Nie widzę nic złego w zasadach poszerzających wachlarz możliwości... Mówię tu o dodatkowych rasach. Jak ktoś chce to niech gra orkiem, o ile pasuje to MG i reszcie graczy.
Swego czasu zagrałem w bardzo fajnej sesji "Jak nje dzidym to toporkym"... czy jakoś tak. Graliśmy tam orkami i było bardzo fajnie.
"Wy mnie słuchta, zapyziałe snootlingowe morda..."
Cytat:
|
Jedna z postaci ma dostać cios zatrutym sztyletem, którego BG wybierze MG?
|
Istnieje olbrzymia ilość zmiennych, że zawsze znajdzie się jakiś sensowny powód dla którego właśnie TEN gracz oberwał zatrutym sztyletem. Nagradzanie za odgrywanie? Tak. Czy doświadczenie? Nie mam nic przeciwko. Czy zdarzenia w grze? Zależy. Jeśli BG okaże się niesamowitym gadułą któremu uda się znaleźć genialne argumenty czemu ci bandyci nie powinni ich okradać, mimo że MG nie przewidywał takiej możliwości, to należałoby odpuścić. Ważne aby to było logiczni wyjaśnione, to nie powinno być "pan krasnolud świetnie odegrał scenę wielkiego balu, więc w na skraju lasu znajdzie magiczny miecz." Raczej "pan krasnolud świetnie odegrał scenę wielkiego balu, więc zainteresowała się nim jakaś osobistość, która na nim była, co wiąże się z..."
Ale chyba wyważam otwarte drzwi : P
Cytat:
|
Jest to po to, żeby barwna lecz tchórzliwa postać nie okazała się nagle fechmistrzem.
|
Tu wchodzi logika. Jeśli ktoś nie miał miecza w ręce, to niech nie może wykupić rozwinięcia WW, ale skoro uciekała to odpowiednią umiejętność już jak najbardziej...