w trakcie rozmowy złapał mnie za dłoń i dmuchnął w nią dymem z fajki. Uśmiechnął się delikatnie. Po czym patrząc mi w oczy powiedział.
- Ta którą widziałeś w wizji to ta sama osoba która, próbowała pomóc wielu głupcom którzy nie docenili miasta magów. Dar który posiadasz może przydać się skuteczny a zarazem cię zgubić więc uważaj na to co będziesz miał w swych dłoniach. Dodam ,że obawiać się nie musicie owej dziewczyny z kocimi oczami... Starzec skrzywił się nie co i puścił moją dłoń jak by się sparzył. Odruchowo wziął szmatę w rękę i zaczął wycierać blat przy którym stał.
Siedziałem jeszcze chwile przy staruszku próbując zebrać myśli. Po chwili jednak postanowiłem powrócić do swojego pokoju. Musiałem poważnie się zastanowić czy aby na pewno chce wziąc udział w nadchodzącej wyprawie.
 
__________________
Kocham Tailong <3
Limon jest offline