- Czekaj tam! Idę do ciebie! Sam. - brzmiała odpowiedź zza ściany.
Po chwili Frank ujrzał światło latarki, które nieco utrudniało widoczność. Uśmiechnął się do siebie. - Dobra, wychodź, nie bawmy się w kotka i myszkę. Frank z ręką na pistolecie czekał, aż Rusty pojawi się w korytarzu. Był już trochę zmęczony i nie miał ochoty na jakieś pokręcone gierki, chciał się po prostu dogadać i ruszyć w dalszą drogę. |