Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2011, 10:53   #7
Ozo
 
Ozo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ozo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumny
Apel - podobnie jak niemal wszystkich uczniów - strasznie irytował Osamu. Postanowił jednak, że będzie robił dobrą minę do złej gry. Stał twardo w jednym z pierwszych rzędów słuchając nudnych i zdecydowanie przydługich wywodów nauczycieli oraz dyrekcji. Ich słowa nie pozostawały jednak na długo w świadomości chłopca. Jego umysł zaprzątały zupełnie inne, o wiele ważniejsze sprawy. Przez większość czasu martwił się oczywiście o dziadka. Wiedział, że jego stan nie był najlepszy i w każdej chwili mogło dojść do najgorszego. Wiedział o tym, jednak z uporem maniaka odrzucał od siebie tę myśl. „Na pewno będzie dobrze” - powtarzał wciąż w myślach.Najbardziej bolała go teraz bezsilność i fakt, że musiał opuścić Hayate w tak trudnej chwili. Był w Jokatano dopiero drugi dzień, a już miał dość tego miasta. Chcąc nieco oczyścić umysł rozejrzał się po okolicy. Gdzieś pod ścianą spora grupka młodszych uczniów zmieniła już pozycję ze stojącej na tę nieco wygodniejszą - siedzącą. Dołączało do nich coraz więcej osób. Osamu nie zamierzał jednak iść w ich ślady. Choć należał do osób raczej chudych był dość wysoki. To wystarczało, by wyróżniał się nieco z grupki otaczających go uczniów. Czuł więc na sobie wzrok grona pedagogicznego. Był niemal pewien, że przynajmniej część z nich stara się teraz go teraz zlustrować i ocenić jak wiele problemów może im sprawić. Wolał więc nie robić złego pierwszego wrażenia. Poprawił okulary na nosie i ręką wytarł kropelkę potu spływającą mu po twarzy. Upał i duchota stawały się coraz mniej znośne. Czuł, że jego średniej długości, czarne włosy zaczynają sklejać się pod wpływem wilgoci. Zamknął oczy. Prosił w duchu, by to wszystko jak najszybciej się skończyło.

Może był to zwykły zbieg okoliczności, a może czuwała nad nim jakaś wyższa siła ale jego prośby zostały wysłuchane. Dyrektorka zakończyła swoją przemowę, a uczniowie powoli zaczynali ruszać się z miejsc. Towarzyszył temu głośny i niezbyt przyjemny szum. Połączenie dźwięków szeleszczących ubrań i setek głosów mieszających się w hałas dorównujący siłą hukowi startującego samolotu. Wystarczyło teraz tylko przepchnąć się przez tłum uczniów i można było wracać do domu. Będąc na zewnątrz chłopak od razu odpiął kilka pierwszych guzików w koszuli. Nie było tu tak ciepło jak wewnątrz, jednak i tak dało się odczuć wyraźną ulgę.

Sięgał właśnie do kieszeni by zadzwonić po ojca, gdy poczuł wibracje telefonu. Wyciągnął go i spojrzał na wyświetlacz. „Masz jedną nieprzeczytaną wiadomość”. Odruchowo i niemal bezwiednie wcisnął przycisk odpowiadający za odczytanie SMSa. Jego uwagę zwróciła przy okazji godzina. Wpół do szóstej. Dyrekcja naprawdę przesadziła z tym apelem. Wiadomość, którą dostał wysłana została przez Katashi’ego. „Mam strasznie dużo pracy, nie dam rady po Ciebie przyjechać. Mam nadzieję, że poradzisz sobie sam.” Świetnie. Czarnowłosy energicznym ruchem odłożył komórkę z powrotem na miejsce w swojej kieszeni. Spojrzał w niebo. Czekał go dość długi spacer, miał więc nadzieję, że nie zanosi się na ulewę. Tylko tego by mu teraz brakowało. Na szczęście niebo było czyste, a słońce świeciło ładnie. Wziął głęboki oddech, po czym dość głośno wypuścił powietrze. Powoli zaczął kierować się w stronę domu ojca.

Nie znał miasta, więc powrót zajął mu prawie dwie godziny. Na szczęście miał dość dobrą pamięć i mniej-więcej kojarzył drogę, jaką rano jechał jego ojciec, odwożąc go do szkoły. Mimo tego kilka razy skręcił nie tam, gdzie powinien i kręcił się trochę w kółko. W domu nie było nikogo. Na szczęście Katashi był na tyle przezorny i już wcześniej przygotował osobny komplet kluczy dla swojego pierworodnego. Chłopiec ściągnął buty i wszedł do środka. Ze znalezionych w lodówce produktów udało mu się stworzyć jakąś w miarę smaczną kolację. Jadł, siedząc przy stole w kuchni. Dom ojca nie był specjalnie duży, jednak udało się zagospodarować w nim niewielki pokój do dyspozycji Osamu. Właśnie do niego udał się, gdy tylko skończył jeść.Usiadł na łóżku, wyciągnął telefon i wybrał numer do szpitala, w którym leżał dziadek. Odebrała jakaś pielęgniarka.
- Dobry wieczór. Moje nazwisko Yuuhou Osamu. Dzwonię w sprawie dziadka - Yuuhou Hayate.
- Już sprawdzam - odpowiedział głos w słuchawce. - Tak, mamy u nas takiego pacjenta - poinformował po chwili.
- Co z nim? Jak się czuje? - czarnowłosy naprawdę martwił się o swojego opiekuna.
- Jego stan jest bez zmian. Jest stabilny ale wciąż nie wybudził się ze śpiączki. Lekarze nadal nie są pewni co ją spowodowało - pielęgniarka odpowiedział po chwili.
- Poinformujecie mnie państwo, gdyby coś się zmieniło? - głos chłopca brzmiał niemal błagalnie.
- Oczywiście.
- Dziękuję. Życzę spokojnej nocy - odpowiedział chłopak, przed rozłączeniem.
Opadł na łóżko spoglądając w sufit. Jeszcze przez chwilę tonął we własnych myślach. W końcu wstał, wykonał wieczorną toaletę i położył się do łóżka. Ojca wciąż nie było w domu. Chłopak zasnął dość szybko.
 
Ozo jest offline