Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2011, 14:58   #146
echidna
 
echidna's Avatar
 
Reputacja: 1 echidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemu
Jechali dość długo w milczeniu. Jan był spięty, skupiony, pewnie nie chciał przegapić żadnych oznak obecności nieprzyjaciela. I pewnie tylko ta jego czujność ich ocaliła.

Las, do tej pory pełen dźwięków, zamilkł nagle, jakby jakaś tajemna siła odebrała mu głos. Nie było słychać śpiewu ptaków, a konie stały się niespokojne. Erlene próbowała klepnięciem dodać otuchy swemu wierzchowcowi, jednak bezskutecznie. Coś było na rzeczy.

Jan bezszelestnie zakradł się, by lepiej podejrzeć, cóż jest źródłem tajemniczych odgłosów, które dobiegały ich uszu. Był w tym niemal tak dobry, jak wojownicy Krigar. Bez wątpienia jego lud dobrze szkolił swoich wojów. Ale i Erlene była nie w ciemię bita. Lata terminowania u wiedźmy przyniosły swój efekt. Podążyła za nim tak cicho, że zdał sobie sprawę z jej obecności dopiero, gdy tchnęła mu wprost do ucha pytania. Widziała na jego obliczu coś jakby cień gniewu, ale cóż miał zrobić? Nie mógł jej niczego kazać. Z pewnością przeczuwał, że nawet gdyby jej kazał, nie posłuchałaby.

Jaka siła podkusiło ją, by za nim podążyć, młoda wiedźma sama nie wiedziała. Z początku wydało jej się to świetnym pomysłem, mogła dzięki temu obejrzeć wszystko dokładnie. Dopiero, gdy jeden z ich koni zaczął szaleć, zdała sobie sprawę z tego, jak wielkiej głupoty się dopuściła, ale było już za późno.

Choć to Samkha wpadła na idiotyczny pomysł, by gonić Hirvio, to oni – Erlene i Jan – spotkali ich liczną grupę. Choć podkradli się bezszelestnie, ich koń postanowił ściągnąć im na głowę dzikich. A potem jeszcze ona zamknęła oczy, by móc się skupić na uspokajaniu konia a on… szedł tyłem, uważając na Hirvio, by miała czas na działanie. I w rezultacie wpadli na siebie. Oj, bogowie tego dnia musieli być w wyjątkowo kiepskim humorze!

Młoda wiedźma upadła potrącona przez mężczyznę. On chyba zdołał utrzymać się na nogach, ale zderzenie rozproszyło go. Nie widziała, co było dalej, nie zdążyła się podnieść. Usłyszała tylko świst klingi i cichy jęk. Poczuła na plecach ciężar przygniatający ją do ziemi i lepką maź na swoim ciele.

Trwało chwilę, nim zdołała zrzucić z siebie ciężar rannego. Jan okazał się być dobrze zbudowany, a przez to dużo cięższy, niż by sobie w tym momencie życzyła. Gdy wreszcie zdołała się podnieść, pierwszym, co zobaczyła był nieprzytomny mężczyzna leżący twarzą do ziemi. Drugim zaś… jego krew na jej dłoni.


Przez moment tkwiła w bezruchu, niczym zahipnotyzowana wpatrując się w stróżki szkarłatnej cieszy ściekające po jej skórze. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, co się przed chwilą wydarzyło. Spostrzegła ranę przecinającą twarz mężczyzny od skroni z jednej strony aż po policzek z drugiej. Rana była paskudna, głęboka, o lekko poszarpanych końcach. Z pewnością zostanie po niej blizna. Z pewnością… o ile Jan to przeżyje. A to wcale nie było takie pewne, bowiem z jego rany krew płynęła nieprzerwanie tworząc na trawie szybko rosnącą kałuże.

Erlene dopadła torby przytroczonej do siodła jej konia. Emocje, a może zwykła złośliwość bogów sprawiła, że rzemienie, jakimi torba była przywiązana, za nic nie chciały się poddać gorączkowym ruchom palców.

Wreszcie się udało i wiedźma jednym susem znalazła się przy rannym żołnierzu. Drżącymi rękoma wyjęła ze swej torby płócienne bandaże. Krwi było bardzo dużo, więc jeden kawałek z pewnością nie mógł wystarczyć. Tkanina przyłożona do rany niemal natychmiast nasiąknęła krwią.

Kobieta westchnęła ciężko, jakby z rozpaczą. To na nic. Rana była zbyt głęboka. Takiego krwotoku nie dało się tak łatwo zatamować. Co robić? – myślała gorączkowo.
Wyjęła z worka moździerz i utarła w nim nieco ziół, powstały proszek zmieszała z odrobiną alkoholu, tak by otrzymać gęstą maź. Zgniłozieloną papkę, o świdrującej w nosie woni, naniosła obficie na brzegi rany. Miało to pomóc zwalczyć zakażenie. Sprawa krwawienia wciąż pozostała otwarta.

Młoda wiedźma znów westchnęła ciężko i ponownie sięgnęła do swej torby. Po chwili wyjęła z niej małe zawiniątko ze skóry. Po rozsupłaniu rzemieni zawiniątko okazało się zawierać imponującą kolekcję kościanych igieł i ostrzy różnej maści i rozmiaru.


Wzięła do dłoni jedną z igieł i przyjrzała jej się uważnie. Jeszcze nigdy nie używała tych narzędzi. Nie raz widziała, jak to robiła Wiedźma, ale jeszcze nigdy nie robiła tego sama, zupełnie sama.

I znów fala zwątpienia zalała jej mózg, niczym lawina niszcząc na swej drodze całą pewność siebie, jaką tylko zdołała dosięgnąć. Wątpliwości coraz głośniej szumiały jej w głowie nie dając się w żaden sposób zagłuszyć. Czy powinna to robić? A jeśli coś mu się stanie? Ona sobie tego nigdy nie wybaczy.

Odetchnęła głęboko i chwyciła igłę pewniej. Jeśli coś mu się stanie, jeśli on tego nie przetrwa, ona nigdy by sobie nie wybaczyła, że nie próbowała go ratować.

- Tylko nie waż się umierać – szepnęła mu do ucha, po czym pogłaskała ostrożnie jego zdrowy policzek.

Swoje ręce i igłę z nawleczoną już nicią potraktowała szczodrze alkoholem, po czym zabrała się do pracy. Nie było już czasu na zwłokę. Każda chwila była cenna. Centymetr po centymetrze, szew za szwem łatała jego ranę starając się robić to jak najdokładniej. Blizna na twarzy sama w sobie go oszpeci, nie należało tego pogarszać zbytnim pośpiechem.

Rana wreszcie przestała krwawić. Erlene mogła teraz założyć opatrunek. Bandaż nie nasiąknął natychmiast, ale należało go zmienić za parę godzin.

Kiedy rana została opatrzona, wiedźma umyła się, po czym przykryła mężczyznę szczelnie kocami. Potem zebrała swoje manatki i usiadła przy Janie.

Co jeszcze powinna zrobić? Czekać, bogowie wiedzą, na co? Jechać dalej? Starać się odszukać Samkhę i jej towarzysza? Na samą myśl o Krigarce, łzy napłynęły jej do oczu. To wszystko przez nią! Jeśli Jan umrze, to będzie jej wina!
 
__________________
W każdej kobiecie drzemie wiedźma, trzeba ją tylko w sobie odkryć.

Ostatnio edytowane przez echidna : 02-11-2011 o 21:58.
echidna jest offline